piątek, 24 października 2014

Drrr!! Shizaya "Za swoje czyny trzeba ponosić konsekwencje" Rozdział 4

Pierwsze o czym chcę wspomnieć, to przeprosiny. No, więc gomen nasai za to, że wstawiam rozdziały tak...niesystematycznie i jakoś tak...rzadko, ale ja nie wiem co jest z tymi nauczycielami. -.- Miesiąc temu był początek roku szkolnego, a ja codziennie mam jakieś kartkówki. ;-;
POMOCY~!!

No, ale pewnie nie obchodzą was moje problemy życiowe, więc przejdźmy dalej.
Drugie o czym chcę wspomnieć, to to, że przepraszam, za wszystko co się wam nie spodoba.

A trzecie o czym chcę wspomnieć, to po prostu już nie przynudzam.
Zapraszam~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział 4

Shizuo:
"Brawo Shizuo! Tak się wpakować! Chyba tylko ty tak potrafisz!" - miałem ochotę, dać sobie mentalnie w pysk. Może choć trochę by mnie to otrzeźwiło i zacząłbym myśleć. 
Gdyby pchła zobaczyła, jak się wpakowałem, miałaby kolejny powód, żeby robić sobie ze mnie żarty. Ale w sumie, nie mógłbym mieć mu tego za złe, bo sam mam ochotę się z siebie śmiać. 
"Nie! Nie wolno ci go usprawiedliwiać! No, a przynajmniej nie wolno ci usprawiedliwiać jego zachowania!" - powoli zaczynam już przesadzać. Przez to zasrane poczucie winy, zapominam o tym co jest najbardziej istotne, czyli o tym, że TO JEST ORIHARA IZAYA, NAJWIĘKSZA MENDA W CAŁEJ JAPONII!!
Zapytacie, o co chodzi? Już ja wam powiem o co.
Shinra, postanowił, że wyjedzie z Celty na mały URLOP! Urlop, z okazji zaręczyn, które odbyły się jakieś 15 minut po tym, jak Celty spytała go, dlaczego jeszcze się jej nie oświadczył. A z czym się wiąże jego urlop? Z tym, że TO JA muszę zaopiekować się mendą, gdyż jego siostry wyjechały z rodzicami, (Cóż za zbieg okoliczności - myśli Shizuo/dp. Izu) a on niestety, jak na złość nie ma zbyt wielu przyjaciół i na kogo padło? Na biednego Shizuo, który przecież nie ma co robić, tylko będzie pilnował głupiej pchły.
Na dodatek od przyszłego tygodnia, miałem mieć krótki urlop, tak ja też, i przez to głupie coś, będę musiał siedzieć w domu i się nim zajmować aż do powrotu Shinry. Oczywiście, jakoś nie specjalnie mi zależy na opiekowaniu się nim, więc będę jedynie do niego zaglądał, raz na dzień?
Ech! Kogo ja chcę oszukać? Przecież to jest nierealne, żebym się nim nie interesował, po pierwsze, kiedy będzie spał w moim pokoju, na dodatek w moim łóżku i na mojej pościeli, po drugie, teraz, kiedy ciągle denerwuje mnie to głupie poczucie winy i na dodatek, po trzecie...dlaczego ja się o niego, do cholery martwię?! Po tym, jak mnie traktował? Bez problemu mogę stwierdzić, że on, bez mrugnięcia okiem dobiłby mnie w takiej sytuacji, a ja? A ja, jak ten idiota, jeszcze się nim opiekuję.
Przecież mogłem powiedzieć Shinrze, że nie mam czasu się nim zajmować. Właśnie. To przez Shinre i Celty zgodziłem się nim zająć, tylko po to, żeby nie uważali mnie tak jak on, za potwora. Tak, tylko dlatego i nie ma żadnego innego powodu. 
Trzasnąłem drzwiami, wchodząc do mieszkania. Nawet nie zwracałem uwagi na Izayę śpiącego w pokoju za ścianą, bo i tak nie liczyłem na to, że się obudzi. Wręcz byłem pewien, że specjalnie będzie spał, żeby jeszcze bardziej utrudnić mi życie. Tak, to jest bardzo głupi pomysł, jak na dorosłego mężczyznę, no ale co poradzić? Kiedy człowiek wyrobi już sobie opinię na czyjś temat, nie tak łatwo zmienić potem swoje zdanie na temat tej osoby.
Usiadłem w salonie, na kanapie, oparłem łokcie na kolanach i zakryłem twarz dłońmi. To wszystko jest bez sensu. Zupełnie wszystko.
Nagle, usłyszałem głuchy łoskot, czegoś uderzającego o ziemie i przytłumiony jęk. Nie zupełnie mogłem zrozumieć o co chodzi. Raczej nie miałem w domu, żadnych gości, ale...
Zerwałem się na równe nogi i pobiegłem prosto do swojego pokoju, a raczej sypialni Izayi.
- I-Izaya? - spytałem, kiedy wpadłem do wymienionego wcześniej pomieszczenia i zastałem w nim, bruneta, klęczącego na kolanach i podpierającego się dłońmi o podłogę. Na dodatek przeklinał coś pod nosem. W pewien sposób to było nawet zabawne.
- Shizu-chan? - podniósł głowę do góry i popatrzył na mnie, strasznie zdziwiony. - Co ja tutaj robię? Co ty tutaj robisz? - spytał, powoli zmieniając pozycję, na siedzącą.
- Chyba mieszkam. - odburknąłem, przypominając sobie, o tym, jak powinienem się zachowywać. Było to, jednak trochę trudne, kiedy tak uroczo mi się przyglądał. Jak małe dziecko, albo kotek, z przekrzywioną główką i...Nie, nie, nie! NIE! "Shizuo przestań tak o nim myśleć." To nie skończy się dobrze.

