No, więc zacznijmy od tego, że bardzo dziękuję za zwrócenie mi uwagi na moje błędy i za wasze miłe słowa względem tego ff. Ja osobiście nie jestem zadowolona ani z pierwszego rozdziału, ani zapewne z całego tego opowiadania, ale cieszę się, że wam się podoba. :)
Nie wiem, kiedy będzie następna notka. Gomen nasai, wiem, że wstawiam je nieregularnie i zapewne przez jakiś czas, jeszcze tak będzie, ale jakoś częściej dodaje rozdziały na tym drugim blogu i teraz mam strasznie dużo nauki. Nauka = Brak weny. Brak weny = Brak rozdziału. ;-;
O przypomniało mi się. :) Ze względu, że w komentarzu zostały pokazane mi moje błędy (całe szczęście ^.^), a ja nie potrafię pisać opowiadania wiedząc, że jest z nim coś nie tak już na samym początku, zapewne w tym rozdziale, naprostuję kilka rzeczy co pewnie będzie brzmiało jak usprawiedliwianie się, no ale przepraszam i bardzo mi przykro z tego powodu, ale taka już jestę. O.o
Boże~! (tu czyt. Izaya) Jakie to długie wyszło (znaczy się wstęp) o.o
No, to już nie przedłużam.
I zapraszam do czytania~! :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział 2
Nie wiem, kiedy będzie następna notka. Gomen nasai, wiem, że wstawiam je nieregularnie i zapewne przez jakiś czas, jeszcze tak będzie, ale jakoś częściej dodaje rozdziały na tym drugim blogu i teraz mam strasznie dużo nauki. Nauka = Brak weny. Brak weny = Brak rozdziału. ;-;
O przypomniało mi się. :) Ze względu, że w komentarzu zostały pokazane mi moje błędy (całe szczęście ^.^), a ja nie potrafię pisać opowiadania wiedząc, że jest z nim coś nie tak już na samym początku, zapewne w tym rozdziale, naprostuję kilka rzeczy co pewnie będzie brzmiało jak usprawiedliwianie się, no ale przepraszam i bardzo mi przykro z tego powodu, ale taka już jestę. O.o
Boże~! (tu czyt. Izaya) Jakie to długie wyszło (znaczy się wstęp) o.o
No, to już nie przedłużam.
I zapraszam do czytania~! :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział 2
Shinra:
Jechaliśmy już dobre 10 minut, a ja dosłownie byłem tak zmęczony, jakbym jechał 10 godzin. Może czułbym się lepiej, gdyby Shizuo nie postanowił się przespać i mógłbym z nim porozmawiać o tym co się dokładnie stało, a teraz, byłem skazany na martwienie się i "samotną" jazdę samochodem, do gabinetu. Tam trzeba będzie zająć się Izayą.
Na szczęście jego obrażenia nie są tak poważne, jak się tego spodziewałem po zobaczeniu go w kałuży krwi. Może trudno było to stwierdzić, ale na początku, naprawdę byłem zestresowany. No, ale mi, jako lekarzowi, pozostaje tylko zachować w takiej sytuacji, zimną krew.
Poza tym, co Shizuo sobie myślał, mówiąc: "Ta alejka co zawsze."?! Skąd niby miałem wiedzieć, która? Jechałem na chybił trafił, domyślając się, że chodzi o tę przy barze Simona. W końcu, najczęściej to właśnie tam ich znajdowałem całych poobijanych, a raz nawet bliskich śmierci, co u Shizuo było czymś, co bardzo mnie zaskoczyło.
Nie wiem czy minęło kolejnych 10 minut czy może 20, ale w końcu udało mi się dojechać na miejsce. Oczywiście, przez ciągłe zerkanie na Izayę w lusterku, mało nie spowodowałem wypadku, cztery razy, jednak jako tako, udało nam się przeżyć. O czym ja myślę?! "Jako tako udało nam się przeżyć"?! Jak się będę tak dalej grzebał to Izaya wcale nie przeżyję, czego wcale nie chcę.
- Shizuo obudź się! - krzyknąłem, szturchając blondyna w ramię. Jak się spodziewałem, jego sen jest tak samo twardy, jak w czasach szkolnych, więc za szybko go nie obudzę, a przecież liczy się teraz każda minuta, a nawet sekunda. - Shizuo, obudź się w reszcie! - krzyknąłem po czym, już zupełnie nie wiedząc co robi, zdzieliłem go po twarzy. Nie myślałem wtedy o konsekwencjach i przypomniałem sobie o nich, dopiero, kiedy poczułem mocny uścisk na swoim kitlu, który Celty dopiero co prasowała. Będzie na mnie zła.
