wtorek, 23 grudnia 2014

Drrr!! Shizaya "Za swoje czyny trzeba ponosić konesekwencje" Rozdział 7

Oi...dawno mnie tu u was nie było, cnie? ;-; Ale wróciłam~!! Kto się cieszy~? Oczyfiście, że nikt ;-;
Nie mam pojęcia jak mi wyjdzie ten rozdział, ponieważ gdyż, mój mózg odmawia mi posłuszeństwa i daje mi znak, że nie ma na nic ochoty, ostrym bólem głowy, no ale...pomińmy ten temat...

Nie przedłużając...a właśnie...02.12 była druga rocznica bloga, a ja znów o tym zapomniałam -.- Ludzie...widzicie to i się nie śmiejecie -.- No, ale dobra...bo znów przedłużam xp

Zapraszam~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział 7

Izaya:
"Co ja właściwie wyprawiam~?" - właśnie zamknąłem się w łazience, po tym, jak pocałowałem się ze swoim największym wrogiem~!! "To są chyba jakieś żarty~!! Jak na mnie, za dużo wrażeń...chociaż...po Shizusiu mogłem się spodziewać wszystkiego. Nawet tego." - zakończyłem swoje przemyślenia, podszedłem do umywalki, obmyłem twarz i przyjrzałem się swojemu odbiciu w lustrze, chcąc przybrać jak najwredniejszy wyraz twarzy, jednak kiedy tylko się uśmiechnąłem, najwięcej uwagi przykuły moje usta, na które zresztą zacząłem się przyglądać. "Czy podobało mi się całowanie z Shizu-chan'em~? W sumie był to mój pierwszy pocałunek "na poważnie". Dziwne uczucie." -  pokręciłem przecząco głową, chcąc odpędzić od siebie, te i tego typu przemyślenia.
Wziąłem głęboki wdech, po czym powoli podszedłem do drzwi i po otworzeniu ich, wyszedłem po cichu...Nie~! Wróć~! "Co ty robisz~? Weź się ogarnij Izaya~!" - wydarłem się na siebie w myślach. Wyprostowałem się i już pewnie wszedłem, po lekko skrzypiących panelach, z powrotem do salonu, nawet nie dając po sobie poznać, jak strasznie wytrąciło mnie to z równowagi. W rzeczywistości, jest niewiele rzeczy, które mogą wyprowadzić mnie z równowagi. Do tej pory sądziłem, że nie ma żadnych, tego typu rzeczy, ale jak widać, nawet sam Bóg może się czasami pomylić.
Blondyn siedział na kanapie i wpatrywał się dziwnym wzrokiem w ścianę. Zupełnie jakby chciał jej zrobić krzywdę~! "A przecież ta biedna, beżowa ściana nic mu nie zrobiła~!!" - pomyślałem, żeby tylko choć trochę zapanować nad tym dziwnym uczuciem, po zobaczeniu Shizu-chan'a. Dziwne. Wcześniej tego nie czułem. No, ale to jego wina~!
- Yhm... - odchrząknąłem, jednak nie spotkało się to z żadną reakcją. - Co masz mi zamiar powiedzieć, Shizu-chan~? - spytałem śpiewnym głosem. Jestem mistrzem w udawaniu~!
- Nic. - jego odpowiedź naprawdę, bardzo mnie zdziwiła. - Wyjdź z mojego domu. - Nie wiem czemu, ale źle się z tym poczułem, no bo najpierw mnie całuje, a potem każe się wynosić~?
- Zdecyduj się, Shizu-chan~! Najpierw mnie pocałowałeś, a teraz mnie wyganiasz~? Popatrz...jestem smutny~! - powiedziałem, robiąc smutną minkę, oczywiście na pokaz. Jeszcze by tego brakowało, żebym był smutny przez tego pierwotniaka~!
- Skoro nie rozumiesz jak się do ciebie mówi, mogę ci pomóc wyjść. - zawarczał, podnosząc się z kanapy i stając wprost przede mną, z wściekłą miną.
