wtorek, 21 kwietnia 2015

Drrr!! Shizaya "Za swoje czyny trzeba ponosić konsekwencje" Rozdział 9

Matko Boska i wszyscy Święci~!! Jag dawno nie dodawałam Rozdziału~!! ;-; Możecie mnie teraz zabić.
Wię...jestę potworę, ale było tyle tego wszystkiego teraz, że się nie mogłam wyrobić...(nie ważne czego XD).

No, ale nie przedłużając już...zapraszam na...tag długo (nie) oczekiwany Rozdział opowiadania o naszej kochanej Shizayi. :*

Miłego czytania~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 Rozdział 9


Shizuo:
Spało mi się tak dobrze, że rano, kiedy wstałem, musiałem wypić dwa kartony zimnego mleka, żeby całkiem się rozbudzić. Tak bardzo zostałbym dzisiaj w domu. Przez tę pchłę, musiałem sobie wziąć urlop, a raczej został mi on załatwiony przez Shinrę, który bez mojej zgody wysłał mojemu szefowi, zwolnienie lekarskie "z powodów zdrowotnych". O...Znalazłem kolejny powód, do listy: "Za co mogę wtłuc Shinrze".
Tak się wczułem, że nie wiem nawet, kiedy łyżeczka w mojej ręce wygięła się na pół. To on mnie w to bagno wpakował! Choć w sumie, sam też nie jestem bez winy. "Uspokój się Shizuo. Pamiętaj...agresja nie jest dobrym rozwiązaniem." - wziąłem głęboki wdech i odłożyłem łyżeczkę na stół, po czym wstałem i poszedłem do łazienki. Obmyłem twarz zimną wodą i przez chwilę wpatrywałem się w swoje odbicie w lustrze. Już trochę spokojniejszy przyjrzałem się swoim odrostom i cieniom pod oczami. "Powinienem więcej spać...i pofarbować włosy." - pomyślałem, przeczesując blond kosmyki. Szczerze powiedziawszy, nie mam pojęcia czemu, aż tak się zdenerwowałem. Odkąd całkowicie się rozbudziłem wszystko mnie drażni."Muszę się ogarnąć." - pomyślałem, po czym wyszedłem z łazienki, ubrałem się i poszedłem w kierunku szpitala. "Eh...że też muszę odbierać tę mendę ze szpitala." - zapaliłem papierosa i mocno się zaciągnąłem. Od razu trochę mi ulżyło, a nawet udało mi się delikatnie uśmiechnąć.
Przez całą drogę do szpitala, starałem się ignorować wszystkie denerwujące mnie czynniki otoczenia, przy czym wypaliłem pół paczki papierosów. "Shinra ma rację, że dostane w końcu raka płuc." - pomyślałem, wyrzucając do kosza niedopałek papierosa, po czym wszedłem do budynku szpitala.
Ugh...znów te białe ściany i zapach jakichś chemikaliów. Chemikaliów, leków...jak zwał, tak zwał.
Nie zwracając uwagi na jakieś rozwrzeszczane dzieci, biegające po holu w tę i z powrotem, po przywitaniu się z recepcjonistką, od razu ruszyłem w stronę pokoju mendy. Był już ubrany i siedział na łóżku, machając nogami w powietrzu. Przez chwilę wyglądał na zamyślonego, jednak kiedy tylko mnie zauważył, wyszczerzył się do mnie w głupkowaty sposób i zgrabnym ruchem zeskoczył z łóżka, stając naprzeciwko mnie. "Chwila...od kiedy uważam, że ta menda zgrabnie się porusza?" - przemknęło mi przez myśl, jednak szybko odgoniłem od siebie, jakiekolwiek myśli o tej wszy.
- Ohayo Shizu-chan~ Czyli jednak po mnie przyszedłeś~? - złapał mnie za rękaw i szczerząc się wesoło, zaczął ciągnąć mnie w stronę drzwi.
- A miałem inny wybór? - mruknąłem, pozwalając się ciągnąć, do momentu, kiedy nie przekroczyliśmy drzwi sali. Wyrwałem rękaw z jego uścisku i wsadzając ręce do kieszeni, ruszyłem w stronę wyjścia. Żeby tylko stąd wyjść i móc zapalić. Te przepisy są beznadziejne. W szpitalu nie wolno palić, bo pacjenci, ale jak już pacjenci wyjdą ze szpitala na spacerek, to wolno im palić. Gdzie tu logika?
Podejrzane wydawało mi się to, że kleszcz wcale się nie odzywał, a tak po prostu szedł sobie zwyczajnie obok mnie, tak jakbyśmy nie próbowali pozabijać się, przy każdej możliwej sytuacji. No...może nie tak zwyczajnie, bo normalni ludzie, raczej nie tańczą, na środku ulicy, podśpiewując sobie pod nosem.
Uśmiechnąłem się delikatnie na widok zdziwionych min przechodniów. W sumie, musieli przeżyć niezły szok, widząc mnie i mendę idących obok siebie, a wokół nas brak jakichkolwiek zniszczeń. Gdyby nie ostatnie wydarzenia, też bym się pewnie dziwił.
- Oi, mendo.. - popatrzyłem na niego kątem oka, a widząc, że zwrócił twarz w moją stronę, kontynuowałem. - Wracamy do mnie, czy wolisz już być u siebie? - mruknąłem cicho, od niechcenia i znów skupiłem się na oglądaniu swoich butów.
- A czy ty, Shizu-chan nie mógłbyś choć raz podjąć jakiejś decyzji, sam~? - wyszczerzył się, na ten swój sposób, przez co już udało mu się mnie zdenerwować. "W sumie i tak pobił swój rekord, skoro wytrzymałem z nim jakieś 10 minut i jeszcze niczym nie rzuciłem."  - przemknęło mi przez myśl, na co uśmiechnąłem się sam do siebie, a cała złość znów wyparowała, co spotkało się z niezadowoloną miną wszy.
- Mam zadecydować za ciebie, gdzie chcesz iść? Skoro nalegasz. - zaśmiałem się cicho, kiedy menda, całkiem zbita z tropu, zatrzymała się ze zdziwioną miną, na środku ulicy. "Chyba pierwszy raz udało mi się zobaczyć u niego, tyle różnych emocji. To wręcz dziwne." 
- Shizu-chan~!! Nie sądziłem, że jesteś taki przebiegły. - roześmiał się na całe gardło, a kilku przechodniów, nagle przypomniało sobie, że chcieli przejść na drugą stronę ulicy. Sam pewnie też bym tak zrobił, ale... "W sumie, nie ma żadnego "ale"." - pomyślałem i już po chwili, nawet się nie rozglądając, przeszedłem na drugą stronę ulicy.
Ta upragniona chwila ciszy, kiedy nie słyszałem obok siebie durnego mruczenia mendy, została brutalnie przerwana przez tego samego osobnika, kiedy ten uczepił się mojego ramienia i zaczął mnie za sobą ciągnąć.
- Dobra, to idziemy do ciebie, Shizu-chan~

