niedziela, 5 października 2014

Drrr!! Shizaya "Za swoje czyny trzeba ponosić konsekwencje" Rozdział 1

No, więc oto pierwsza notka na tym blogu. Tak jak na moim pierwszym blogu, ostrzegam, że notki są wymyślane przeze mnie na bieżąco, więc gomen nasai za wszystkie niedociągnięcia, jednak tym razem, bardziej będę się starała je zaplanować, zanim je wam pokażę. xd

Mam nadzieję, że pomożecie mi w ulepszeniu swojego pisania, poprzez komentarze, co jest chyba jakimś moim fatum -.- gdyż za Chiny (ależ porównanie o.o) nie mogę namówić was do współpracy. No, ale koniec o mnie. Zapraszam do czytania~!

A no i stwierdziłam, że postaram się wstawiać notki, jakoś według hierarchii. Coś się wymyśli :)
No dobra, nie zanudzam już bardziej~! Bye~!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział 1

Shizuo:
Czy czuliście kiedykolwiek, potrzebę rozwalenia czegoś i mieliście przeczucie, że jeśli tego nie zrobicie, może stać się coś, naprawdę złego? Ja mam takie przeczucie właśnie w tym momencie. Kiedy patrzę na wredną gębę, tej mendy, mam ochotę wybić mu wszystkie jego, bielutkie i prościutkie zęby o chodnik. Może wtedy przestałby się tak szczerzyć i denerwować mnie samą swoją obecnością, w Ikebukuro.
No, bo ile razy można mu powtarzać, że ma się tu menda nie pokazywać?! Nie wiem czy to ja wyrażam się nie po Chińsku, czy to może on ma coś z głową i stara się mnie wyprowadzić z równowagi. Każdy człowiek w Ikebukuro się mnie boi, a ten karaluch, nie dość, że się mnie nie boi, to na dodatek bez przerwy mnie prowokuje. Nienawidzę przemocy, a on zmusza mnie do używania jej, tylko po to, żeby się zabawić i popatrzeć jakie w takich chwilach, emocje, malują się na mojej twarzy. Chore to jego hobby.
- Ile razy mam ci powtarzać, pchło, żebyś nie pokazywał się w Ikebukuro, hę?! - przypływ adrenaliny i ciepło rozpływające się po moim ciele zmuszają mnie, do podniesienia automatu z napojami i rzucenia nim w kierunku mendy.
Ten oczywiście, jak zwykle robi unik, co jeszcze bardziej wyprowadza mnie z równowagi i zaczynamy ganiać się po ulicach i najciemniejszych zakamarkach mojego miasta. Właśnie, MOJEGO! A on nie ma prawa przebywać w MOIM mieście!
Wyrywam pierwszy lepszy znak, który mijam po drodze i celuję nim w pchłę. Przecież toto, tylko zaśmieca ten biedy świat, swoimi głupimi pomysłami i wrednymi zagrywkami wobec ludzi, których bodajże kocha. Jakoś nie widzi mi się ta jego miłość, bo skoro ich kocha, to dlaczego niszczy ich życia?
Odpowiedź jest bardzo prosta. Wcale ich nie kocha. Mówi tak tylko po to, żeby samemu ukryć swoje chore zafascynowanie ludzkimi emocjami. Tylko po co ukrywa swoje chore zafascynowania, skoro potem, otwarcie mi o nich mówi? I dlaczego właściwie, mówi o nich, akurat mnie? Nie mógłby znaleźć sobie, jakiegoś innego obiektu do wkurzania, a mnie dać święty spokój? I przede wszystkim, NIE pokazywać mi się na oczy?
Zacząłem się nad tym zastanawiać i dopiero teraz zauważyłem, że karaluch wcale się nie odzywa. W czasie naszego ganiania się, powinien wydzierać się do mnie, z jakimiś przezwiskami, chcąc tym samym, jeszcze bardziej mnie zdenerwować, a nawet pewnie próbowałby mnie dziabnąć tą swoją wykałaczką, a teraz, tak po prostu biegnie przed siebie.
W sumie, na początku też się nie odezwał. Wkurzył mnie samym swoim wrednym uśmiechem.
Tak właściwie, to trochę dziwne, że teraz jestem już tak źle na niego nastawiony, że sam jego uśmiech potrafi mnie sprowokować.
O czym, ja właściwie myślę? Na dodatek, w takiej sytuacji!
Opanowałem się i pokręciłem energicznie głową, żeby wyrzucić z umysłu wszystkie niepotrzebne myśli. Odruchowo złapałem za kolejny znak, wyrywając go z kawałkiem asfaltu i kolejny raz rzuciłem w tego szczyla. O dziwo...tym razem nie spudłowałem.