- Jeszcze raz tak zrób, a przyrzekam, że nie ręczę za siebie. - wysyczał przez zęby. (Boże o.o robię z Shizusia, jakiegoś pieprzonego sadystę~! dp. Izu)
- Dobrze, potem możesz mnie nawet uderzyć (Ach ta jego szczerość :3 dp.Izu), ale teraz, grzecznie cię proszę, żebyś pomógł mi zabrać Izayę do mojego gabinetu, bo nie chciałbym, żeby jeden z moich przyjaciół był martwy, a drugi został mordercą, przez głupie nawyki! - powoli zaczynałem tracić cierpliwość. Shizuo tracił, tak cenny, dla mnie i przede wszystkim Izayi, w tamtym momencie, czas. On tylko udaje, czy może naprawdę przeciąga to wszystko tak, żebym nie mógł mu pomóc?
Shizuo:
Przyglądałem się Shinrze z niezrozumieniem. O czym on w ogóle mówi? Po co mam gdzieś nosić tę mendę? Nie może iść sam? - zadawałem sobie mnóstwo pytań, ale na żadne, jakoś nie mogłem znaleźć odpowiedzi.
Miałem taki wspaniały sen. Pojechałem do Kasuki i miałem spędzić u niego, najbliższy tydzień. Spędzałem z nim czas, świetnie się bawiliśmy i nawet niczego nie rozwaliłem, do momentu, kiedy w mojej głowie, nie pojawił się, wkurzający głos Shinry i dziwne przeczucie, że zrobiłem coś bardzo złego, a teraz muszę to jakoś naprawić.
Potem, poczułem tylko piekący ból na policzku i rosnącą we mnie adrenalinę, kiedy zdałem sobie sprawę, że ból był spowodowany przez rękę Shinry, która jakimś trafem wylądowałam na wymienionym wcześniej miejscu.
Jakim prawem, Shinra mnie spoliczkował?! Przecież tylko spałem. Nie mógł poczekać aż się obudzę? - I znów poczułem ten dziwny ucisk w żołądku, mówiący mi, że zrobiłem coś czego w rzeczywistości nie powinienem był zrobić. Zanim dopuściłem do siebie tę myśl, złapałem pseudo-doktorka za przednią część jego śnieżnobiałego kitla. Będę musiał przeprosić Celty, że mu go pogniotłem.
- Jeszcze raz tak zrobisz, a przyrzekam, że nie ręczę za siebie. - wysyczałem przez zęby. Spojrzałem w lusterko i wtedy zdałem sobie sprawę co takiego zrobiłem źle. Na tylnym siedzeniu, które już teraz, całe było upaprane w krwi, leżał Izaya i najwidoczniej była to jego krew. Przestałem zwracać uwagę na to, co mówił Shinra i dalej wpatrywałem się w spokojną, a nawet za spokojną jak na niego, twarz. Wyglądał teraz jak zupełnie ktoś inny. Jakby to nie był on. Ale, jeśli miałby to nie być Izaya, to kto?
I w ten oto sposób wracam do punktu wyjścia, czyli do momentu, w którym na powrót zacząłem wpatrywać się w oczy swojego przyjaciela, szukając w nich jakiegoś wyjaśnienia. Może, jednak sen, nie był zbyt dobrym pomysłem. Przez niego, o wszystkim zapomniałem. Nie wiem nawet, dlaczego tu jesteśmy.
- Shinra? Mógłbyś mi powiedzieć, co tu się dzieje? - doktorek westchnął cierpiętniczo i popatrzył wymownie na moją rękę, nadal zaciśniętą na jego ubraniu. Automatycznie rozluźniłem uścisk i w ten oto sposób, okularnik (nie wiem czy Shizuś może tak nazywać Shinre, czy to nie pasuje? No, ale cóż, skończyły mi się określenia dla Shinry ;-; dp. Izu) mógł trochę bardziej odetchnąć i spokojnie opaść na fotel.
- Jak już wspomniałem, najpierw pomóż mi zabrać Izayę do mojego gabinetu, bo teraz liczy się każda sekunda! Rozumiesz?! - pierwszy raz widziałem, żeby Shinra tak na kogoś krzyczał, a co dopiero na mnie.
Z niechęcią, ale w końcu zgodziłem się na dotknięcie tego kleszcza. Jak mnie czymś zarazi to będzie tylko i wyłącznie wina Shinry.