Izaya:
Kiedy tylko wstałem, aż wstyd się przyznać, nie mogłem się doczekać, kiedy potworek po mnie przyjdzie i go zobaczę. Ludzie w szpitalach są strasznie nudni. Poza jednym starszym panem, z sąsiedniego pokoju. W środku nocy zaczął krzyczeć i przeklinać na pielęgniarki, po czym przyszedł do mnie i opowiadał mi jak to się stało, że trafił do szpitala. Przy okazji dowiedziałem się wielu ciekawych informacji, z których on w żaden sposób, nie zdawał sobie sprawy i będę musiał je zapamiętać, przynajmniej do momentu, kiedy wrócę do domu, co pewnie nie nastąpi zbyt szybko.
Kiedy byłem już ubrany, a lekarz podał mi wypis, usiadłem na łóżku i majtając nogami w powietrzu, zacząłem się zastanawiać nad ostatnim tygodniem. Zachowanie Shizu-chan'a było naprawdę dziwne, no a raczej dziwniejsze niż zawsze. Co też siedzi w tej jego tlenionej główce?
Spojrzałem na drzwi, w momencie, kiedy usłyszałem ciche chrząknięcie, a na mojej twarzy automatycznie zagościł wredny, szeroki uśmiech, na widok mojego potworka. Poczułem też dziwne ciepło, na myśl, że nie będę musiał tu dłużej leżeć na tym niewygodnym łóżku i wysłuchiwać narzekań innych pacjentów. Pewnie nie przeszkadzałoby mi to tak bardzo, gdyby nie fakt, że pani spod 42 postawiła sobie za cel, wyprowadzenie mojej osoby z równowagi, poprzez ciągle uwagi na temat "takich typków jak ja". Zabawne.
Zgrabnym ruchem zeskoczyłem z łóżka i prawie, że tanecznym krokiem podbiegłem do Shizu-chan'a, stając wprost przed nim.
- Ohayo Shizu-chan~ Czyli jednak po mnie przyszedłeś~? - dalej szczerzyłem się, jakby to ujął Shizu-chan ~ "Jak głupi do sera", gdyż nic bardziej błyskotliwego nie wpadłoby mu do głowy, złapałem go za rękaw i zacząłem ciągnąć w stronę drzwi.
- A miałem inny wybór? - mruknął i przez chwilę, nawet zdziwiło mnie, że tak po prostu dał się ciągnąć, jednak kiedy przekroczyliśmy próg szpitalnych drzwi, od razu rozwiał me wątpliwości, czy to aby na pewno Shizu-chan, wyrywając rękę z mojego uścisku i wkładając je do kieszeni ruszył w stronę drzwi. Tanecznym krokiem ruszyłem zaraz za nim i tak szliśmy jakiś czas: ja nuciłem pod nosem pierwszą, lepszą melodię, która wpadła mi do głowy, a Shizu-chan z delikatnym uśmiechem patrzył się na zaskoczone, a czasem nawet przerażone miny przechodniów. Nie dziwię im się. Dwóch największych wrogów w całej Japonii, jak nie na całym świecie, idzie sobie od tak, obok siebie i jeszcze nic nie zostało zniszczone, a wszystkie automaty i znaki drogowe, są na swoich miejscach, nie mówiąc już o śmietnikach.
- Oi, mendo.. - z krainy moich cudownych marzeń, o zostaniu panem świata i osiągnięciu mej upragnionej nieśmiertelności, wyrwał mnie głos Shizu-chan'a, więc automatycznie zwróciłem głowę w jego stronę, ciekawy co też potworek ma do powiedzenia. - Wracamy do mnie, czy wolisz już być u siebie? - mruknął cicho, pod nosem  i wlepił wzrok w swoje buty.
- A czy ty, Shizu-chan nie mógłbyś choć raz podjąć jakiejś decyzji, sam~? - wyszczerzyłem się do niego i zaśmiałem cicho pod nosem, kiedy zdałem sobie sprawę z niedorzeczności swoich słów. W sumie nie planowałem denerwować potworka, ale to tak strasznie, strasznie zabawne, kiedy jest wkurzony. Już myślałem, że mi się udało, jednak po chwili, grymas zdenerwowania zniknął z twarzy potworka, a zastąpił go delikatny uśmiech, na co skrzywiłem się niezadowolony.
- Mam zadecydować za ciebie, gdzie chcesz iść? Skoro nalegasz. - na te słowa, stanąłem zaskoczony na środku ulicy. Dobrze, że nic nie jechało, bo niestety, nie posiadam umiejętności potworka i zderzenie z ciężarówką, mogłoby zagrażać memu, jakże cennemu życiu.
- Shizu-chan~!! Nie sądziłem, że jesteś taki przebiegły. - zaśmiałem się na cały głos i nie zwracając uwagi na przestraszonych przechodniów ruszyłem dalej. Niestety wredny Shizu-chan postanowił pójść w ich ślady i dopiero po chwili zorientowałem się, że idzie sobie, po drugiej stronie ulicy. Zrobiłem niezadowoloną minę, podbiegłem do niego i zacząłem za sobą ciągnąć. - Dobra, to idziemy do ciebie, Shizu-chan~