Izaya:
Nie miałem dzisiaj na nic nastroju, a jeszcze jak na złość spotkałem Shizu-chan'a, kiedy akurat zbierałem potrzebne informacje. Nie chciałem go zdenerwować, ale wredne uśmiechanie się w jego obecności, jakoś tak weszło mi w nawyk.
Nie miałem też ochoty na ganianie się i atakowanie go moim nożykiem. Tak, wiem, że to do mnie niepodobne. Do wielkiego Orihary Izayi. Ale nic nie poradzę na to, że ostatnio mam strasznie zawalony grafik. Może i jestem, jak to mówią: "Nocnym duchem", ale bez przesady. Też potrzebuję snu i innych przyziemnych, nudnych czynności, takich jak zjedzenie śniadania.
W sumie, nie mam pojęcia po co wspomniałem o śniadaniu. Nigdy go nie jem, ale ostatnio moim jedynym posiłkiem na dzień, jest ootoro, o ile udaje mi się wstąpić do Russia Sushi, co ostatnio było naprawdę trudne.
No, ale dość, bo widzę, że mój potworek jest bardzo zdenerwowany. Ciekawe dlaczego? Przecież tylko na siebie patrzyliśmy, nawet się nie odezwałem. Oi~! Shizu-chan, coś mi się wydaje, że też uzależniłeś się od naszej zabawy, powiedziałbym w berka, ale raczej ci się to nie spodoba.
Czekajcie, od kiedy ja, JA zastanawiam się czy coś mu się spodoba, czy nie?
Całkowicie się zamyśliłem. Biegłem przed siebie, nawet nie zwracając uwagi na to co się dzieje za mną. Do tego dało mi o sobie znać zmęczenie i ani trochę nie mogłem się na niczym skoncentrować. Słyszałem, a nawet widziałem znaki i automaty przelatujące koło mojej głowy, ale jakoś nie miałem ochoty, zwracać na to jakiejkolwiek uwagi.
Co chwilę dało się słyszeć szczęk wyginanego i wyrywanego z ziemi metalu, co dzisiejszego dnia, jak na złość, strasznie raniło moje uszy. Skupiłem się na ignorowaniu tego dźwięku, jednak nie za bardzo mi to wychodziło.
Nagle nie wiedzieć skąd nadleciał jakiś znak, przed którym nie zdążyłem zrobić uniku. Poczułem jedynie okropny ból rozchodzący się po całych moich plecach, kręgosłupie, a nawet czaszce. Zupełnie, jakby coś rozerwało mnie na pół.
Czując ten okropny, obezwładniający mnie ból, upadłem na ziemię, a z braku sił, po prostu zamknąłem oczy. Ogarnęła mnie zupełna ciemność, a ja...pierwszy raz od bardzo dawna, czułem, że zaczynam panikować. Nawet nie mogłem wezwać pomocy. Bo wszystko zniknęło.