Ostrożnie, a nawet może, za ostrożnie wniosłem informatora do domu, a następnie do gabinetu doktora. Skoro Shinra przywiózł go tutaj, nie może być z nim tak źle. Gdyby było gorzej wybrałby któryś z gabinetów, bliżej miejsca, w którym to się stało, prawda? A może jest z nim tak źle, że prowizoryczne lekarstwa, które tam umieścił, nie wystarczyłyby? Najgorsze, że nie wiem, co się właściwie stało i dlaczego przyjechałem tu razem z nimi. Przecież to "coś" (Boże! Jak mogę tak mówić o Izayi ;-; dp. Izu), ani trochę mnie nie obchodzi. Mógłby w końcu zdechnąć i dać mi święty spokój.
Na tę myśl, znów poczułem dziwne ukłucie w klatce piersiowej. Czy jestem w stanie zabić innego człowieka, skoro myśl, że w ten sposób podchodzę do śmierci mojego najgorszego wroga, sprawia, że czuję się winny? Czy może, naprawdę jestem winny?
Zupełnie przestałem zwracać uwagę na to co się dzieje dookoła mnie. Z powrotem do porządku przywołał mnie PDA Celty podstawiony mi pod nos.
[Co wyście znowu zrobili?!] - brzmiała wiadomość wyświetlona na ekranie.
- Nic. Ja nic nie zrobiłem. - sprostowałem po chwili, widząc jak z jej szyi unosi się coraz więcej dymu.
[Nie wierzę, że Izaya sam to sobie zrobił.] - aż czułem sarkazm bijący od tego jednego zdania.
- Celty, szczerze? Nic nie pamiętam i nie wiem jak to się stało. Shinra ma mi wszystko wyjaśnić. - chyba naprawdę niepotrzebnie poszedłem spać, skoro teraz nawet Celty oskarża mnie o to, że zrobiłem coś Izayi, a ja tego nie pamiętam.
[Nie pamiętasz? A jesteś pewien, że to nie kosmici? Bo...mogli usunąć ci pamięć, wiesz? Oni mają takie specjalne urządzenia!] - widziałem jak coraz szybciej stuka palcami w klawiaturę.
- Nie, Celty. Jestem pewien, że nie porwali mnie kosmici. Poza tym, Shinra pewnie by ich zauważył, skoro jechaliśmy jednym samochodem. - wyjaśniłem. Zaśmiałem się w duchu, z tego, jak absurdalnie brzmią moje wyjaśnienia.
Nagle z za drzwi, jak strzała wybiegł Shinra, złapał dullahana za rękę i zaczął ją ciągnąć w stronę pomieszczenia, z którego przed chwilą wybiegł, krzycząc, że potrzebuje jej pomocy.
Zostałem sam, więc nie chcąc nikomu przeszkadzać i z racji, że byłem potwornie zmęczony, położyłem się na kanapie, zamknąłem oczy i na powrót usnąłem. Może, jak się obudzę to coś mi się przypomni?
Celty:
Może i nie przepadam za Izayą, ale nawet ja się o niego martwiłam. Kiedy zadzwonił telefon, a Shinra wybiegł z domu, jak oparzony, byłam pewna, że chodzi o Shizuo i Izayę. Tego drugiego, spotkałam dzisiaj w mieście, więc byłam pewna, że chodzi o nich. Są tak przewidywalni.
Po pewnym czasie zaczęłam gotować obiad. W końcu, często ze sobą walczyli i zawsze wychodzili z tego cało, więc teraz pewnie, też mają po prostu kilka zadrapań i dzwonią z tym do Shinry. Tak jakby nie miał nic innego do robienia, tylko ciągle ich zszywać. Rozumiem wszystko, ale jeżeli nie przystopują z tymi bijatykami i kłótniami, to przyrzekam, że sama z nimi skończę.
W pewnym momencie, drzwi zostały szybko otworzone, a do domu wszedł Shizuo niosąc na rękach, Izayę, całego we krwi i na dodatek nieprzytomnego. Razem z Shinrą udali się do jego gabinetu, a po chwili, wyszedł z niego tylko Shizuo.
[Co wyście znowu zrobili?!] - napisałam szybko, zostawiając przygotowanie obiadu na później.
- Nic. - na te słowa z mojej szyi zaczęła wylatywać dwa razy większa ilość dymu, niż zawsze. Myślałam, że Shizuo jest bardziej odpowiedzialny. - Ja nic nie zrobiłem. - sprostował, choć wcale nie poprawiło mi to nastroju. Czyli co, nie on dzwonił do Shinry?
[Nie wierzę, że Izaya sam to sobie zrobił.] - napisałam. Oczywiście nie mogło się obyć bez nutki sarkazmu. Nie lubiłam i nadal nie lubię informatora, ale jednak, jest on przyjacielem Shinry i o niego martwię się tak samo jak o Shizuo.