Izaya:
Z każdej strony, otaczała mnie, jedynie ciemność. Nie wiem co się stało, ani gdzie jestem, ale wiem na pewno, że strasznie boli mnie głowa.
Ból był tak nieznośny, że gwałtownie potrząsnąłem głową. Jakież było moje zdziwienie, a wręcz szok, kiedy poczułem jak moje ciało uderza w coś twardego. Po moim ciele rozeszła się delikatna, bo delikatna, ale i tak odczuwalna fala bólu, przez co z moich ust wydobył się mimowolny jęk. To nie była pobudka, którą bym sobie wymarzył.
Podniosłem się do pozycji półklęczącej, z rękami opartymi o ziemię. Zapach, który było czuć naokoło, okropnie mnie otumaniał. Był to zapach tytoniu, jakiegoś żelu pod prysznic i męskich perfum, więc na pewno nie byłem u siebie. (Biedny Izaya: nie pali, nie używa perfum i nawet się nie myje ;-; dp. Izu) Na dodatek, z jakiegoś powodu, ten zapach strasznie mi się podobał i przypominał mi na myśl, coś lub kogoś, kto tak ładnie pachnie. Muszę często się z tym kimś spotykać, skoro znam już, nawet jego zapach. Tylko, że...to chyba nie może być on?! Nie, nie, nie. Nie rozumiem co miałbym u niego robić. Na dodatek...w jego sypialni?!
Zacząłem przeklinać pod nosem, samego siebie i sprawcę całego tego zamieszania, którym nie mógł być nikt inny, jak pewien blondyn, chodzący w stroju barmana.
Nagle, po korytarzu rozniosły się szybkie kroki, a już po chwili, drzwi gwałtownie się otworzyły. W pierwszej chwili, bałem się spojrzeć w stronę osoby, która stała teraz w drzwiach, bo co niby zrobię, jeżeli to naprawdę on?
- I-Izaya? - usłyszałem jego, można nawet powiedzieć, lekko rozbawiony, ale i zaskoczony głos.
- Shizu-chan? - podniosłem głowę i zaskoczony popatrzyłem mu prosto w oczy. Zabawne, że kiedy się nie złości, można zobaczyć jaki naprawdę mają kolor. Można powiedzieć, że są idealnie złote, a najbardziej zaskakujące jest to, że teraz, nie ma w nich, nawet grama wściekłości, którą zawsze mi pokazuje. O co może chodzić? - Co ja tutaj robię? Co ty tutaj robisz? - nie wiedziałem, które pytanie było bardziej odpowiedni, więc zadałem oba.
- Chyba mieszkam. - odburknął swoim, jak zawsze, opryskliwym i znudzonym głosem. Dlaczego uważam, że Shizu-chan mówi znudzonym głosem? Przecież nigdy nie zwracałem na to uwagi.
Dopiero po chwili, powoli zacząłem przetrawiać to co powiedział. Czyli, jestem w jego mieszkaniu?!
- W takim razie, co ja robię w twoim mieszkaniu? - przechyliłem delikatnie głowę w bok i zacząłem mu się badawczo przyglądać, zupełnie ignorując narastający ból głowy.W między czasie, postanowiłem usiąść. Patrzenie na niego z pozycji siedzącej, wydawało mi się, jakieś takie, bardziej wygodne.
- To trochę dłuższa historia. - nie wiem czemu, ale miałem dziwne wrażenie, że trochę się zmieszał. Wow, stoi przede mną zawstydzony Shizu-chan~!
- Jeżeli nie przeszkadza ci moja obecność, mogę posłuchać. - odpowiedziałem. Obserwowałem jak z sekundy na sekundę zmienia się wyraz jego twarzy. Ze zmieszania przeszedł w niezrozumienie, natomiast z niezrozumienia, w złość.
- Akurat przeszkadza mi twoja obecność. - usłyszałem w odpowiedzi. Znów, znów to samo. Dlaczego on za każdym razem traktuje mnie jak zwykłego śmiecia? Bawię się ludzkimi uczuciami, to prawda, lubię nim manipulować, to też prawda, ale...po prostu próbuję zwrócić w ten sposób, jego uwagę na samego siebie. Nie chcę, żeby interesował się kimkolwiek innym, niż ja. Shizu-chan jest moją zabawką i należy tylko do mnie. Nikomu innemu nie wolno go dotykać.
Jak zawsze przybrałem swoja maskę obojętności, a jakby to nazwał Shizu-chan...wrednej mendy społecznej. Uśmiechnąłem się złośliwie i znów ignorując dzwonienie w uszach, dźwignąłem się na nogi i jako tako, udało mi się utrzymać w pozycji stojącej.
- W takim razie, pozwolisz, że udam się do siebie. Dziękuję, że mnie...przygarnąłeś. - powiedziałem, po czym wyszedłem z salonu, kierując się na dół. Ciągłe ignorowanie bólu nie było łatwe, jednak udało mi się dotrzeć do drzwi. Ostatni raz się za siebie obejrzałem i wyszedłem, trzaskając drzwiami.