Shizuo:
Nadal nie mogłem uwierzyć, że w końcu udało mi się go trafić. W końcu pozbędę się  swojego problemu i nie będę musiał go dłużej widywać. Wystarczy tylko...
Nie wiem dlaczego, ale na myśl, że nie będę go widywać, że ta pchła zniknie z mojego życia, poczułem dziwną pustkę. W końcu, kiedy on zniknie, całe moje życie się zmieni. Będę miał więcej czasu na spotkania z przyjaciółmi, więcej czasu dla samego siebie. Tylko pojawia się pytanie, jak będę się czuł, kiedy moje życie odbiegnie od normy. Czy nie będzie mi czegoś brakowało?
Przez całe siedem lat, odkąd się poznaliśmy, powtarzałem uparcie, że go zabiję, ale czy naprawdę potrafiłbym go zabić? Czy w ogóle potrafiłbym pozbawić życia, jakiegokolwiek człowieka? W końcu Izaya jest pijawką, mendą, karaluchem i jeszcze wiele innych, ale jest też człowiekiem. Z krwi i kości. Jak każdy inny.
Choć może nie jak każdy. Jakby on to ujął, obaj jesteśmy jedyni w swoim rodzaju. - Delikatnie się zaśmiałem na wspomnienie jaki miał wtedy wyraz twarzy. - Wyglądał wtedy tak, jakby chciał kogoś pocałować.
Nawet nie zauważyłem, kiedy do niego podszedłem. Na początku miałem zamiar go dobić, żeby więcej nie wchodził mi w drogę i pewnie bym to zrobił, gdyby nie szok, który przeżyłem, kiedy zobaczyłem go leżącego w kałuży krwi, która wypływała z jego głowy.
Najdziwniejsze w tym wszystkim, było jednak to, że w takim momencie. Właśnie, kiedy prawie, no miejmy nadzieje, że prawie, go zabiłem, on wygląda tak spokojnie i niewinnie. Tak jakby, nigdy nie próbował mnie zabić. Tak, jakby nie bawił się ludzkim życiem. Tak, jakby to nie był ten Orihara Izaya, którego znałem i który zawsze, tak perfidnie mnie podchodził.
Ukucnąłem obok niego i przyłożyłem mu dłoń za uchem, w miejscu gdzie najlepiej wyczuwa się puls. Był słaby, jednak nadal go czułem, co było dość dobrym znakiem, prawda? Jeszcze nikogo nie zabiłem, mimo, że ten ktoś na to zasłużył.
Przecież zabił tyle osób. Namówił ich do samobójstwa, więc był współwinny. To nie podlega żadnym wątpliwościom, ale...Właśnie. Czy umiem znaleźć jakieś, "ale"? Po co go w ogóle szukam? Po co staram się je znaleźć, skoro doskonale wiem, że po prostu nienawidzę tej pieprznej mendy.
Zastanawiam się czy nie posunąłem się trochę za daleko. W końcu, on nigdy nie doprowadził mnie do tego stanu, nawet jeśli tak samo jak ja, mówił ciągle, że mnie zabije. W sumie, to też nie mógłby doprowadzić mnie do takiego stanu, z wiadomych powodów.
Oczywiście, jak ten idiota, dalej kucam obok nieprzytomnego bruneta i rozmyślam sobie o pijawce, zamiast coś zrobić. Dopiero teraz wróciłem do siebie i dałem sobie telepatycznie z liścia, po czym wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do najbardziej zaufanej osoby, którą znam.
- Moshi moshi? - usłyszałem w słuchawce radosny głos mojego przyjaciela.
- Mamy problem, Shinra. Przyjedź do tej alejki co zawsze. - powiedziałem i rozłączyłem się. Teraz muszę tylko poczekać na Shinrę. A no i wymyślić jak mu to wytłumaczę.

Shinra:
 Kiedy zadzwonił Shizuo, nie byłem całkiem pewny co do tego, czy przypadkiem coś się nie stało. Od rana miałem jakieś dziwne przeczucie, że stanie się coś złego.
Jak najszybciej spakowałem rzeczy do swojej torby lekarskiej i krzycząc do Celty "Do widzenia", wybiegłem z domu i udałem się w wyznaczonym przez blondyna kierunku.
Nie byłem pewien co do tego, czy to jemu coś się stało, czy może to on zrobił komuś krzywdę, jednak miałem co do tego pewne podejrzenia. Widziałem dzisiaj, na mieście, Izayę, więc mogę się założyć, że Shizuo też na niego trafił, tylko, że...Shizuo brzmiał na zaniepokojonego, a w życiu nie martwiłby się, chyba, o Izayę, prawda?
"A może się mylę? Może tak naprawdę nie stało się nic, aż tak strasznego." - dalej łudziłem się tą nadzieją, jednak szybko się jej pozbyłem, kiedy dojechałem na miejsce i zobaczyłem Izayę leżącego w kałuży krwi i Shizuo klęczącego tuż obok.
- Shizuo, odsuń się od Izayi. - rozkazałem mu. Nie czułem się z tym dobrze, ale jeśli miałby zrobić coś gorszego Izayi lub po prostu go dobić, to wolę już mu rozkazywać.
Trudno jest patrzeć jak twoi dwaj najlepsi przyjaciele, walczą ze sobą i próbują się nawzajem zabić.
- Zamknij się Shinra. Przestań mi rozkazywać i po prostu mu pomóż. - w odpowiedzi, dostałem jakiś taki...mrukliwy głos swojego blondwłosego przyjaciela. Zupełnie nie rozumiem co się dzisiaj dzieje. Shizuo mówi mi...nie, ani nie mówi, ani nie prosi, on mi po prostu rozkazuje, żebym pomógł jego najgorszemu wrogowi. Ot tak, chce żebym go uratował, mimo, że od siedmiu lat próbuje go zabić?
- Shizuo, dobrze się czujesz? - popatrzyłem na niego zatroskanym wzrokiem i podszedłem trochę bliżej, oczywiście zachowując pewien dystans.
- Ja czuję się świetnie, ale jak widzisz, pijawka trochę gorzej. - zaburczał, przez zaciśnięte zęby. Chyba powstrzymywał się przed uderzeniem mnie. Ciekawe co takiego się stało, że...?
Nagle się otrząsnąłem i zdałem sobie w końcu sprawę ze słów blondyna. Popatrzyłem na Izayę i szybko wziąłem się za sprawdzanie, jakich doznał obrażeń.
- Czy mógłbyś mi przez ten czas wytłumaczyć co się stało? - zaproponowałem łagodnie i delikatnie się do niego uśmiechnąłem.
- Miałem dzisiaj zły nastój. Ganiałem się z tą pijawką, aż w końcu złapałem jeden ze znaków i rzuciłem nim w niego. - sądzę, że w ten oto sposób, streścił mi całą sytuację. To dość oczywiste, że rzucał w niego znakami, ale dlaczego Izaya go po prostu nie ominął? Zawsze mu się udawało, więc co się tym razem stało?
- Pomóż mi go przenieść do samochodu. - zakomunikowałem, kiedy udało mi się jako tako, zapoznać z obrażeniami bruneta. - Nie będę go przecież opatrywał na środku ulicy, na dodatek w tak niesterylnym i brudnym miejscu. - dodałem, widząc wzrok blondyna. Co się dzisiaj z wszystkimi dzieje? Czy jestem jedyną osobą, która zachowuje się dzisiaj normalnie?
Jakimś cudem udało mi się przywołać Shizuo do porządku i przenieśliśmy Izayę do samochodu. Kiedy blondyn usiadł na miejscu pasażera, ruszyłem najszybciej jak tylko się dało. W końcu, w takich momentach czas jest rzeczą niezbędną i liczy się chyba najbardziej.
Przez całą drogę co trochę spoglądałem na Shizuo. On też nie zachowywał się jak on. Najbardziej zastanawiało mnie to, dlaczego zadzwonił po mnie, a nie po prostu go tam zostawił, jak również to, dlaczego był taki wściekły i tak mnie ponaglał. Może po prostu nie spodobało mu się to, że mu rozkazywałem? Albo, że od razy posądziłem go o to, że coś mu zrobi?
Było tyle różnych pytań, a zero odpowiedzi na nie. Ale to nawet lepiej. Teraz, muszę się tylko spieszyć.