- Celty, szczerze? Nic nie pamiętam i nie wiem jak to się stało. Shinra ma mi wszystko wyjaśnić. - nic nie pamięta? A co, jeśli to...
[Nie pamiętasz? A jesteś pewien, że to nie kosmici? Bo...mogli usunąć ci pamięć, wiesz? Oni maja takie specjalne urządzenia!] - coraz szybciej wystukiwałam na swoim PDA kolejne słowa. Kosmici są bardzo niebezpieczni. Tak samo jak wampiry i inne stworzenia, takie jak na przykład policjanci!
- Nie, Celty. Jestem pewien, że nie porwali mnie kosmici. Poza tym, Shinra pewnie by ich zauważył, skoro jechaliśmy jednym samochodem. - cóż, nie mogłam zaprzeczyć, że jego wyjaśniania były bardzo prawdopodobne.
Już chciałam napisać kolejną wiadomość, kiedy z gabinetu wybiegł Shinra, złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę wymienionego wcześniej pomieszczenia, krzycząc, że jestem mu bardzo potrzebna i beze mnie nie da sobie rady. Sprawiło mi to przyjemność. Myśl, że jestem mu potrzebna. Że komukolwiek jestem potrzebna. Gdybym tylko miała swoją głowę...i swoje wspomnienia...
- Celty, najukochańsza moja, czy mogłabyś podać mi namoczoną ścierkę? Muszą obmyć ranę na jego głowie. - wydał mi polecenie. Dopiero teraz "spojrzałam" w stronę leżącego na stole operacyjnym Izayi. Można by go nawet polubić, gdyby zawsze był taki spokojny i nie starał się mnie zdenerwować na każdym kroku.
Wykonałam polecenie Shinry, tak jak kazał, przy okazji pisząc wiadomość na PDA i od razu podstawiając ją gotową pod nos Shinry.
- Naprawdę nic nie pamięta? To dziwne. - zauważył, zabawnie marszcząc nos. Nigdy nie wykonywał takich gestów, więc było to dość dziwne i bez problemu mogłam stwierdzić, że naprawdę martwi się o Izayę. - Może po prostu był w szoku i nie całkiem rozumiał co się dzieje, ale... - nagle przerwał i zupełnie tak, jakby zapomniał o tym co przed chwila mówił, zaczął bardziej interesować się oczyszczaniem rany.
[Shinra? Ale, co?] - ponagliłam go. Przez chwilę wyglądał tak, jakby nie rozumiał o czym mówię, jednak już po chwili, tak jakby to do niego dotarło.
- Ale dziwię się, że doznał szoku po zadaniu ciosu Izayi. Myślałem, że zależy mu na zabiciu go, a on wezwał mnie na pomoc. Wszyscy się dzisiaj jakoś dziwnie zachowają. - zauważył, a przez moją "głowę" (cóż za zrządzenie losu -.- akurat Celty nie ma głowy dp. Izu) przeszła myśl, że nawet nie wie jak dziwnie.
[Shizuo nie jest mordercą. Nawet, jeśli zawsze mówił, że chce zabić Izayę, założę się, że nie jest w stanie tego zrobić. Wbrew temu co mówi Izaya, Shizuo jest takim samym człowiekiem jak on, czy ty i tak samo jak wy, ma poczucie winy, choć z tym drugim u Izayi jest gorzej.] - zauważyłam i schowałam PDA, skupiając się bardziej na pomaganiu Shinrze.
Nie mam pojęcia co się stało, ale wiem, że zachowanie Shinry i Shizuo, tak samo jak stan Izayi, nie wróżą nic dobrego.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Z niechęcią, ale w końcu zgodziłem się na dotknięcie tego kleszcza. Jak mnie czymś zarazi to będzie tylko i wyłącznie wina Shinry.
Ostrożnie, a nawet może, za ostrożnie wniosłem informatora do domu, a następnie do gabinetu doktora. Skoro Shinra przywiózł go tutaj, nie może być z nim tak źle. Gdyby było gorzej wybrałby któryś z gabinetów, bliżej miejsca, w którym to się stało, prawda? A może jest z nim tak źle, że prowizoryczne lekarstwa, które tam umieścił, nie wystarczyłyby? Najgorsze, że nie wiem, co się właściwie stało i dlaczego przyjechałem tu razem z nimi. Przecież to "coś" (Boże! Jak mogę tak mówić o Izayi ;-; dp. Izu), ani trochę mnie nie obchodzi. Mógłby w końcu zdechnąć i dać mi święty spokój.
