Tak więc...mamy drugi rozdział. :3
Nie wiem czy się wam spodoba, więc proszę o komentarze, ale jak widać...-.- kiedy ja proszę to nie dostaję >.< A ja bardzo nie lubię czegoś nie dostawać ;-;
*Izu wyłudzacz komentarzy*
Nie wiem czy się wam spodoba, więc proszę o komentarze, ale jak widać...-.- kiedy ja proszę to nie dostaję >.< A ja bardzo nie lubię czegoś nie dostawać ;-;
*Izu wyłudzacz komentarzy*
Bez przedłużania...
Zapraszam~!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nigdy nie pozwolę ci odejść. ~ Roppi
Kiedy się obudziłem, zdałem sobie sprawę z tego, że Tsuki'ego nie ma obok. To dziwne, bo zawsze, to ja budzę się przed nim, przez co spóźnia się do pracy. Może coś się stało?
Powoli zwlokłem się z łóżka. Najchętniej, nigdy bym z niego nie wychodził. Siedziałbym ciągle pod kołdrą, bezpieczny od tego podłego świata. Od wszystkich tych beznadziejnych i kłamliwych ludzi. Nienawidzę ich.
Zszedłem do kuchni, jednak nigdzie go nie było. Nawet nie zostawił, żadnej karteczki, że już wyszedł.
- Pewnie zapomniał. - mruknąłem sam do siebie. Czasami mam wrażenie, że kiedyś wyjdzie z domu i zapomni jak do niego wrócić, co jest dla mnie, trochę przerażające. Nie chce zostać zupełnie sam. Obecność Tsuki'ego, sprawia, że nie czuje się samotny, a jednak nie czuję się też, zbyt ograniczony.
Po zrobieniu kanapek, których i tak nie zjadłem, wróciłem na górę i poszedłem do łazienki. Biało czarne płytki...kojarzą mi się z szachownicą mojego kuzyna. Nie mogę pojąć, na jakich on gra zasadach. Pionki, każdy wzięty z zupełnie innej gry, na dodatek poustawiane w jakiś dziwny sposób.
A skoro już mowa o Izayi. Zupełnie go nie rozumiem. Jak można interesować się tymi podłymi ludźmi? Nie rozumiem co ciekawego jest w ich szkaradnych uczuciach.
Kiedy już zdjąłem z siebie piżamę, wszedłem pod prysznic i odkręciłem ciepłą wodę. Nie lubię kąpać się w ani za zimnej, ani za ciepłej. Dziwne upodobania.
Czułem jak powoli, po moim ciele spływają strużki letniej wody. Gdyby tak, ta woda, potrafiła obmyć mnie ze wszystkich problemów jakie mam i oczyścić mój umysł, ze wszystkich złych rzeczy, myśli...
I pomyśleć, że zaplanowałem własną śmierć. Ludzie, którzy się jej boją, są słabi. Nic nie znaczą. Dlatego ja...nie boję się umrzeć. Chciałbym zniknąć. Przecież i tak nikt nie będzie tęsknił. No, może za wyjątkiem Tsuki'ego. Nie chcę sprawiać mu przykrości...nie lubię, kiedy jest smutny, a już na pewno, nie cierpię, kiedy płacze, a jestem pewien, że jeśli umrę, będzie płakał na pewno, jednak...mimo to...wszyscy ci ludzie, przyprawiają mnie o mdłości. Te ich roześmiane twarze, nawet jeżeli komuś innemu dzieje się krzywda...Bez. Sensu.
I pomyśleć, że zaplanowałem własną śmierć. Ludzie, którzy się jej boją, są słabi. Nic nie znaczą. Dlatego ja...nie boję się umrzeć. Chciałbym zniknąć. Przecież i tak nikt nie będzie tęsknił. No, może za wyjątkiem Tsuki'ego. Nie chcę sprawiać mu przykrości...nie lubię, kiedy jest smutny, a już na pewno, nie cierpię, kiedy płacze, a jestem pewien, że jeśli umrę, będzie płakał na pewno, jednak...mimo to...wszyscy ci ludzie, przyprawiają mnie o mdłości. Te ich roześmiane twarze, nawet jeżeli komuś innemu dzieje się krzywda...Bez. Sensu.
Kiedy już się wytarłem, nałożyłem na siebie, to co zwykle i ruszyłem do pokoju. Nie mam ochoty przebywać, gdziekolwiek indziej. Gdyby nie Tsuki, wcale bym z niego nie wychodził.
Usiadłem na łóżku i zacząłem się zastanawiać nad tym, co właściwie powinienem zrobić. Miałem trochę czasu, bo Tsuki, zapewne wróci jak już będzie ciemno, choć bardzo tego nie lubię. Tsuki boi się ciemności, więc wydaje mi się, że powinien bardziej na siebie uważać. Nie chciałbym, żeby coś mu się stało.
Po chwili namysłu, zszedłem na dół i z półki w kuchni, wyciągnąłem paczkę tabletek nasennych. Uważnie przyjrzałem się opakowaniu, które miałem w ręce. Połknięcie tabletek to szybka śmierć. Wiele razy próbowałem skończyć ze sobą, na najróżniejsze sposoby, jednak za każdym razem zjawiał się Tsuki i mnie ratował. Nawet, jeżeli go o to nie prosiłem. Nie. Nie tylko nie prosiłem. Nie chciałem.