Shizuo:
Na początku, nawet nie zwróciłem zbytnio uwagi na to co robi Shinra. Czułem się po prostu winny. Tak. Poczucie winy wyżerało mi od środka, ogromną dziurę w żołądku. "Może jednak trochę przesadziłem? Może nie chciał mnie wcale zdenerwować, a ja postąpiłem zbyt szybko i odruchowo?" - nie miałem pojęcia jak to sobie wytłumaczyć.
Kiedy przenieśliśmy już kleszcza do samochodu, usiadłem na siedzeniu pasażera, a Shinra ruszył, ucisk w żołądku jeszcze bardziej się nasilił. Sama myśl, że martwię się o tego kleszcza, a gdyby mnie spotkało coś takiego, on by się cieszył, przyprawiała mnie o mdłości i miałem po prostu ochotę coś rozwalił. "Widzisz mendo? Nawet jak cię nie ma, no przynajmniej fizycznie, to i tak są problemy." - zaśmiałem się sarkastycznie pod nosem.
- Oi, Shinra. Oceniałeś, jego stan zdrowia, prawda? - w końcu udało mi się na niego spojrzeć. - Powiedz mi może, co mu zrobiłem, to droga nie będzie się tak dłużyć. - bardziej stwierdziłem, niż zapytałem czy poprosiłem. Nie chciało mi się teraz takich rzeczy.
- Nie mów mi, że obchodzi cię jego zdrowie, bo i tak ci nie uwierzę. - odburknął. Poczułem dziwny ścisk w gardle. Shinra też porównuje mnie to takiego potwora, który nie liczy się z innymi? No to już jest przesada.
- Po prostu chcę, żeby droga szybciej zleciała. - prychnąłem pod nosem, niby to zniesmaczony pomysłem okularnika.
- Później ci powiem. Teraz muszę się skupić na drodze. - odpowiedział dość formalnym głosem. Czyli, jednak postanowił zwalić całą winę na mnie. Świetnie, po prostu świetnie! Nawet mój własny przyjaciel jest przeciwko mnie.
Z westchnieniem odwróciłem głowę w bok i oparłem ją na szybie. Sam nie wiem dlaczego, ale zrobiłem się nagle, strasznie senny. Mimo, że w samochodzie trzęsło, kiedy wjeżdżaliśmy na jakąś dziurę, udało mi się zamknąć oczy. Trudniej było już z otworzeniem ich. Zwyczajnie nie miałem na to ani siły, ani ochoty, co rzadko mi się zdarza. W końcu, siły mam aż nadmiar, przez co wychodzi, tak jak wychodzi, czyli jak jedno wielkie gówno. Gdyby nie to, pijawka by się do mnie nigdy nie przyczepiła i nie leżałby teraz za nami wykrwawiający się tylko dlatego, że straciłem kontrolę, ale w sumie...w sumie to mu się należało. Za każde zdenerwowanie mnie i próbę morderstwa.
Wsłuchałem się w dźwięk silnika i szum, przy każdym mijanym samochodzie, co było tak odprężające i uspokajające, że już po chwili spałem. Może, kiedy się obudzę, ten cały koszmar się skończy? Kto wie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No, więc oto koniec pierwszego rozdziału. Mam nadzieję, że się wam podobał. 
Piszcie w komentarzach co o tym sądzicie~! ^.^