Na tę myśl, znów poczułem dziwne ukłucie w klatce piersiowej. Czy jestem w stanie zabić innego człowieka, skoro myśl, że w ten sposób podchodzę do śmierci mojego najgorszego wroga, sprawia, że czuję się winny? Czy może, naprawdę jestem winny?
Zupełnie przestałem zwracać uwagę na to co się dzieje dookoła mnie. Z powrotem do porządku przywołał mnie PDA Celty podstawiony mi pod nos.
[Co wyście znowu zrobili?!] - brzmiała wiadomość wyświetlona na ekranie.
- Nic. Ja nic nie zrobiłem. - sprostowałem po chwili, widząc jak z jej szyi unosi się coraz więcej dymu.
[Nie wierzę, że Izaya sam to sobie zrobił.] - aż czułem sarkazm bijący od tego jednego zdania.
- Celty, szczerze? Nic nie pamiętam i nie wiem jak to się stało. Shinra ma mi wszystko wyjaśnić. - chyba naprawdę niepotrzebnie poszedłem spać, skoro teraz nawet Celty oskarża mnie o to, że zrobiłem coś Izayi, a ja tego nie pamiętam.
[Nie pamiętasz? A jesteś pewien, że to nie kosmici? Bo...mogli usunąć ci pamięć, wiesz? Oni mają takie specjalne urządzenia!] - widziałem jak coraz szybciej stuka palcami w klawiaturę.
- Nie, Celty. Jestem pewien, że nie porwali mnie kosmici. Poza tym, Shinra pewnie by ich zauważył, skoro jechaliśmy jednym samochodem. - wyjaśniłem. Zaśmiałem się w duchu, z tego, jak absurdalnie brzmią moje wyjaśnienia.
Nagle z za drzwi, jak strzała wybiegł Shinra, złapał dullahana za rękę i zaczął ją ciągnąć w stronę pomieszczenia, z którego przed chwilą wybiegł, krzycząc, że potrzebuje jej pomocy.
Zostałem sam, więc nie chcąc nikomu przeszkadzać i z racji, że byłem potwornie zmęczony, położyłem się na kanapie, zamknąłem oczy i na powrót usnąłem. Może, jak się obudzę to coś mi się przypomni?
Celty:
Może i nie przepadam za Izayą, ale nawet ja się o niego martwiłam. Kiedy zadzwonił telefon, a Shinra wybiegł z domu, jak oparzony, byłam pewna, że chodzi o Shizuo i Izayę. Tego drugiego, spotkałam dzisiaj w mieście, więc byłam pewna, że chodzi o nich. Są tak przewidywalni.
Po pewnym czasie zaczęłam gotować obiad. W końcu, często ze sobą walczyli i zawsze wychodzili z tego cało, więc teraz pewnie, też mają po prostu kilka zadrapań i dzwonią z tym do Shinry. Tak jakby nie miał nic innego do robienia, tylko ciągle ich zszywać. Rozumiem wszystko, ale jeżeli nie przystopują z tymi bijatykami i kłótniami, to przyrzekam, że sama z nimi skończę.
W pewnym momencie, drzwi zostały szybko otworzone, a do domu wszedł Shizuo niosąc na rękach, Izayę, całego we krwi i na dodatek nieprzytomnego. Razem z Shinrą udali się do jego gabinetu, a po chwili, wyszedł z niego tylko Shizuo.
[Co wyście znowu zrobili?!] - napisałam szybko, zostawiając przygotowanie obiadu na później.
- Nic. - na te słowa z mojej szyi zaczęła wylatywać dwa razy większa ilość dymu, niż zawsze. Myślałam, że Shizuo jest bardziej odpowiedzialny. - Ja nic nie zrobiłem. - sprostował, choć wcale nie poprawiło mi to nastroju. Czyli co, nie on dzwonił do Shinry?
[Nie wierzę, że Izaya sam to sobie zrobił.] - napisałam. Oczywiście nie mogło się obyć bez nutki sarkazmu. Nie lubiłam i nadal nie lubię informatora, ale jednak, jest on przyjacielem Shinry i o niego martwię się tak samo jak o Shizuo.
- Celty, szczerze? Nic nie pamiętam i nie wiem jak to się stało. Shinra ma mi wszystko wyjaśnić. - nic nie pamięta? A co, jeśli to...
[Nie pamiętasz? A jesteś pewien, że to nie kosmici? Bo...mogli usunąć ci pamięć, wiesz? Oni maja takie specjalne urządzenia!] - coraz szybciej wystukiwałam na swoim PDA kolejne słowa. Kosmici są bardzo niebezpieczni. Tak samo jak wampiry i inne stworzenia, takie jak na przykład policjanci!