Shizuo:
Skrzywiłem się lekko na myśl, że znów będę musiał spać na kanapie, jednak do końca drogi nie odezwałem się nawet słowem, a ciszę między nami przerywało jedynie, od czasu do czasu, ciche mruczenie pchły. Wydawało mi się jednak, że robił to rzadziej i ciszej po to, żeby mnie nie zdenerwować, co w jego przypadku, było przejawem niesamowitej inteligencji i szczerze powiedziawszy...było, nawet miłe. Dodatkowo wtrącał co jakiś czas, krótkie uwagi na temat przechodniów, czy kształtów chmur, co w zasadzie, w połączeniu z jego wesołym uśmiechem, było nawet urocze. "Nie, żebym nagle uważał pchłę, za swojego...kolegę(?). Co to, to nie. Powiedzmy, że...była to inna wersja Izayi, którą jak już wcześniej powiedziałem, mógłbym polubić."
- Ne, ne Shizu-chan~ Właściwie, to dlaczego zawsze jak mnie widzisz, od razu myślisz, że coś knuje~? - jego nagłe pytanie zaskoczyło mnie tak, że nawet ten jego fałszywy smutek, nie wydał mi się aż taki fałszywy.
Kiedy zdałem sobie sprawę z tego o czym myślałem chwilę temu i o czym myślę teraz "pfffnołem"pod nosem i wywróciłem oczami odpalając papierosa.
- To oczywiste. Ty zawsze coś knujesz. - odpowiedziałem, po czym strzepnąłem popiół z papierosa i kolejny raz się zaciągnąłem.
- Yare, yare Shizu-chan~ Jesteś okrutny. - dalej robił z siebie ofiarę losu, na co odruchowo poczochrałem go po włosach i zaśmiałem się, sam nawet nie wiem z czego. - Oi~!! Wiesz ile zajęło mi ułożenie tych włosów~? - marudził, poprawiając rękoma czarne kosmyki, które sterczały teraz we wszystkie strony, z zabawnym grymasem wymalowanym na twarzy. "Tak, tego Izayę, zdecydowanie mógłbym polubić." - popatrzyłem na niego z politowaniem i wyrzuciłem niedopałek papierosa.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Izu taki potwór ;-; Kazała wam tyle czekać. teraz możecie mnie zabić~ *zamyka oczy i rozkłada ręce na boki* Tak~!! Pozwalam wam~!!