Możecie też wypisywać paringi z którymi chcielibyście/chciałybyście jakiegoś małego OneShota. Mówię od razu na początku, gdyż chcę na otwarcie bloga (oficjalne) zachęcić was jakoś do komentowania. :*

Miłej niedzieli.
Bye~!

14 komentarzy:

  1. Więc cóż~ Zostawiłaś mi zaproszenie na blogu(i takie ładne komentarze, dziękuję bardzo~x3) więc jestem. Co prawda spóźniona no, ale przez ostatnie 3 tygodnie nie wchodziłam na bloggera i dopiero dzisiaj zobaczyłam .3.
    Ale, ale~ co do rozdziału - mam za mało informacji do wyrażenia opinii na temat fabuły, czy wydarzeń, bo to dopiero pierwszy rozdział, ale za to podoba mi się twój styl :3 Piszesz w zrozumiały sposób, bez jakiś Homeryckich porównań, ale nadal ciekawie(przynajmniej ja osobiście nie czułam się znużona, więc wg jest dobrze ;D)
    Jestem ciekawa jak dalej rozwinie się akcja, bo póki co zaczyna się jak większość ff z nimi (no wiesz, biegają za sobą, Shizuś robi coś Izayi itp., itd), ale nie oceniam z góry i czekam co wymyślisz dalej :3
    Pozdrawiam i ślę wena, oraz duuuuużo motywacji =^.^=

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No więc...po pierwsze, nie ma za co (w sensie mówię o komentarzach :3~~) Po drugie, mam nadzieję, że jednak ci się spodoba to moje...całkiem denne opowiadanie ;P Po trzecie~przepraszam za spam na twoim blogu, no ale jestem słaba w pisaniu i jak widzisz nikomu nie chce się tego komentować :) ale to nie ważne~! No i po ostatnie, dziękuje i tobie też życzę weny i pozdrawiam. *^*

      Usuń
    2. Hm... Nie bardzo wiedziałam gdzie ci odpisać(bo te ''odpowiedz'' przy komentarzach jest chujowe, bo nie ma pewności, że zostanie przeczytane), więc postanowiłam napisać tutaj. Tak, twój komentarz był najpierwszy~ łap ciacho w nagrodę x3 Wiem, że pisałaś, że nie mam za co dziękować(komentarze), ale to naprawdę mega miłe, że chciało ci się przeczytać wszystko, co do tej pory napisałam i do tego zostawić po sobie jakiś ślad. Rzadko to okazuje, ale takie rzeczy naprawdę dużo dla mnie znaczą, więc dziękuję. No i ten... Nie pisz takich głupot, że twoje ff jest denne. I to po pierwszym rozdziale, no wiesz?! o^o. fffcale nie denne. Na pewno uda ci się rozwinąć fabułe w taki sposób, że zaciekawi ludzi. Trzymam kciuki~. No a co do spamu~. Moja droga, ''reklama dźwignią handlu'', więc się nie przejmuj. Podałaś mi link do fajnego bloga, na którym tworzy się ładnie pisane ff z moim ukochanym parringiem, więc nie mam co narzekać :3 To raczej ja ci teraz spamię, no ale .///. W sumie nie mam usprawiedliwienia. Jesteś taką uroczą i miłą osóbką, że chciałam napisać to ''dziękuję'', bo naprawdę poprawiasz mi humor. No i cóż~ czekam aż wstawisz kolejny rozdział, lub jakiegoś shocika, czy co tam jszcze wymyślisz~ x3 tak więc chęci, czasu i powodzenia na nowy tydzień =^.^=
      Kololowych~~