- Jak~? Znów mnie całując~? - wyśpiewałem z wrednym uśmiechem na twarzy. - A może teraz, od razu mnie wykorzystasz~? Hahaha~! No tak~! Shizu-chan, zapewne nie masz czym~! - złapałem się za brzuch, gdyż ze śmiechu, strasznie zaczął mnie boleć. Gdybyście tylko widzieli minę Shizu-chan'a~! "On mnie po prostu rozszarpie na kawałki za ten tekst~!" - przeszło mi przez myśli i byłem tego całkiem świadomy, a mimo to, dalej stałem tu i prowokowałem go, samym swoim śmiechem. Naprawdę jest coś ze mną nie tak~! Ale to jest takie śmieszne~!!
- Tak sądzisz? A może przekonam cię, że tak nie jest? - momentalnie przestałem się śmiać. Nie mów mi Shizu-chan, że wziąłeś to na poważnie~!
- Chyba jednak nie skorzystam~! - zaśmiałem się, trochę histerycznie, kiedy Shizu-chan, znalazł się bliżej mnie. Zrobiło mi się gorąco, na wspomnienie, tego co stało się kilkanaście minut temu, w dokładnie tym samym miejscu.- Shizu-chan~? Co ty robisz~? - zaśmiałem się, nieco speszony, jednak już po chwili, na moje wspaniałe oblicze, na powrót wpełzła ta wredna i wyćwiczona do granic możliwości maska. Jeszcze tego brakuje, żebym pokazał temu potworowi, że coś jest nie tak.
- Nie widać? - odpowiedział mi pytaniem na pytanie i zaraz po chwili, znów czułem jego usta na swoich. Nie rozumiem dlaczego, ale miałem wrażenie, że coś przewraca mi się w żołądku, kiedy czułem jego wargi połączone z moimi. Nie wiem, nawet jak to się stało, że zacząłem odwzajemniać jego pocałunek, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny. Jego język łaskotał mnie po podniebieniu, a zębami delikatnie przygryzł mój, aż poczułem w ustach metaliczny posmak. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z tego, co właściwie się dzieje. Odepchnąłem go od siebie, czując jak moje usta wypełniają się ciepłą krwią.
- Dlaczego, znowu to zrobiłeś~?! - krzyknąłem. To nie był dobry pomysł. Pokazałem mu swoje uczucia, a on perfidnie się do mnie uśmiechnął. Nawet nie wiedziałem, że Shizuś tak potrafi~!
- Chciałem coś sprawdzić. Ale z tego co zauważyłem, tobie też się podobało. - uśmiechnął się po czym oblizał usta, po których cienką stróżką spływała moja krew.
- Wcale nie, Shizu-chan~? Poza tym...jak to "mi też"~? Nie chcesz mi chyba powiedzieć, potworku, że podobało ci się całowanie ze mną~! - wyśmiałem go, trzymając się za brzuch. "Naprawdę jest mi niedobrze." - Poza tym, pominąłeś jeden, bardzo ważny szczegół, potworku~! Obaj jesteśmy facetami~! - dodałem, kładąc duży nacisk na słowo "facetami". "Przecież to nie możliwe, żeby dwóch mężczyzn, tak po prostu mogło ze sobą być. Poza tym...dwóch wrogów~?" - przyłożyłem sobie palec do brody, chwilę się zastanawiając. "Nie...to odpada~! Po co ja się w ogóle zastanawiam~?!" - popatrzyłem z pogardą na Shizu-chan'a. Jak zawsze nieobliczalny~! "Tego w tobie nie cierpię najbardziej, Shizu-chan~! A zarazem, najbardziej mnie to intryguje~! Popatrz tylko, jak sprzeczne emocje u mnie wywołujesz~!"