Wgl, tak jak obiecałam Neko-san, wstawiłam..w sumie miało być (do) moich urodzin, ale zamieńmy to (w) moje urodziny *.* #TAGBARDZOFAME

Tsugaru nasz kochany tesz ma dziś urodzinki, więc jemu też życzymy wszystkiego najlepszego~<3

Nie przedłużam już i mam nadzieję, że teraz będę pisała..bardzie systematycznie :)
Pozdrawiam Misie~

Ps. No i przepraszam za błędy, ale będę sprawdzała dopiero (pewnie czytacie to już w środę, więc...) dzisiaj (dla mnie jutro xd). Gome~

11 komentarzy:

  1. Życzę Wszystkiegoooo Najlepszegooooo~ Rozdział przeczytam w dalszym czasie bo teraz urwanie głowy ;-; Gomen ;^; Ale jeszcze raz stówka i oby weny było jak najwięcej~!!! ♡ (buhaha ja jeszcze we wtorek czytam, niszczę wszelkie granice *0*)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arigatou Inaba-san~ *.* Nie sądziłam, że jeszcze o tej porze, ktoś to skomentuje...wgl, że ktoś tu coś zobaczy x3
      Nie spiesz się z tym czytaniem...ja się nie spieszyłam z pisaniem /Bo byłam chora ;-; To ja byłam chora -,- /Czyli ja tesz byłam chora -,- Nie prawda.. /Prawda Nie -,- /Tak -.- Won z mojego komentarza~!!
      Tag, wienc...z okazji moich urodzin (xd) życzem ci, żebyś jusz nie miała urwania głowy i pozdrawiam. :*

      Ps. Czekam na notkę u was :*

      Usuń
  2. Izu-chan, seriously? :D już myślałam że do wakacji się nie wyrobisz :P
    Nie to, że w Ciebie nie wierzę ;)
    Co do samego rozdziału... starszy pan w środku nocy (ta myśl że zgwałci Izaye >< ) i pani z tej sali innej w połączeniu z Izayaszem wprawili mnie w dobry humor przed egzaminem ^^
    Dzięki i weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszem siem, że ci się podobał rozdział xD
      Tak..o 23 w nocy moja wyobraźnia nieźle pracuje xd pani spod 42 ci to potwierdzi. ^,^
      Spokojnie..tesz w sb nie wierzyłam 😂😂
      Ciesze sie, że poprawiłam ci humor.
      Pozdrawiam i powodzenia na egzaminach :*