      Usuń
    3. Hihihihi~! Dziękuje za to ciacho *o* uwielbiam ciastka :3 Co do przeczytania wszystkich twoich opowiadań, które do tej pory wstawiłaś, a raczej tekstów, to przeczytałam je, bo podoba mi się jak piszesz i już nie mogę się doczekać kolejnej notki. :)
      Co do fabuły, mam przynajmniej taką nadzieję, że uda mi się ja lepiej rozwinąć. (ale mówią, że nadzieja jest matką głupich. ;-;)
      Uff U_U cieszę się, że nie przeszkadza ci mój spam. To wcale nie jest spam, że odpisujesz mi w komentarzu. (przynajmniej będzie więcej) *troll face*
      Dziękuję za nazwanie mnie "miłą i uroczą osóbką", jakby to usłyszały osoby, które mnie znają, pewnie zaczęłyby się śmiać. :D No, ale tak to już jest w gimbazie. T_T Zabierzcie mnie stąd~!
      Dzisiaj powinnam zacząć coś pisać (piszę na bieżąco, więc przepraszam, że to wychodzi takie, a nie inne) jutro coś dopiszę, a z racji, że jutro mam wolne, to jeśli się spręże, może nawet jutro wstawię nowy rozdział, żeby można było podziwiać moje wypociny.
      A właśnie, przypomniało mi się. Nazywam swój ff dennym, gdyż patrząc na wasze opowiadania (osób, których opowiadania czytałam i nadal czytam) nie jestem z siebie ani trochę zadowolona. ;-; Uwielbiam pisać opowiadania i pisze je dosłownie wszędzie i zawsze jak mi coś nie wyjdzie to mam ochotę rzucić tym o ścianę. (Lepiej nie, bo jak się laptop rozpadnie to nie będę mogła pisać o_o
      Również kolorowych i dziękuję za komentarz~!

      Usuń
  2. Ohayo~... *zagląda niepewnie*
    Czytałam to już wcześniej... tylko z komentarzami u mnie gorzej, zwłaszcza teraz, wybacz ^^""
    Ohu dawno nie czytałam czegoś z przeskakująca perspektywą *w* to miła odmiana. Fajnie to wychodzi :3
    Ale (bo ja zawsze mam jakieś ale - wybacz) oni są kompletnie niczym nie przejęci... jakby Izaya sobie po prostu zjadł lody i odmówił pójścia do domu tylko kazał się wieźć. Trochę więcej empatii! Zwłaszcza ty Shinra Q.Q jak ty się nie będziesz martwił o Izusia to już nikt q.q
    Poza tym "alejka ta co zawsze" WTF? ganiają się po całym Ikebukuro a Shizuo ze Shinrą spotykają się TYLKO w jednej alejce O.O (pomijając jak brzmią spotkania w alejce X3)
    Przepraszam, że ci to wyrzucam, bo tak naprawdę uważam, że piszesz świetnie. Dość lekko i przejrzyście a mnie się to bardzo podoba :3 Ale no cóż... zdziwiło mnie to i to bardzo. Zwłaszcza ten brak jakiegokolwiek przejęcia, u Shizuo- okej ale Shinra? Jako lekarz powinien wiedzieć, że pierwsze opatrywanie ran się wykonuje na miejscu zdarzenia (chodzi mi tu o "nie będę go opatrywał w tej niehigienicznej/niesterylnej uliczce") zwłaszcza że.. no halo Izaya krwawi, jak nie rusza go samo życie bruneta to... pobrudzi mu tapicerkę >3< Wgl. Shinra ma auto.. fajnie wiedzieć XD
    Poza tymi mankamentami powyżej^ które są dla mnie nielogiczne piszesz naprawdę dobrze :3 czekam na więcej i liczę że jakoś ciekawie pociągniesz dość popularny wątek~!
    Na koniec bardzo dziękuję za komentarze :3 pozwolisz, że odpowiem na jedno pytanie tu dobra?
    A tytuł bloga "Aoi sora to Kotori" to po prostu przekład chińskiej metafory (znanej też w Japonii tak nota bene) którą oczywiście Tłumacz Google koncertowo zjebał :* podczas 'translejtu'. Mam tu na myśli przekład, bo sama nazwa brzmi fajnie. Powinno być coś w stylu " Ptaków lecących po niebieskim niebie" w pierwszej wersji było "Ptak zrywający się do lotu i lecący po niebieskim niebie" a w dosłownym tłumaczeniu jest "ptaki i niebieskie niebo/ptaki na niebieskim niebie" także ten ^^""
    A i na blogu są dwie autorki (tak tylko mówię, bo zwracasz się ciągle jak do jednej z nas, więc nie wiem czy o tym wiesz ^^"")
    To ja jeszcze raz przepraszam za wyrzucanie ci błędów, ale naprawdę uważam, że dobrze piszesz i sama o ich wytykanie prosiłaś więc... przepraszam q.q
    Weny~!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co przepraszam, gdyż jak sama zauważyłaś, "sama prosiłam o wytknięcie mi błędów". Przyznam się od razu bez bicia, że to jest...pierwszy jakikolwiek pisany przeze mnie (kurde i znów schrzaniłam -.- miało być opowiadanie, no ale dobra) rozdział i w ogóle jakikolwiek tekst o Shizayi, no i...nie wiem jak wy (pewne jesteście mądrzejsze niż ja), ale ja zawsze piszę wszystko na bieżąco. Nie spisuję tego nigdzie najpierw na bieżąco, a potem poprawiam, bo u mnie jest zawsze krucho z chęciami i nie chce mi się potem przepisywać, a mój laptop, ma pełno wirusów i jak zapisuję coś na Wordzie, to mi się to w magiczny sposób usuwa, albo całe, albo częściowo i muszę wszystko zaczynać od początku -.-, ale to tak na moje usprawiedliwienie. (O boże, ale ja się słabo usprawiedliwiam o.o)
      Co do tego, do której z was piszę, to w sumie na początku pisałam tylko do ciebie, bo to twoje opowiadanie i w sumie zupełnie nie pomyślałam, że jesteście tam we dwie. (Gomen nasai ;-;) Choć w sumie może się to też tyczyć was obu, a co do komentarzy, zawsze staram się jak najlepiej wymienić swoje zdanie na ten temat, ale jestem słaba w pisaniu komentarzy, więc przepraszam. ;-;
      Postaram się też większą uwagę zwracać na błędy. Z tą alejką muszę bardzo przeprosić. Nie wiem co wtedy myślałam, ale akurat byłam w środku odcinka innego anime (które gwoli ścisłości zatrzymało mi się w połowie i nie chciało lecieć dalej -.- ~ mój komputer) i właśnie zdenerwowała się na swój komputer, co powoduje u mnie zablokowanie pewnego neuronu odpowiadającego za skupianie się. :) Tak, a pro po.
      Dobra, nie rozpisuję się. Jeszcze co do nazwy WASZEGO bloga (podkreślam ^.^) to naprawdę bardzo mi się podoba i dziękuję za napisanie mi tu przetłumaczonej wersji (boże jak ja żalowo pisze -.-).
      Dziękuję za życzenie mi weny, której tobie też życzę, za pokazanie mi moich błędów, no i że w ogóle to skomentowałaś. :*
      Pozdrawiam i wgl. *.*