Shizuo:
Kiedy Izaya wrócił z łazienki, nie miałem najmniejsze ochoty z nim rozmawiać, więc, jak na dobrego gospodarza przystało, grzecznie go wyprosiłem i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że jak zawsze, musiał mnie prowokować. A te jego uszczypliwe uwagi, wcale mnie nie uspokajały.
Jak zawsze postąpiłem instynktownie i po prostu zacząłem go całować. Do tej pory, nie wiem po co to zrobiłem. Poczułem nieodpartą chęć, aby go dotknąć, wywołać u niego inne emocje, niż te, które zawsze goszczą na jego twarzy. Chciałem zobaczyć, czy ma jakieś inne uczucia, poza byciem wrednym i uważaniem się za samozwańczego Boga.
Połaskotałem go językiem po podniebieniu, na co odpowiedział mi cichym pomrukiem, którego sam, chyba nawet nie był świadomy. Bawiło mnie to, więc, moim zdaniem, delikatnie ugryzłem go w język, na co cicho syknął i odepchnął mnie od siebie.
- Dlaczego, znowu to zrobiłeś~?!- krzyknął, na co ja wrednie się do niego uśmiechnąłem. No popatrzmy. Samozwańczy Bóg, ma jednak jakieś uczucia? Ciekawe.
- Chciałem coś sprawdzić. Ale z tego co zauważyłem, tobie też się podobało. - jeszcze szerzej się uśmiechnąłem, po czym oblizałem stróżkę jego krwi, która została na mojej wardze. Byłem ciekaw jak zareaguje.
- Wcale nie, Shizu-chan~? Poza tym...jak to "mi też"~? Nie chcesz mi chyba powiedzieć, potworku, że podobało ci się całowanie ze mną~! - wyśmiał mnie. Cholera! Czy on zawsze musi obrócić wszystko na swoją korzyść? - Poza tym, pominąłeś jeden, bardzo ważny szczegół, potworku~! Obaj jesteśmy facetami~! - tu musiałem mu przyznać rację. Nie pomyślałem o tym. Szczerze, musiałem przyznać przed samym sobą, że podobało mi się całowanie Izayi, tylko, że...nie przemyślałem kilku spraw.
On natomiast w zabawny sposób przyłożył palec do brody i wyglądał zupełnie tak, jakby się nad czymś zastanawiał. "Dlaczego to wydaje mi się takie...urocze?!" - pokręciłem głową z dezaprobatą, próbując wygonić z niej te głupie myśli. Nie ma mowy! To niemożliwe, żeby ta menda była urocza!
- Długo jeszcze będziesz tak kontemplował w moim salonie? - popatrzyłem na niego zażenowany jego zachowaniem, jak również swoimi spostrzeżeniami, a mój dobry humor, w jednej chwili, prysł jak bańka mydlana.
- Shizu-chan~?! Potrafisz posługiwać się tak trudnymi słowami, jak "kontemplować"~? I jeszcze wiesz co znaczą~? - poczułem jak ciśnienie, podskakuje mi do maximum. - Nie spodziewałbym się czegoś takiego, po takiej amebie jak ty~!! - ta pchła, działa mi już na nerwy.
- Sam się prosisz, żebym ci wpierdolił! - powoli traciłem nad sobą panowanie i choćbym nie wiem jak się starał, przy tej pchle, nie można być spokojnym.
- Shizu-chan, a wiesz, że groźby są karalne~? - jego, aż za melodyjny głos, rozbrzmiał mi w uszach. "Zabiję go. Zabiję go. Po prostu go zabiję!" - nie wiem dlaczego, ale słuchanie go i wszystko co się dzisiaj stało, zadziałało na mnie, jak czerwona płachta na byka.
W jednej chwili, złapałem stojący obok stolik  i rzuciłem nim prosto w tę wesz. Nawet się nie odsunął. "Chwila! CO?!" - momentalnie, moje oczy rozszerzyły się w niemym zdziwieniu. "Jak to możliwe? Przecież miał tyle czasu, żeby się odsunąć albo zwiać!" - dopiero po chwili, ruszyłem wolnym krokiem w stronę czarnowłosego, leżącego na ziemi, w kawałkach pokruszonego na miazgę szkła, z którego zrobiony był, wymieniony wcześniej stolik.
- Oi, pchło. - potrząsnąłem nim, chyba najdelikatniej jak potrafiłem. Na jego ciele powstało wiele zacięć, z których powoli sączyła się krew. Poczułem się dziwnie. "Potwór...jestem potworem! Przecież on, nawet nic specjalnego nie zrobił. No, może poza tym, że ciągle mnie denerwował i mu się należało, ale bez przesady. Naprawdę jestem potworem!" - kolejny raz, lekko nim potrząsnąłem, a kiedy lekko rozchylił jedno oko, poczułem, sam nie wiem dlaczego, ale niewyobrażalną ulgę.
- Shizu...chan~? Co się stało~? - popatrzył na mnie zamglonym wzrokiem. "Dobra, żyje. Teraz muszę go tylko zabrać do...właśnie, gdzie?" - jak na dobrego wroga przystało, zacząłem się zastanawiać, gdzie powinienem go zabrać. "Shinra wraca dopiero pojutrze, więc dzwonienie do niego odpada. Jak zabiorę go do szpitala, zaczną mnie wypytywać jak to się stało." - o! Nawet sobie wyobraziłem jakby to wyglądało. Ich pierwsze pytanie:
"-Co się stało?!"