Tym razem powinno się udać. Od jakiegoś czasu miałem już wszystko zaplanowane, tylko...z jakiegoś powodu, nie chciałem wprowadzać tego planu w życie. Nie mam pojęcia dlaczego.
Z pudełkiem tabletek w ręce, wróciłem do pokoju. Ponownie zająłem miejsce na łóżku i bez zbędnego myślenia, wysypałem na dłoń, kilka tabletek. Przez chwilę, wpatrywałem się w białe kapsułki, po czym wsadziłem wszystkie do buzi i połknąłem, popijając to wszystko szklanka zimnej wody. Nie lubię łykać tabletek. Zostawiają mi taki gorzki posmak w buzi.
Położyłem się na łóżku i wpatrywałem w sufit. Teraz już nie ma odwrotu. Tylko...czy na pewno tego chcę. Jak zawsze w takich momentach, dopadają mnie wątpliwości. Nie cierpię tego. Myśli, że może jednak postąpiłem źle. Nie chcę zostawiać Tsuki'ego.
Z czasem, powoli, moje powieki stawały się coraz cięższe. Teraz już nie ma odwrotu. Nie chciałem sprawiać Tsuki'emu przykrości, ani być dla niego problemem i wiem, że na pewno będzie płakał, ale takie jest życie. Nawet jeśli nie lubię, kiedy on płacze, musi poznać, jakie jest życie, tak samo jak ja je poznałem.
Moje oczy, powoli zaczęły się zamykać. To już koniec. Pomyślałem, a moje oczy, zamknęły się, po to, żeby nigdy więcej się nie otworzyć.
Usiadłem na łóżku i zacząłem się zastanawiać nad tym, co właściwie powinienem zrobić. Miałem trochę czasu, bo Tsuki, zapewne wróci jak już będzie ciemno, choć bardzo tego nie lubię. Tsuki boi się ciemności, więc wydaje mi się, że powinien bardziej na siebie uważać. Nie chciałbym, żeby coś mu się stało.
Po chwili namysłu, zszedłem na dół i z półki w kuchni, wyciągnąłem paczkę tabletek nasennych. Uważnie przyjrzałem się opakowaniu, które miałem w ręce. Połknięcie tabletek to szybka śmierć. Wiele razy próbowałem skończyć ze sobą, na najróżniejsze sposoby, jednak za każdym razem zjawiał się Tsuki i mnie ratował. Nawet, jeżeli go o to nie prosiłem. Nie. Nie tylko nie prosiłem. Nie chciałem.
Tym razem powinno się udać. Od jakiegoś czasu miałem już wszystko zaplanowane, tylko...z jakiegoś powodu, nie chciałem wprowadzać tego planu w życie. Nie mam pojęcia dlaczego.
Z pudełkiem tabletek w ręce, wróciłem do pokoju. Ponownie zająłem miejsce na łóżku i bez zbędnego myślenia, wysypałem na dłoń, kilka tabletek. Przez chwilę, wpatrywałem się w białe kapsułki, po czym wsadziłem wszystkie do buzi i połknąłem, popijając to wszystko szklanka zimnej wody. Nie lubię łykać tabletek. Zostawiają mi taki gorzki posmak w buzi.
Położyłem się na łóżku i wpatrywałem w sufit. Teraz już nie ma odwrotu. Tylko...czy na pewno tego chcę. Jak zawsze w takich momentach, dopadają mnie wątpliwości. Nie cierpię tego. Myśli, że może jednak postąpiłem źle. Nie chcę zostawiać Tsuki'ego.
Z czasem, powoli, moje powieki stawały się coraz cięższe. Teraz już nie ma odwrotu. Nie chciałem sprawiać Tsuki'emu przykrości, ani być dla niego problemem i wiem, że na pewno będzie płakał, ale takie jest życie. Nawet jeśli nie lubię, kiedy on płacze, musi poznać, jakie jest życie, tak samo jak ja je poznałem.
Moje oczy, powoli zaczęły się zamykać. To już koniec. Pomyślałem, a moje oczy, zamknęły się, po to, żeby nigdy więcej się nie otworzyć.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Lul ;-; Gomen, że to takie badziewne wyszło. Naprawdę. ;-; Nawet samej siebie nie udało mi się zasmucić pisząc to. ;-; Pierwszy rozdział wyszedł lepszy. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie, a na usprawiedliwienie mam, że to moje pierwsze takie "dramatyczne" opowiadanie. Haha~!! Tak, Izu...ty i dramatyczne opowiadania.
A właśnie. Z racji, że myliły wam się nasze wpisy, zmieniłam nazwę i od teraz się nazywam...tak jak jest podpisane tam na dole, przy "Autor" :P
Dobra...mam nadzieję, że się podobało i liczę na wasze komentarze. Tak, nawet te negatywne. ;-;
A dlaczego Neko-san nie ignorujecie, a mnie tak. ;-; Nawet ci co wytykają błędy (Tak Miszu, mówię tu o tobie :P), a mi nikt nie wytknie, żebym się poprawiała. No i nie wiem co poprawiać.