Shizuo:
Kiedy usłyszałem trzaśniecie drzwi, obwieszczające, że Izaya wyszedł z mojego domu, poczułem...dziwny niepokój. Miałem się nim opiekować, a tym czasem, on idzie sam do domu, zaraz po tym jak obudził się z tygodniowej śpiączki. Brawo Shizuo! Trzeba ci przyznać, intelekt pierwsza klasa. I ja się dziwię Izayi, że robi mi takie głupie uwagi. Ale, nie! Chwila! Znów go usprawiedliwiam. Chce iść, to niech idzie. Jego sprawa. Przecież nie zatrzymam go tu na siłę.
Więc dlaczego, to cholerne poczucie winy, dalej nie chce się odwalić? Przecież chyba wynagrodziłem mu już, to co zrobiłem, więc czego jeszcze chce?
Poczułem nieodpartą chęć, żeby mieć tę zapchlona wesz, z powrotem przy sobie. Czułem się z tym dziwnie, ale w żaden sposób nie mogłem pozbyć się tego cholernego uczucia.
Wytrzymałem przez pierwsze dziesięć minut, jednak zaraz po upływie dziesiątej, zerwałem się z kanapy, na której usiadłem (Czy Shizuś ma kanapę? o.o dp. Izu) i po założeniu swojego standardowego stroju wyszedłem szukać mendy. "Oi, doigrasz się w końcu Shizuo."