      Usuń
    2. Dzięki, już po xD
      No, jutro jeszcze tylko niemiecki, ale to łatwizna :P
      A póki co zabieram się za swój rozdział to może jeszcze dzisiaj go wstawię :D
      23 w nocy - i nagle wena jest większa :3 Znam to~ :D

      Usuń
  3. Yo~! Ile Cie tutaj nie było Izu-chan ;-; Dobra, wracając do właściwej treści komentarza. Podobało mi sie, błędów stylistycznych czy innych nie widziałam. Pani z pod 42 wymiata :D "Idziemy do Ciebie, Shizu-chan" czy ja wczuwam seksy? XD
    Weny, weny i jeszcze raz weny, kobitko~!
    Ja ne~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohayo~ No dugo mnie nie było ;-; Ale teraz siem truszke bardziej postaram. X3 Wiem, że wymiata :3 Została stworzona przez mój chory umysł o 23:00 *lajczguje sfui plan xd*
      W sumie xd O seksach jeszcze nie myślałam. XP No pozdro...widać co głodnemu na myśli. Czyżby moje wypowiedzi były asz tak dwuznaczne~?? o.o Plz...powiedz, że nie xd
      Arigatou za tak wielkie pokłady weny xd Jeszcze chęci by się przydały. :*
      Pozdrawiam