"-Nic takiego. Rzuciłem w niego stolikiem, ale niech się pani nie przejmuje. Ta cholerna menda przeżyła uderzenie znakiem, niejednokrotne, więc na pewno z tego wyjdzie." Na samą myśl o tym, zachciało mi się śmiać. No, ale co innego mogłem zrobić? Podniosłem go jak najdelikatniej z ziemi i zabrawszy telefon, leżący na kanapie, zadzwoniłem po taksówkę.
- Doprawdy. Kto to widział, żebym musiał niańczyć własnego wroga. - mruknąłem sam do siebie, przyglądając się spokojnej twarzy Izayi. "W sumie...kiedy śpi i nie jest takim "wrednym skurwielem, niszczącym ludziom życia" mogę szczerze stwierdzić, że jest całkiem uroczy." - zamyśliłem się na chwilę i wtedy do głowy przyszło mi pewne pytanie, nad którym wcześniej się nie zastanawiałem. "Czy ja nadal uważam, go za swojego wroga?".

Izaya:
Ostatnią rzeczą, którą pamiętam, jest lecący w moją stronę stolik. Nie wiem, nawet dlaczego go nie ominąłem. Mogłem odsunąć się w bok, a on uderzyłby w ścianę, omijając moją zacną osobę. "Co aż tak mnie rozproszyło~?" Kiedy poczułem jak ktoś szarpie mnie za ramię i otworzyłem oczy, pierwszym co zobaczyłem była twarz Shizu-chan'a. Dlaczego jest taki...zaniepokojony~?
- Shizu...chan~? Co się stało~? - spróbowałem lepiej się mu przyjrzeć, jednak obraz przed oczami strasznie mi się zamazywał. Nie umiem dokładnie określić co czułem. Na pewno czułem się dziwnie, z myślą, że się martwił...O MNIE~! Nigdy bym się tego nie spodziewał. Może...nawet mnie to trochę ucieszyło~? Ale tylko trochę~! I dlatego, że udało mi się wywołać na jego twarzy, jakieś dotąd niespotykane uczucia~!
Głowa, pulsowała mi tępym bólem, a całe ciało, strasznie mnie bolało i piekło. "Chwila~! Czy Shizu-chan, naprawdę rzucił we mnie tym stolikiem~?! Gdzie my teraz właściwie idziemy~?" - pomyślałem, kiedy poczułem jak jestem podnoszony z ziemi. Nad wyraz delikatnie podnoszony z ziemi.
Po kilku...lub może kilkunastu minutach, poczułem na twarzy jakiś zimny powiew, więc domyśliłem się, że musieliśmy wyjść na dwór.
Ostatnią rzeczą, jaką usłyszałem, były słowa Shizusia: - Doprawdy. Kto to widział, żebym musiał niańczyć własnego wroga. - zachciało mi się od nich śmiać. Powoli odpływałem i mimo, że powinienem czuć się zagrożony przebywając w obecności swojego największego wroga, będąc całkiem bezbronnym, wcale się tak nie czułem. Wręcz przeciwnie. Nigdy bym nie pomyślał, że ten potworek ma tak cieplutkie i mięciutkie ramiona. Zaraz...od kiedy ja myślę w ten sposób o Shizu-chan'ie~? Dlaczego przebywanie z nim, stało się dla mnie, czymś na porządku dziennym~? "Czy ja nadal uważam, go za swojego wroga?".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A więc, powoli zbliżamy się do końca tego opowiadania~!! Powiedziałam POWOLI~!! Kto się cieszy~?
Pewnie, że wszyscy :)

Życzę wam Misie Wesołych Świat~!! Ale spokojnie...to nie jest post na święta...bo nie było śniegu xp
Pozdrawiam..

9 komentarzy:

  1. Yey~! Nuko-san wróciła~! ~^O^~ Akcja powoli, powolutku, po malutku się rozwija... ale takie opka Hachi lubi najbardziej  ̄ω ̄
    Życzę Wam wesołych, spokojnych i przede wszystkim zdrowych Świąt (byćmoże tak jak u mnie bezśnieżnych (jest takie słowo(⊙o⊙)?) Świąt~~~! *^O^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak~!! Nuko-san (~?! o.o) wróciła~!! Cieszmy się i radujmy, bo oto zdarzył się cud~!! :3 naprawdę. :* Cieszę się, że się cieszysz, że powróciłam zza światów i, że podoba ci się to moje opowiadanie :3 Heh...nie chcę ich od razu do łóżka pakować, bo tak bez przygotowania to będzie nie za miło~!! x3
      Tobie również życzę wesołych, spokojnych, zdrowych i śnieżnych xp Świąt~!! Pozdrawiam i dziękuję za życzenia, mordko :*

