poniedziałek, 5 stycznia 2015

Nigdy nie pozwolę ci odejść. ~ Rozdział 4

Tak, więc...proszę bardzo...ostatnia część. Nie wiem czy się spodoba. Sami oceńcie. 
Bez przedłużania...

Zapraszam~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nigdy nie pozwolę ci odejść. ~  Roppi

Nic nie widziałem. Nic nie słyszałem. Dookoła znajdowała się jedynie ciemność. Co czułem? Nic. Zupełnie nic nie czułem. Moje ciało unosiło się w jakichś ciemnych odmętach, które uniemożliwiały mi wydostanie się. Ale dokąd...? Dokąd, chciałem się wydostać? Gdzie jestem? Dlaczego? Tyle pytań i żadnej odpowiedzi. Co się stało, zanim się tu znalazłem? Zasnąłem? Śpię? 
Dlaczego czuję ten dziwny niepokój? Może chodzi o Tsuki'ego? Wrócił już do domu? Mam nadzieję, że nic mu nie jest. A może to ze mną coś się dzieje? Czemu tu niczego nie ma? Nawet jeśli bym w tym momencie spał, powinienem mieć jakiś sen, prawda?  Co się ze mną dzieje?

Od jakiegoś czasu, trwałem już tak w zupełnej nicości. Czy ja umarłem? Jestem martwy? Nie chcę zostawiać Tsuki'ego. Może i wiele razy próbowałem się zabić, ale teraz...kiedy być może, na zastanowienie jest już za późno...mogę śmiało powiedzieć, że to co zrobiłem było...bezmyślne? Tak. Inaczej się tego, chyba, nie da nazwać. Zostawienie Tsuki'ego samego, było bezmyślne. Wzięcie tych tabletek było bezmyślne, ale...co by zmieniło nie wzięcie ich? Dalej bym się tylko męczył, musząc patrzeć na tych wszystkich bezdusznych ludzi. Nienawidzę ich! Tak bardzo, że byłem...że jestem w stanie zakończyć czas swojej egzystencji, tylko po to, aby nie musieć ich więcej widzieć. Cóż za zrządzenie losu.
W pewnej chwili, uczucie, które towarzyszyło mi do tej pory znika...cała senność i lekkość jest zastępowana przez odczucia wręcz przeciwne. Mam wrażenie, że moje ciało, momentalnie z wagi piórka przechodzi do wagi, stukilogramowego człowieka. Spadam...ale gdzie spadam? Czy to koniec? Niemożliwe. Czuję się w pełni rozbudzony, więc to nie możliwe, abym...a może tak właśnie czują się osoby, zaraz przed swoją całkowitą śmiercią? Więc co? Jeszcze nie umarłem? Właśnie...nie umarłem.

Otwieram powoli oczy. Światło, które widzę, oślepia mnie na chwilę, przez co znów je zamykam, Jestem w niebie? Nie. Samobójcy nie trafiają do nieba, a tak przynajmniej słyszałem. Więc gdzie?  Nie wiem.
Można powiedzieć, że prowadzę dyskusje z samym sobą.  Głupie? Tak. Absurdalne? Może też, jednak nie tym powinienem się teraz zająć.
Kolejny raz, spróbowałem podnieść ociężałe powieki i tym razem, wyszło mi to z nieco lepszym skutkiem, bo oczy powoli przyzwyczaiły się do światła i już po chwili, mogłem stwierdzić, że leżę na plecach i wpatruję się w biały sufit. Biały, tak samo jak wszystko dookoła. To właśnie ta biel mnie tak raziła, ale...Czyli jestem w szpitalu? Kto mnie tu przywiózł? Właściwie, dlaczego? Naprawdę wziąłem te tabletki? Naprawdę, prawie umarłem?
Otępiałym wzrokiem zacząłem rozglądać się dookoła. Biała pościel, białe ściany, biały sufit...nawet piżama, w którą mnie ubrali jest biała, przez co moja skóra wydaje się jeszcze bledsza. A może po prostu zbladłem?
Tsk...taki szpital, bardziej przypomina mi szpital psychiatryczny, niż taki dla osób z zatruciami i po wypadkach. Czyli co? Dla mojego bezpieczeństwa zamknęli mnie w szpitalu, dla chorych umysłowo? Nie. Bo w takim razie coś tu się nie zgadza. W tego typu szpitalach, odwiedziny są zabronione, więc obecność osoby, aktualnie śpiącej, twarzą w pościeli na moim łóżku, byłaby całkiem nieuzasadniona. 