      Usuń
  3. Ohayo~! *Macha na powitanie i uśmiecha się słodko*. Teraz ja~! *Hihocze* No więc, Nuko-chan... To było suuuuper~! <3 Kocham Shizayę a to opowiadanie przypadło mi do gustu (i to bardzo) ^^ Liczę że niedługo kolejne części... biedny Izaya, ale trochę go przypominam, więc pozwolisz, że będę się podpisywać Izaya~ żebyś wiedziała, że to ja~, okey~? ^^ styl pisania masz świetny, jest kilka drobnych błędów, ale ogółem nie ma się do czgo przyczepić i wyszło Ci bardzo fajnie~! :3
    Czekam, życzę weny i wszystkiego naj~! :3
    Izaya~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję~! *robi typowy dla gimbusów facepalm* Przepraszam, najpierw wypada się przywitać. :) No, więc ohayo~! :P
      Dobra, teraz przejdźmy do rzeczy. Dziękuję bardzo za...no za twój komentarz :) Ciesze się, że ci się podoba i od razu Gomen nasai za błędy. ;-; Mam zamiar jakoś je poprawiać lub zatuszować (nie wiem czy chodzi ci o błędy ortograficzne, czy może o to co twoje poprzedniczce (choć i tak bardzo jej dziękuję za zwrócenie mi uwagi) o np. alejkę :P), no ale ok. :)
      Przejdźmy dalej. Rozdział powinien powstać za...niedługo. :3 Zaczęło go już pisać, a jutro mam wolne, więc być może, powtarzam BYĆ MOŻE nie obiecuję na pewno, jutro lub pojutrze dodam kolejny rozdział.
      Dziękuję za życzenie mi weny i w ogóle~! Kolorowych~ *przesyła całuska*
      Ps. No, tak jak to zawsze zapomnę ;-; Nie przeszkadza mi to, ze podpisujesz się jako "Izaya" To nawet dobrze. :) Kocham jego kurteczkę *o* (tak a pro po :P)
      No dobra, teraz to już naprawdę życzę kolorowych i dobranoc~<3