11 komentarzy:

  1. Shribnę Ci komentarza :D
    No więc tak... zajebiście Ci to wyszło :D Jeny, love <3
    Zastanawiam się, co będzie dalej :)
    Weny ~!
    P.S. Wybacz, że taki krótki ^^'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spk xd I tak dziękuję~! Przecież każde zdanie jest ważne. :)
      Nawet to napisane najkrócej i najzwięźlej, choć to chyba to samo :P *ja głupia*
      Pozdrawiam~

      Usuń
  2. Wstał z TYGODNIOWEJ śpiączki i tak sobie wyszedł X.x nie ma co Izaya to jakiś nad-człowiek/ nad-menda cokolwiek, ale WOW XDDD
    Przynajmniej Shizuo miał dość oleju w głowie by w końcu po niego pobiec... przecież on zasłabnie na ulicy T^T głupi Izaya ja wiem, że go boli takie traktowanie ale co jak co o życie powinien się bardziej troszczyć Q.Q Ja wiem, że on się ciągle naraża ale... w jakiś sposób mnie go za bardzo szkoda XD on ma żyć w szczęściu ze Shizu-chanem =w= o tak leżeć pod kocykiem i pić ciepłą kawunię tuląc się do swojego potworka * właśnie wykonuje dwie z wypisanych trzech rzeczy XD*
    Rozdział bardzo przyjemny =w= Shizuś się przejmuje, Shizusiowi się menda zaczyna podobać podoba mi się *daje okejkę*
    Weny~!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha~~! XD Tak uświadomiłam sobie co zrobił Izaya, dopiero po opublikowaniu rozdziału i nie było sensu go usuwać, więc tak zostało. *śmieje się nerwowo* taakkk~! Zrobiłam bałdzo nieodpowiedzialnego :3 No, ale taki już wyszedł :P
      Zgaduję, że siedzisz pod kocykiem i pijesz kawusię =^.^= jaa też tak chcę *o*
      Cieszę się, że rozdzialik ci się podobał. :3 Tak, Shizuś się wkopał, bo Shizusiowi zaczyna podobać się pchła x3
      Danke <3 i tobie też weny życzę~! Pozdrawiam i kolorowych, jeżeli idziesz spać~! :*

      Usuń
    2. Izaya to chyba serio jakiś nad człowiek, w tym się muszę zgodzić z Kiasarin. :D

      Usuń
  3. Więc~ Również zaskoczyła mnie decyzja Izayi O.o Wstać sobie i wyjść, niby do niego pasuje, ale z drugiej strony czy Izaya byłby tak lekkomyślny? Chociaż z drugiej strony. Przecież chyba ma przy sobie jakieś rzeczy osobiste, nie? Więc gdyby spojrzeć na to z innej strony, mógłby wezwać sobie taksówkę (Właśnie, to dziwne, że Izaya nigdy nie jeździ taksówką, nie sądzisz? o.O Nie przypominam sobie, żebym gdzieś w polskich ff czytała, że gdzieś nią jedzie). Uh... straciłam wątek ._.
    Czytając, tak sobie pomyślałam "Niech to tylko się za szybko nie potoczy", bo się przyznam, że się trochę boję, że ni z tego, ni z owego się w sobie zakochają ^^" Ale ja tak tylko myślę, bo jestem pesymistką, więc się nie przejmuj, siły odgórne x'3.
    Mam nadzieję, że znajdziesz trochę więcej czasu na pisanie, tego życzę x3
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff...ciesze się, że ci się to spodobało. :3 Ostatnie szło mi strasznie z pisaniem i chyba trzy razy zaczynałam rozdział od nowa. :/ Nawet nie mam pojęcia czy tym razem też nie zacząć od nowa, ale to by chyba było już trochę nudne, co chwila zmieniać. :/ Jakaż ja kreatywna. ^.^
      Dziękuję, za życzenie mi weny i za miłe słowa. *o* Tobie również życzę weny. :3
      Pozdrawiam~