- Nie, Celty. Jestem pewien, że nie porwali mnie kosmici. Poza tym, Shinra pewnie by ich zauważył, skoro jechaliśmy jednym samochodem. - cóż, nie mogłam zaprzeczyć, że jego wyjaśniania były bardzo prawdopodobne.
Już chciałam napisać kolejną wiadomość, kiedy z gabinetu wybiegł Shinra, złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę wymienionego wcześniej pomieszczenia, krzycząc, że jestem mu bardzo potrzebna i beze mnie nie da sobie rady. Sprawiło mi to przyjemność. Myśl, że jestem mu potrzebna. Że komukolwiek jestem potrzebna. Gdybym tylko miała swoją głowę...i swoje wspomnienia...
- Celty, najukochańsza moja, czy mogłabyś podać mi namoczoną ścierkę? Muszą obmyć ranę na jego głowie. - wydał mi polecenie. Dopiero teraz "spojrzałam" w stronę leżącego na stole operacyjnym Izayi. Można by go nawet polubić, gdyby zawsze był taki spokojny i nie starał się mnie zdenerwować na każdym kroku.
Wykonałam polecenie Shinry, tak jak kazał, przy okazji pisząc wiadomość na PDA i od razu podstawiając ją gotową pod nos Shinry.
- Naprawdę nic nie pamięta? To dziwne. - zauważył, zabawnie marszcząc nos. Nigdy nie wykonywał takich gestów, więc było to dość dziwne i bez problemu mogłam stwierdzić, że naprawdę martwi się o Izayę. - Może po prostu był w szoku i nie całkiem rozumiał co się dzieje, ale... - nagle przerwał i zupełnie tak, jakby zapomniał o tym co przed chwila mówił, zaczął bardziej interesować się oczyszczaniem rany.
[Shinra? Ale, co?] - ponagliłam go. Przez chwilę wyglądał tak, jakby nie rozumiał o czym mówię, jednak już po chwili, tak jakby to do niego dotarło.
- Ale dziwię się, że doznał szoku po zadaniu ciosu Izayi. Myślałem, że zależy mu na zabiciu go, a on wezwał mnie na pomoc. Wszyscy się dzisiaj jakoś dziwnie zachowają. - zauważył, a przez moją "głowę" (cóż za zrządzenie losu -.- akurat Celty nie ma głowy dp. Izu) przeszła myśl, że nawet nie wie jak dziwnie.
[Shizuo nie jest mordercą. Nawet, jeśli zawsze mówił, że chce zabić Izayę, założę się, że nie jest w stanie tego zrobić. Wbrew temu co mówi Izaya, Shizuo jest takim samym człowiekiem jak on, czy ty i tak samo jak wy, ma poczucie winy, choć z tym drugim u Izayi jest gorzej.] - zauważyłam i schowałam PDA, skupiając się bardziej na pomaganiu Shinrze.
Nie mam pojęcia co się stało, ale wiem, że zachowanie Shinry i Shizuo, tak samo jak stan Izayi, nie wróżą nic dobrego.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hah~! No popatrzcie tylko. Nawet Celty się tu nawinęła :3 Z początku nie myślałam o wstawianiu jej jako oddzielnej perspektywy, no ale tak jakoś wyszło.