Podniosłem rękę, która w tamtym momencie, wydała mi się  okropnie ciężka i przejechałem palcami po złotych kosmykach włosów. Tsuki. Nie powinno cię tu być. Jeszcze bardziej się przez to martwisz. Nie chcę tego. W ogóle, nie powinieneś był się dowiedzieć o tym, że coś mi jest. Przyszedłbyś późno w nocy, tylko na chwilę zajrzałbyś do pokoju i wydałoby ci się pewnie, że śpię. Zrobiłbyś wszystko to co robisz zawsze, położyłbyś się spać i zorientował, że nie żyję, dopiero następnego ranka lub w nocy, jeżeli znów miałbyś jakiś koszmar. A może, w ogóle byś się nie zorientował. Kiedy wychodzisz zwykle śpię. Kiedy wracasz też śpię, więc mógłbyś pomyśleć, że wszystko inne robię, kiedy cię nie ma. Tak byłoby najprościej, prawda Tsuki? Nikt by nie wiedział. Nikt by nie płakał. Byłoby tak, jakbym nigdy nie istniał, choć wy bylibyście przekonani, że wszystko jest w porządku. Tylko...czy chciałbym, żebyś całkiem o mnie zapomniał? Chyba nie. Nie, nie chyba. Na pewno bym tego nie chciał.
Moja ręka zatrzymała się w pół ruchu, kiedy poczułem jak po policzku spływa mi coś mokrego. Szybko przetarłem to drugą ręką i kiedy chciałem wrócić do przerwanej chwilę temu czynności, Tsuki gwałtownie poderwał głowę do góry i w niemałym szoku, zaczął mi się przypatrywać, tak jakby nie zupełnie rozumiał co się właściwie dzieje. Cóż...może właśnie tak było.
- R-Roppi? - spytał, przecierając oczy. Chyba nie do końca się jeszcze obudził. Na tę myśl, delikatnie się uśmiechnąłem. Naprawdę, bardzo chciałem usłyszeć jego głos. 
- Tak, Tsuki? - w jednej chwili, przestał przecierać oczy i popatrzył na mnie wręcz niesamowicie zdziwiony, co u niego było czymś strasznie uroczym. 
- C-czy ja na-nadal ś-śpię? - jego pytanie całkowicie utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie ma pojęcia co się dzieje. Pewnie nie mógł też uwierzyć w to, że teraz z nim rozmawiam.
- Nie, nie śpisz. A tak mi się przynajmniej wydaje, skoro ze mną rozmawiasz. - uśmiechnąłem się do niego delikatnie, a jego oczy zrobiły się jeszcze dwa razy szersze niż były. W jednej chwili, poczułem jak wiesza mi się na szyi i mocno mnie przytula, a na moim ramieniu, zaczyna tworzyć się mokra plama. - Oi, Tsuki. Dlaczego płaczesz? - spytałem trochę zmartwiony, a trochę...można powiedzieć przestraszony.
- T-to są ł-łzy sz-szczęścia. - wydukał, a ja...poczułem takie miłe ciepło w klatce piersiowej. Wiedziałem, że zawsze się o mnie martwi...czasem nawet bardziej niż o samego siebie, ale...to naprawdę miłe.
- Też się cieszę, że cię widzę. - ostrożnie odwzajemniłem jego uścisk, a kiedy się ode mnie odsunął i już chciał zacząć coś mówić, szybko zatkałem mu usta pocałunkiem. Jego, zawsze są zabawnie słodkie. Dlaczego zabawnie? Nie wiem. Może uroczo to lepsze słowo. Nie zastanawiałem się nigdy. 
- N-nigdy n-nie pozwolę ci o-odejść, w-więc w-więcej mnie t-tak nie s-strasz. - wydukał, nadal ze łzami w oczach, przez co poczułem się okropnie. Byłem na siebie wściekły, za to, że przysporzyłem mu zmartwień i nie licząc się z nim, postanowiłem, że od tak, po prostu się zabiję, kiedy go nie będzie, a on przez cały czas będzie się martwił co ze mną. To musi być dla niego męczące. 
- Postaram się. - zaśmiałem się cicho, na co tylko się uśmiechnął i już po chwili, znów czułem jego ramiona mocno oplatające moje dość wychudzone ciało i jego usta połączone z moimi. To jest mój Tsuki i nigdy więcej nie mam zamiaru go zostawiać.


Od tamtego incydentu, minęło już kilka tygodni. Tsuki wszystko mi opowiedział. Jak to było, że z Shizuo i Izayą przyszli do naszego domu, jak zabrała mnie karetka, na wpół żywego i o tym, że byłem nieprzytomny przez około tydzień. Trochę długo, ale sam do tego doprowadziłem.
Od tamtego czasu, Tsuki jest strasznie ostrożny. Ciągle mnie pilnuje, a kiedy gdzieś wychodzi, nie na dłużej niż na godzinę. Chyba, że idzie do pracy. Wtedy prosi kogoś, żeby mnie przypilnował. Wiem, że się martwi, ale to jest już nudne i powoli mnie irytuje. No, ale cóż...najwidoczniej sobie zasłużyłem. 
Wiem jedno...nigdy więcej nie skrzywdzę tak Tsuki'ego. Nie sądzę, żeby moje nastawienie do życia się zmieniło, ale teraz...wiem, że mam dla kogo żyć.
KONIEC
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 I proszę bardzo...żegnamy się z tym, jakże krótkim opowiadaniem. Takie trochę oklepane to zakończenie, ale się starałam. ;-; Trudno jest nie zabić Roppi'ego w swoim opowiadaniu. Doprawdy. 