      Ps. No właśnie o.o ale to pewnie dlatego, że Izaya jest szlachtą :3 a szlachta nie jeździ pojazdem plebstwa :P

      Usuń
  4. Oi, powracam~ Leżę bez głosu i jakże się cieszę, że ktoś wymyślił kiedyś coś takiego jak litery i pismo o.o
    Ale wracając, Shizuo coś sobie nie radzi za dobrze z pchłą, no poszli by na jakiś kompromis i ten byłby spokojny a drugi zdrowy, a nie kurcze wyłazi mu z domu ledwo żywy ;^; Swoją drogą to zachowanie było lekkomyślne~ Przecież Izaya padnie na trzecim schodkuu, Shizuś jakie dziesięć minut!? Powinieneś po 1 sekundzie się zerwać. Tak, jeśli coś mu się stanie to tylko i wyłacznie wina Shizu-chana. Co powie Celty!? Ona na niego nakrzyczy =w=
    Ale, ale xd Rozdział przyjemny był~
    Pozdrawiam i dziękuję za komentarze od Ciebie i Neko~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. CO wgl?? Czm ja na to nie odpowiedziałam?? O luj *O*
      Tak, wienc dzienkujem ci za komentarz Inaba-san :*
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. O mój *o*~~ Boskie <3 Przede wszystkim "Kiedy człowiek wyrobi już sobie opinię na czyjś temat, nie tak łatwo zmienić potem swoje zdanie na temat tej osoby." masz całkowitą racje! Sama często o tym zapominam i daje sobie mentalnego kuksańca, bo przecież ONI się nienawidzą! Podoba mi się to łagodne przejście, które robisz, widać że bohaterowie powoli się zmieniają. Uważam, że trochę za bardzo zmiękczyłaś tutaj Izaye. Wyszło tak jakgdyby informator manipulował ludzi tylko po to by zwrócić na siebie uwagę blondyna, czyli że WSZYSTKO co robi brunet ma na uwadzę Shizuo a to mało wiarygodne skoro informator to lubi. Podoba mi się niebanalna fabuła. Masz swój oryginalny pomysł i trzymasz się go, żadnego kalkowania ani wzorowania- duży plus za to. Ogólnie bardzo wiarygodnie wyszedł ci splot zdarzeń urlop shinry x urlop shizuo x niechęć wyjścia na "potwora" x poczucie winy. Udało ci się sprawić, że nie jest to jakieś naciągane, bo w końcu wiadomo, że Shizuo jest ostatnią osobą która normalnie załóżmy w anime zajęłaby się Shizuo. Ty przedstawiłaś to w sposób w jaki miałoby szanse zaistnieć. Wtrącenie słodkiego Izayi było bardzo dobrym pomysłem <3 Aww nie mogłam się nacxzytać tego fragmentu :3 !! To tyle z mojej strony. Wiem, że piszę to jak jakieś wypracowanie wytykając plusy i minusy zamiast napisać zwyczajnie jakie odniosłam ogólne wrażenie ale szczerze mówiąc moje wrażenie zależy WŁAŚNIE od tych plusów i minusów i chyba sama możesz wywnioskować ( po dotychczasowych komentarzach i po tym, że dopiero co wróciłam ze szkoły wcześniej i nawet nic nie zjadałam tylko przyszłam tutaj czytać twoje opowiadanie), że jestem tym opowiadaniem zachwycona ! I jeżeli wytykam jakieś błędy to tylko takie których na siłe się doszukiwałam, by uczynić to opowiadanko jeszcze lepszym <3 Lece czytać dalej i przesyłam pokłady veny :D ~Sasha-chan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i..tu nie wiem co mogę ci odpowiedzieć, więc tylko dziękuję za komentarz i pozdrawiam~

      Usuń