Mam nadzieję, że w tym rozdziale jest już mniej błędów niż w poprzednim, a jeśli nie to za wszystkie Gomen nasai i liczę, że nie rzucają się tak w oczy. :/
Jak już wspomniałam, nie wiem, kiedy będzie nowy rozdział, ale postaram się go dodać jak najszybciej. Dziękuję, że to czytacie.~! <3
Jeej, zaczynam kochać to opowiadanie~! Nie mogę doczekać się kolejnej notki c;
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu całkiem przypadkowo, ale nie żałuję tego i prawdopodobnie zostanę tu Na dłużej~ c:
Weny, czasu i takich tam życzę,
~ Shade
Dziękuję za wenę/a i miłe słowa :) Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile one znaczą dla autorki~<3 Czyli mnie :P
UsuńCieszę się, że podoba ci się moje opowiadanie i mam nadzieję, że później też nie będzie tak źle ^.^
Pozdrawiam~~
*Intensywnie myśli nad tym co przeczytała* Hm... Wiesz... sama nie wiem czy to są błędy, czy nie, ale nie wydaje mi się, żeby taka utrata pamięci serio była możliwa... Jasne, jakby Shizuś był wkurwiony tak na 100%, złapał Izayę i zaczął go tłuc pięściami, myśląc tylko o zabiciu go, można by go uznać za chwilowo niepoczytalnego i wtedy ta niepamięć brzmiałaby wiarygodnie... Ale on trafił Izayę przypadkiem, nie? Znaczy... miał farta, Izaya miał pecha i stało się. Więc wybacz, ale nie przekonuje mnie amnezja Shizusia ;/ I trochę dziwnie wychodzi z tym ciągłym zasypianiem Shizuo. Kojarzy mi się to trochę z narkolepsją xD Poza tymi dwiema uwagami jeszcze nie zgadzały mi się myśli Shinry... Miałam wrażenie, że zaprzecza sam sobie .3. Najpierw twierdzi, że stan Izayi w sumie nie jest taki zły, a za chwilę, że trzeba się śpieszyć, bo inaczej może pójść do piachu... No i chyba tyle z rzeczy, które mi nie pasowały... Przejdźmy więc do tej przyjemniejszej części *^* *nie cierpi komuś wytykać błędów, no ale jeśli trzeba...* Proszę, nie gniewaj się x3
OdpowiedzUsuńFajnie, że pojawiła się Celty(może nie jest to jakoś znaczące dla fabuły itp., ale ja ją lubię, więc zwracam większą uwagę x3). Lubię, kiedy wprowadza się jej perspektywę, bo na swój sposób jest odprężająca. W jej narracji czuje się taką troskę o przyjaciół(i Izayę w sumie też xD)i nawet jeśli sytuacja wygląda tak jak tutaj, to z Celty robi się tak jakoś przyjemniej (żeby nie było, to moje osobiste zdanie). No i awww, ona jest taka słodka *^* *niczym Shinra* Lubię twoją Celty =w=
No i co by tu jeszcze... mam nadzieję, że Shizuś jednak odzyska pamięć i dowiem się czy Izayi na pewno nic nie jest :3 *zastanawia się* chociaż jakby miał jakieś lekkie obrażenia wewnętrzne to chyba nic by się nie stało... Narządów i tak jest dużo x3
Mimo, że wytknęłam te kilka rzeczy, które mi nie pasowały, to rozdział nadal mi się podoba i czekam na dalej, bo bardzo ciekawi mnie jak to się dalej rozwinie *^*
Pozdrawiam i życzę czasu, bo jak sądzę, czas = wena, a wena = rozdział(?) xD
Miłego wieczoru :3
No to zaczynam...usprawiedliwianie się? Nie, chyba nie. W sumie, nie umiem się usprawiedliwić w takiej sytuacji :/ Mówiłam, że zjebanie mi wyszedł ten rozdział? No wyszedł zjebanie ;-; i od razu za to przepraszam, no ale ostatnio byłam chora, teraz muszę nadrabiać (np. jutro mam kartkówkę z religii i polskiego, sprawdzian z matmy i nie wiem czy mnie gościu nie spyta z historii + nie umiem nic na matematykę, gdyż mnie nie było) no i tak wyszło, że nie mam w tym tygodniu czasu, a żeby nie stracić tych...czterech fanów, których mam :* (kocham was~!<3) *tuli*, staram się coś dodać, no ale wychodzi tak jak wychodzi. Mam nadzieję, że od przyszłego tygodnia będzie mniej sprawdzianów, to się będę bardziej starać.
UsuńKolejną rzeczą jest fakt iż jak na początku wspomniałam, jest to moje pierwsze opowiadanie z paringiem Shizaya, wiec cóż...jeszcze nie bardzo mi to wychodzi, ale spokojnie, spokojnie, to się wyklepie...chwila...to się nie wyklepie ;-; Cholera~!
Niby dlaczego mam się gniewać? Dobrze, że wytykacie mi błędy, to wiem co mam poprawić :3 Cieszę się, że w ogóle ktokolwiek chce mi pomóc w...lepszym pisaniu (?) tak chyba tak i że komukolwiek się to podoba (choć trochę~~ :3), mam nadzieję, że moja nieudolność, was nie zniechęci do czytania tego opowiadania, gdyż...być może w końcu będzie szło mi lepiej :*
Tak, masz rację: "czas=wena, a wena=rozdział, no ale na razie jak widać, nie mam za dużo tego czasu ;-; Przeklnijmy nauczycieli, za to ile robią kartkówek i sprawdzianów.