      Usuń


  4. Ohaiooo <3 To znowu ja :D Zacznę od tego, że począteczek świetny ^*^ Iii... przejdę od razu do jedynej rzeczy do jakiej się dzisiaj przyczepie xD "W szpitalu nie wolno palić, bo pacjenci, ale jak już pacjenci wyjdą ze szpitala na spacerek, to wolno im palić. Gdzie tu logika?" Zrozumiałam to mniej więcej tak ---->" Pacjenci nie mogą palić w szpitalu, a poza nim to sobie mogą- przecież i tak i tak palą- gdzie tu logika"---> Rozumiem twój punkt widzenia, a tak właściwie punkt widzenia Shizu-chana xD Chodzi o to, że pacjenci ogólnie MOGĄ palić. A jest zakaz palenia w szpitalu, bo to budynek użytku publicznego po pierwsze, a po drugie nie każdy tutaj pali (więc dym może być irytujący), niektórzy nawet są tu z powodu raka płóc no więc...~ xD Chyba, że specjalnie zrobiłaś logikę Shizu-chana niespójną z logiką w państwie, czyli ( takie są zasady i tyle).... Jeżeli to było specjalnie to przepraszam, zostałam wprowadzona w błąd :3 To tylko takie naprostowanie, nie wiem czy zrozumiałaś o co mi chodzi... ale mniejsza ^^~ To nie jest najważniejsze ~Najważniejsze jest to, że rozdział był świetny :D Fragmnencik z ciągnięciem za rączkę przez Izaye Shizusia był słodziuuuutki >.< Hahahahaha "- Shizu-chan~!! Nie sądziłem, że jesteś taki przebiegły. - roześmiał się na całe gardło, a kilku przechodniów, nagle przypomniało sobie, że chcieli przejść na drugą stronę ulicy. Sam pewnie też bym tak zrobił, ale... "W sumie, nie ma żadnego "ale"." - pomyślałem i już po chwili, nawet się nie rozglądając, przeszedłem na drugą stronę ulicy." Hahahahahahahha o mój..... powalił mnie ten fragment. Sam fakt, że przechodnią "nagle" przypomniało się , że chcą przejść na drugą stronę ulicy, był świetny. Ale gdy Shizuś też przeszedł to zwyczajnie buchnęłam śmiechem. :D
    Ah i uwaga *WERBLE* Z perspektywy Izayi, scena w szpitalu :"Pewnie nie przeszkadzałoby mi to tak bardzo, gdyby nie fakt, że pani spod 42 postawiła sobie za cel, wyprowadzenie mojej osoby z równowagi, poprzez ciągle uwagi na temat "takich typków jak ja". Zabawne." To mój ulubiony fragment z całego opowiadania. Możesz to uznać za obraźliwe, bo przecież było tyle dobrych fragmentów, a ona wybrała sobie akurat ten... Masz rację! ( jeżeli myślisz właśnie w ten sposób xD ) Ale muszę ci powiedzieć Izu-ni, że tak pięknego fragmentu dawno nie widziałam. Przeczytany sam najprawdopodobniej nie robi takiego wrażenia, ale wciągając się w czytanie, gdy natknęłam się na niego, zwyczajnie byłam pewna, że mówi to Izaya. W tym fragmencie było tyle ironii, Izayi i twojego stylu, który cały czas ujawnia się w opowiadaniu, że zwyczajnie nie da się go nie lubić. Ale tak jak powiedziałam, żeby go zrozumieć, trzeba by przeczytać całość //*.*\\
    "(...)Niestety wredny Shizu-chan postanowił pójść w ich ślady i dopiero po chwili zorientowałem się, że idzie sobie, po drugiej stronie ulicy. Zrobiłem niezadowoloną minę(...)" Hahaha no marzyłam o tym żeby zobaczyć tą scenę z perspektywy Izayi.Doczekałam się !!! Idzie sobie, idzie a tu mu Shizuś spierd*ala na drugą stronę ulicy. Hahahaha *taża się po podłodzę, trzymając za brzuch i kopie nogami do góry* Dawno się tak nie uśmiałam czytając. Serio... hahahaha XD >.< ~~*.*~~ ~^^~
    "Dodatkowo wtrącał co jakiś czas, krótkie uwagi na temat przechodniów, czy kształtów chmur, co w zasadzie, w połączeniu z jego wesołym uśmiechem, było nawet urocze" Awwwwwwwww :3 ~~~~~~ Ka wa iiiiii <3
    Nie będę teraz cytować całej końcówki, ale była świetna ! Nawet przez chwile zwątpiłam, czy cytat, który uznałam za najlepszy, naprawdę jest najlepszy. Jeśli mam być szczera to zacytowałam tu pół tekstu, a podobało mi się tyle, że jeszcze chwila i zacytowałabym wszystko po kolei i dodawała komentarze *robi facepalma, w chwile się powstrzymala...* Koniec, veny ~ Sasha-chan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawiłaś mi tym komentarzem mój dupny humor dziś (;3;) Nauczyciele mie nienawidzą~
      Z tymi papierosami.. Już wyjaśniam (choć nie umiem wyjaśniać *like*):
      *Shizuś chciał zapalić
      *W szpitalach nie wolno palić "bo pacjęci", jeszcze im przypadkiem zaszkodzisz bardziej niż trzeba i szpital nie bedzie sie miał nad kim znęcać..
      *Denerwuje go to, więc bulwersuje się, że tu nie wolno palić, ale jak pacjęci wyjdą sb przed szpital "na spacerek" i sb zapalą to już im nie szkodzi..
      Właśnie z tego powstał ten dziwny fragment o(╥﹏╥)o
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Cieszę się :) Ogólnie myślałam, że komentarz się nie dodał i się wkurzyłam, ale pod spodem napisałam jeszcze jeden a tu się dwa dodały *.* Może i lepiej :D Oba są trafne *.* Ok zrozumiałam już ten fragmnencik-> zwraca honor

      Usuń
  5. "Znalazłem kolejny powód, do listy: "Za co mogę wtłuc Shinrze"". - Hahahahaha XD Dobra lista Shizuś <3 Ogólnie świetny rozdzialik i to, że Izaya nie mógł się doczekać swojego potworka też genialne <3 " W sumie, musieli przeżyć niezły szok, widząc mnie i mendę idących obok siebie, a wokół nas brak jakichkolwiek zniszczeń. Gdyby nie ostatnie wydarzenia, też bym się pewnie dziwił." Oiii ja też widzę miny tych przechodniów, best informator ever, od którego lepiej trzymać się z daleka ( lepiej uciekać przed tymi czerwonymi ślepiami) i bestia Ikebukuro, która potrafi zdenerwować się przez spojrzenie i jednym ciosem znokautować całą drużynę bejsbolową i ONI idą razem... chyba bałabym się na nich spojrzeć, zwłaszcza, że są wrogami i sami są wystarczająco niebezpieczni, razem to już mieszanka wybuchowa :D ~ Ehh gadam i gadam i nic nie wnoszę, przepraszam już się poprawiam- naprawdę genialny rozdzialik i mam nadzieje, że następny będzie równie świetny ~

    OdpowiedzUsuń