Proszę o wyrażenie swojego zdania na temat tego opowiadania w komentarzach...nawet tych, co tu rzadko zaglądają, ale żebym miała przeświadczenie ilu osobom się to podobało.

Dobra, nie męczę was już moimi wywodami. ;-;
Pozdrawiam

8 komentarzy:

  1. Yo~ Ostatni rozdział, Roppi żyje a Tsuki stał się nadopiekuńczy ^O^ Ogólnie mi się podobało i mam nadzieję na więcej notek z tą parką~!  ̄ω ̄
    Weny, czasu, internetów~!
    Ja ne~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arigatou za udzielenie swojego głosu i wyrażenie zdania. (To to samo geniuszu -.-) Ciesze się, że ci się to podobało i mam nadzieję, że inne nasze opowiadania też ci się podobają...no i ze te przyszłe również przypadną ci do gustu... (mówią, że nadzieja umiera ostatni. o.o) Haha~!! Dziękuję za życzenia również.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Cóż mogę powiedzieć?
    Na pewno jako koleżanka Ci powiem, że było kilka drobnych błędów, więc zobacz. ;-)
    Na pewno chce Ci powiedzieć, że dziękuję Ci za to opowiadanie. Bardzo mi się podobało. Szkoda, że to już koniec.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arigatou Neko-san...potem je sprawdzę, bo dzisiaj jest już późno, ale i tak dziękuję za wytknięcie mi ich, ponieważ nie zmobilizowałabym się do sprawdzenia tego tekstu. Wiem jestę leniwa ;-; Ale po prostu dzisiaj miałam męczący dzień. Dobra koniec tematu. :P Cieszę się, że ci się spodobało. :*
      Pozdrawiam i życzę weny. :)

      Usuń
  3. Przepraszam ale jestem dziwnym człowiekiem i nie zapisałam twojego gg a teraz nie mogę go znaleźć XD. Ogólnie to chciałam ci podziękować za komentarze u mnie. Hejt mile widziany. Wiem że robię sporo błędów ale to jest uwarunkowane czymś innym o czym nie lubię rozmawiać. Ogólnie potrzebna mi beta XD. W ogóle to przeczytam twojego bloga tylko nie teraz kiedy mam w chuj nauki. (nie przeszkadzają mi przekleństwa sama klnę). Chciałabym cię poprosić o twoje gg jeszcze raz. Czy mogę? :)
    I standardowo
    Pozdrawiam i życzę Weny
    Asuna-chan

    OdpowiedzUsuń
  4. Ohayo~ serdecznie witam cię na NASZYM blogu Asuna-san x3
    Naprawdę gomen, za te hejty...wiem, że też robię dużo błędów w swoich opowiadaniach, Rozdziałach itd., ale nawet, kiedy są potwornie długie (co się żadko zdarza ;-;) staram się je sprawdzić (jeszcze tak ze sto razy xp), a i tak mi coś umknie, ale takie błefy, przy czytaniu...potwornie bolą ;-;
    Nie to, że się żale czy cuś, ale twoje Rozdziały (moim skromnym zdaniem) są za krótkie, ponieważ gdyż, czuję niedosyt i jestem NIEusatysfakcjonowana, po przeczytaniu ich ;-; BŁAGAM~!! Niech one będą dłuższeee!!
    Co dalej...mam nadzieję, że spodobają ci się nasze opowiadania x3 każde zdanie...każdy komentarz...jak również, każdy hejt...MILE WIDZIANY! :*
    Co do mojego gadu: 46356631 ~ proszę bardzo x3 oto ono :*
    Gomen ne~ że dopiero teraz, ale nawet, żeby odpisać na komentarz, jestem zbyt leniwa ;-; Cuś mnie zuego ostatnio dopadło o.o
    Pozdrawiam...I NIECH WEN CI SPRZYJA :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Pocałował go xd i wszystko jasne xd szkoda że trzeba się było tego domyślać przez poprzednie 3 rozdziały xd Zazwyczaj w opkach Roppi i Tsuki są jeszcze w wieku szkolnym więc...
    "ale teraz...wiem, że mam dla kogo żyć." w końcu, Roppi kotku <3
    "Trudno jest nie zabić Roppi'ego w swoim opowiadaniu. Doprawdy. " to widzę że nie czytałaś najlepszego bloga o Roppim :D niestey został usunięty przez autorkę i raczej już go nigdy nie przeczytamy ;-; mogę powiedzieć tyle, że nazywał się "Rozbij to lustro złudzeń zza którego nie mogę cię zobaczyć" :<
    Samo opko...cóż, nie było złe, ale dobre też nie. Dużo niedociągnięć i niejasności, jak na coś tak krótkiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To opo. zostało napisane spontanicznie, pod wpływam czyjejś woli, wypartej na mnie (kufa jak to brzmi ;-; help) i w sumie nie miałam na niego wgl pomysłu.
      /Weź...to po co piszesz jak nie masz pomysłu -,- Potem wychodzi takie...o...
      -,- Nie skomentuje tego. Wgl...dobrze, że nie jest asz tak źle (nawet jeśli nie dobrze xd).
      Pozdrawiam

      Usuń