      Usuń
  2. Nuko-chan, świetnie Ci to wyszło. ^^
    Nie wiem aż, co mam napisać. Ani do czego się przyczepić. Po prostu mnie ujęłaś. <3
    Liczę, że kolejna część nie długo. :)
    Wesołych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff~!! Ciesze się, że ci się spodobało~!! Już się bałam, że jakieś nie takie wyszło. :) A teraz...*spuszcza głowę i przestępuje z nogi na nogę, bawiąc się palcami*...muszę ci się przyznać do strasznej rzeczy...
      Przeczytałam...przeczytałam, rozumiesz~? *dramatyczna melodyjka, trzymająca w napięciu: taram, taram, taram...chwila to nie ta nuto...damdamdam* Przeczytałam twoje, krótkie, bo krótkie, ale opowiadanie na Święta i...
      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .
      .
      moje zdanie na jego temat poznasz, jak już je opublikujesz. xp Jaka ja wredna jestę. :*
      Pozdrawiam i tobie też życzę Wesołych Świąt~!! (a u mnie nie ma śnigu ;-;)

      Usuń
    2. Ahahah, po co ta dramatyczna muzyczka? ^^ *łapie się za brzuch, ze śmiechu ją rozbolał* przecierz nic się nie stało~! ^^
      Nie wiem, co Ty chcesz mi o tym powiedzieć i aż się boję. ;-; No, ale opowiadanie już jest, więc możesz komentować. ;-)
      Chyba że znowu schrzaniłam, to od razu usuń. ;-;
      U mnie też nie ma śniegu, a życzenia już Ci pisałam na priv ;-)

      Usuń
  3. Och ten rozdział zaliczam do moich ulubionych~! Ach, głupia Inaba, co tak szybko, trzeba się przywitać... Więc Ohayo, Iza-ni~
    Rozdział nie dość, że poprawił mi humor, to jeszcze wiesz jaki był? Był pełen niespodzianek~! Taki nieprzewidywalny niczym Shizuś *0*
    Zapomniałam wspomnieć przy poprzednim rozdz. Że akcja biegnącej pchły do łazienki z zasłoniętymi ustami była super~ dlatego też wspominam o tym teraaaz.
    Ale czas wrócić do teraźniejszości. Shizuś wywołujesz niezłe uczucia u pchełki hoho. Z kolei pchełka jest taka jaką uwielbiam, złośliwy niewinny diabełek~
    Tyle się działo, że trudno mi wyrazić zdanie o wszystkim xd Biedny Izuś ;^; Lecicie do szpitala bodajże, silne ramiona Shizusia cię tam zaniosą~
    Masz tu drugą porcję gwiazdeczek od Inaby wzamian za dobrą robotę~
    ☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★
    Patrz, udało mi się nadrobić i dochodzę coraz bliżej i bliżej teraźniejszych opowiadań *^* a jak skończę 8 to wiesz co będzie~? Będę Cię męczyć o następne x3 Także szykuj się na to~
    Życzę dużo INTERNETU!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O.o U-ulubionych??!! O.o Naprawdę!!?? Bardzo się w takim razie cieszę~!! >\\\<
      Arigatou za gwiazdki *^* (znowu) :*
      Tag wiem. Xp niedługo biorę się za niego :*
      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Oh tak :) Zapowiada się pozytywny komentarz :3 Z faktu, że nie dysponuje na tą chwile czasem musze się uwinąć ;/ A więc zacznijmy od "jak na gospodarza przystało kulturalnie wyprosiłem go z domu" - nwm czy zacytowałam to odpowiednio ale boszzzz to takie Shizusiowe hahahaha <3 no genialne. "Dobra, żyje. (...)" No leżałam ze śmiechu ^^~ Ogólnie rozdzialik śmieszny i uroczy zarazem. Podoba mi się też pytanko zakańczające obie wypowiedzi bohaterów : "Czy ja nadal uważam, go za swojego wroga?". Ogólnie na prawde wyszło dobrze. Myślę, że będę dalej czytać wasze opowiadanie :3 Przykro mi ale to tyle z mojej strony (patrzy na zegareczek na łapce) czas goni (kiwa głową nod;nod)
    Buziaki -Sasha~chaaaaan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że dalsze rozdziały i cały ten nieład nie zrażą cię do dalszego czytania. Ogólnie, nawet nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego jak bardzo to opowiadanie jest naciągane. Pisałam, każdy rozdział nie zastanawiając się co było wcześniej, więc wyszło na to, że Izaya po 2 tygodniach, kiedy był nieprzytomny i miał złamany bark (bodajże), po obudzeniu nie miał na ciele, nawet plasterka i po prostu wyszedł sobie z domu Shizuo~ xDDD Śmiać się czy płakać??
      Pozdrawiam

      Usuń