No, ale dobra. Bo przedłużam. Pozdrawiam i niedługo powinien być trzeci rozdział.
Lul ;-; Gomen, że to takie badziewne wyszło. Naprawdę. ;-; Nawet samej siebie nie udało mi się zasmucić pisząc to. ;-; Pierwszy rozdział wyszedł lepszy. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie, a na usprawiedliwienie mam, że to moje pierwsze takie "dramatyczne" opowiadanie. Haha~!! Tak, Izu...ty i dramatyczne opowiadania.
A właśnie. Z racji, że myliły wam się nasze wpisy, zmieniłam nazwę i od teraz się nazywam...tak jak jest podpisane tam na dole, przy "Autor" :P
Dobra...mam nadzieję, że się podobało i liczę na wasze komentarze. Tak, nawet te negatywne. ;-;
A dlaczego Neko-san nie ignorujecie, a mnie tak. ;-; Nawet ci co wytykają błędy (Tak Miszu, mówię tu o tobie :P), a mi nikt nie wytknie, żebym się poprawiała. No i nie wiem co poprawiać.
No, ale dobra. Bo przedłużam. Pozdrawiam i niedługo powinien być trzeci rozdział.
Zauważyłam, że Twój warsztat stopniowo się polepsza, szlifuje c:
OdpowiedzUsuńOby tak dalej~
Arigatou, że tak twierdzisz~!! =^.^= Mi osobiście się ten rozdział nie podobał, ale cieszę się, że wyraziłaś (wnioskuję, że jesteś kobietą :P) swoje zdanie pod tym postem. :)
UsuńPozdrawiam i życzę Szczęśliwego Nowego Roku :P Tak truszkę wczesniej :3
Nuko-chan~! Ja chcę kolejną część! ;-;
OdpowiedzUsuńPodobało mi się, chociaż strasznie krótkie i nie rozwinęłaś tego w 100%... ale ja też tak robię, więc nie martw się moją opinią. ;)
Al kocham to opowiadanie, czekałam dwa dni na ten rozdział, a Ty to kończysz tu? ;-;
Kiedy kolejny? :3
Weny i czasu
Ja ne~
Ohayo~!! Neko-san...od razu powiem, że nie wiem, kiedy będzie następny...postaram się to wstawić jak najszybciej. :)
UsuńCo do rozdziału...wiem, że krótki, ale przede wszystkim chodziło mi w nim, o napisanie (trochę) przemyśleń Roppi'ego i jego śmierć (ja zua), choć i to mi nie wyszło. -.- Właśnie dlatego to jest takie krótkie.
Poza tym...nie wiem czy zwróciliście wszyscy na to uwagę, ale każdy rozdział jest opowiadany przez innego bohatera, wiec nie mogłabym skończyć w innym momencie :P
Mimo to, cieszę się, że ci się podobało...nawet z tyloma niedociągnięciami :) Po prostu...narazie jeszcze nie "wyćwiczyłam" się w pisaniu opowiadań o samobójstwach...tak właściwie, to pierwsze takie w moim życiu. Mam nadzieję, że wszystko wyjaśniłam i następny rozdział spodoba ci się bardziej. :)
Pozdrawiam i życzę weny ~
Roppi, żyj! ;-;
UsuńDobrze Ci poszło jak na pierwszy raz. :D Moje pierwsze takie zalega gdzieś i nie pokażę go nikomu, jak będę mieć kiedyś kominek to spalę
Smutne to to ;-; A jednak moje przypuszczenia się sprawdziły ;-; Biedny Roppi... Kcem nexta... ><
OdpowiedzUsuńWeny i udanego Sylwka~
Ja ne~
Wiem, że smutne ;-; Miało być smutne Hachi-san ;-; Cieszę się, że (chyba) ci się spodobało, bo skoro chcesz następny rozdział to wnioskuje, że jednak ci się podoba. :) To jeszcze nie koniec...spokojnie. :*
UsuńDziękuję za życzenia. Ja również...nie...teraz życzę ci Szczęśliwego Nowego Roku~!! :*
Pozdrawiam
Krótkie. Mało przemyśleń. Za mało. I ten koniec, "zamknęły się, po to, żeby nigdy więcej się nie otworzyć." :d to brzmi tak, jakby nie miały zamiaru zrobić tego co teoretycznie powinny, czyli mówiąc językiem prostego ludu, Tsuki uratuje Roppiego :P
OdpowiedzUsuńa, zapomniałam dodać. Roppi nie brzmi jak taki super zdołowany człowiek. Wiem co mówię. Mała depresja może i tak, ale z jego przemyśleń nie wynika żeby AŻ TAK chciał zginąć. Sam zresztą wspomniał o wątpliwościach, które zazwyczaj sprawiają że człowiek jednak nie popełnia tego ostatecznego kroku. :/
UsuńHai..Perspektywa Roppiego jakoś słabo mi wyszła. :/ A mogło być tak pięknie ;o;
UsuńArigatou za komentarz :*
Pozdrawiam