No, ale przejdźmy do rzeczy. Jakoś nie czuję się usprawiedliwiona i jakoś się raczej nie poczuję, bo się nie umiem usprawiedliwić, po prostu jestem fatalna w pisaniu Shizayi ;-;, ale się staram i chcę być lepsza :3
Kolorowych~ i weeeny/aa do pisania :*
Genialne wybrnięcie z tego zaułka, serio OoO
OdpowiedzUsuńBiedny Shizu-chan bez pamięci Q.Q mam nadzieję, że mu się jakoś polepszy czy cuś... albo Izaya będzie mu "naprawiał" pamięć *w* Dobra nie uprzedzam faktów~!
Perspektywa Celty fajnie podsumowuje akcję~! A wstawka o kosmitach XD jakoś tak.. tak bardzo mi pasuje XDDD nie wiem czemu~....
Dla mnie rozdział świetny :3 i zaczyna się nawet opowiadanie z tytułem pokrywać~! (chodzi mi o to że widać z czego się bierze tytuł)
Ogólna fabuła zaczyna mnie ciekawić coraz bardziej ^^ Liczę, że będziesz mieć sporo czasu i weny bo ja już chcę następny rozdział *w*
A i jestem też ciekawa tego opowiadania twojej znajomej~!
Weny wam obu~!!!
Uff...ciesze się, że ci się podoba. No nie wiem, co bym zrobiła, gdyby jeszcze tobie się nie podobało. Pod topór ją~!
UsuńHahaha~! Taka tam wstawka z przedstawienia. :)
No, staram się jak najlepiej wczuć w rolę, ale narazie jakoś mi to nie wychodzi :/ ale się staram.
Danke za miłe słowa~
Tobie też życzę weny i pozdrawiam ~:*
Ta utrata pamięci Shizusia to dla mnie jakaś tajemnica xd Nie ogarniam do końca jak to się stało ale w ff wszystko jest możliwe~
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jest tu Celty i jej taka, taka kochana strona~? Trudno to określić, ale tak jakby jej obecność zaspokaja całą tą sytuację x3 Mówię choć troche zrozumiale?
Co z Izaya, co z Izaya~? Rozdział wciągający i taki ma byc dla wszystkich~
Pozdrawiam!
Cieszę się, że ci się podobało Inaba-san i dziękuję za nominacje do LA. :* *aż się wzruszyłam ;-;*
UsuńMam nadzieję, że ciąg dalszy też ci się spodoba...
Jestem na fonir, więc nie będę się rozpisywała.
Arigatou za komentarz i ja również ciebie pozdrawiam~
Muszę powiedzieć (niestety zaczynając od krytyki), że uważam za niemożliwe żeby zapomnieć coś tylko z powodu pójścia spać a już tym bardziej czegoś, co zrobiło wcześniej na Shizusiu takie wrażenie! Nie tłumaczy tego nawet szok.... To jest zwyczajnie nienaturalne i czytając miałam cały czas takie niemiłe wrażenie że Shizuo jest głupkiem. No zachowywał się jakby był jakimś niedoje*anym idiotą ( przepraszam bardzo, możesz mnie uderzyć naprawdę nie znalazłam odpowiedniejszych określeń na to co czułam), wiesz zachowywał się jak jakaś picka a nie Shizu-chan nooo!! Najpierw poczucie winy ogromne i takie głębokie myśli na temat swojego wroga, tyle krwi, a później co ? Shizuś łapie drzemkę i nic nie pamięta?! :o No musisz przyznać, że to zwyczajnie bardzo naciągane.Chociaż... możliwe, że w przyszłych rozdziałach rozwiniesz to w sposób który całkowicie obali moje przekonanie ( gambare -podnosi pięść do góry i krzyczy "faito", "faito" )
OdpowiedzUsuńALE~ Za to Celty? No cudooownaaa <3 To jak słodkie było jej przemyślenie o kosmitach i innych ... no urocza do granic możliwości, aż się uśmiechnęłam czytając. Stworzyłaś mi w głowie zupełnie nowy jej obraz (arigato, nie zapomne ci tego <3 )
Ahh ciekawa jestem co z tego wyjdzie :)
Veny ~Sasha-chan (shizaya-wedlug-sashy.blogspot.com)
Tak, tak wiem i już na starcie przyznaję się bez bicia, że to opowiadanie.. Jeszcze wiele razy cię zawiedzie Sasha-san. Kiedy czytam wszystkie moje wypociny sprzed roku.. Chce mi się płakać na myśl, że ani trochę się nie poprawiła.. Stoję w miejscu, no ale życie takie jest.. Ogólnie wszyscy chwilą moją Celty i bardzo się z tego powodu cieszę~
UsuńZajrzałam już na twojego bloga ;)) Ale resztę przeczytam jutro czy tam pojutrze, bo już nie mam siły, a chciałam jeszcze coś napisać.. Ale to nie istotne. Pozdrawiam