      Usuń
  4. Waaaa! Taki Ci ładny komentarz napisałam a dziad blogger mi wszystko usunął w pizdziec q.q Ja piernicze noooooooo >.< Dobra spróbuje jeszcze raz:
    Po pierwsze: Bardzo, bardzo, BARDZO dziękuję za "spam" u siebie ;3; nawet nie wiesz jak bardzo mnie to ucieszyło i zmotywowało ^^ Naprawdę bardzo Ci dziękuję, oraz mam nadzieję, że początkowe -masakryczne - opowiadania Cię nie odstarszą xd Potem jest lepiej ;w; chciałabym Ci opowiedzieć na pytanie pod "Demonami" kiedy pisałam to opowiadanie, miałam jakieś 15-16 lat (i przydało by się je kontynuować chyba xd) ale ja zawsze byłam pierdolnięta i zboczona, a teraz kiedy mam 17 jest jeszcze gorzej no ale co zrobię? Nic nie zrobię xd
    Po drugie: Podoba mi się Twój styl ^^ no i jeszcze w dodatku Shizaya~ Na pewno będę tu zaglądać choć będę musiała wykminić inny sposób do obserwowania Cię - nie lubię google+ >.< nie ufam mu bo kurestwo publikuje mi zdjęcia, które usunęłam więc sama rozumiesz...
    A teraz przejdźmy do opowiadania - podoba mi się ^^ temat jest, co prawda dość popularny, ale i tak jestem ciekawa, co będzie dalej i jak ty to pociągniesz bo w końcu "popularny" tamat nie oznacza, że nie można zrobić tego bomby. Kilka rzeczy faktycznie przykuło moją uwagę - przepraszam, ale w tym negatywnym sensie. ale zważając, na to, że Kiasarin już to wcześniej napisała, to nie będę Ci truła dupy, bo wiem, że to może zirytować - tak czy inaczej pomimo kilku błędów, ktore zdarzają się każdemu, to bardzo mi się podobało i jestem naprawdę ciekawa ciągu dalszego ^^
    Pozdrawiam, przepraszam za nieogarnięty komentarz (nie umiem ich pisać więc jestem usprawiedliwiona xd) życzę weny no i wrócę jutro obczaić drugi rozdział~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dobra, to teraz ja :3 Po pierwsze, dzięki za miłe słowa i cieszę się, że choć trochę podoba ci się to opowiadanie.~<3
      Po drugie...łoł...o.o ty to pisałaś jak miałaś 15-16, a ja...tak~! Ja wspaniała jestem tak jebnięta w wieku 14 lat :3 (Hmmmy~! więc w sumie jestem usprawiedliwiona, że to takie do dupy jest, co? :/ a może i nie)
      Jak już wspomniałam w komentarzy do drugiego rozdziału u Kanry-chan, jest to moje pierwsze opowiadanie o Shizayi, jakie kiedykolwiek pisałam (i piszę), więc mam nadzieję, że z czasem będzie mi szło trochę lepiej ;-; (przepraszam wszystkich, że ciągle to powtarzam, ale "podobno nadzieja jest matka głupich" a ja jestem totalnie jebnięta xd)
      Rozumiem, że schrzaniłam, ale jak już napisałam, pierwsze opowiadanie + aktualny brak czasu + pisanie na szybko, żeby nie odstraszyć moich...teraz już 5 fanów, którym to się podoba, tym, ze w ogóle nie wstawiam rozdziałów + dużo nauki = foch na nauczycieli do kwadratu ;-;
      Hmm~! Co do obserwowania przez Google+, chciałam zrobić, żeby można było obserwować blog przez bloggera (w sumie nie wiem czy to coś zmienia, ale tak chciałam) ale nie umiem tego zrobić (lub nawet zrobiłam i nie wiem o.o)
      Co do komentarza, bardzo mi się podobał i nie jest nieogarnięty, to moje komentarze są nieogarnięte *wali się z otwartej dłoni w czoło* jakieś takie krótkie i w ogóle. Nie umiem DOBRZE wyrażać swojej opinij ;-;
      Pozdrawiam i życzę weny do pisania~ Nadal jestem w trakcie czytania twoich opowiadań :* Kolorowych~

      Usuń
  5. Ohayo~!
    Wreszcie wzięłam się za twoje opowiadania, przepraszam, że tak długo mi na tym zeszło ;^; Bo ja tak na zmianę Wam czytam, no wiesz, raz Neko, raz ty~ Harmonia musi jakaś być, żeby wszycy byli zadowoleni, prawda?
    A więęęc, lubie strasznie czytać rozmyślenia Shizu-chana~, on tak zawsze wszystko widzi po swojemu .3. Izaya, ale żeś się dał temu znakowi ;^;
    Ciekawe co mu się stało i czy Shinra go naprawi tak, aby mógł dalej się droczyć z bestią. Taak, rozdział mi się podobał i to, że sytuacja była pokazana też ze strony Shinry~
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak przed chwilą wspomniałam...potwornie się cieszę, że ci się to spodobało. ^.^ I mam również nadzieję, że do samego końca będzie ci się podobało.. *zacięta minka* Muszę się postarać~!!
      Pozdrawiam i już się nie mogę doczekać notki u was :*

      Usuń
  6. Świetnie <3 Potrafisz wciągnąć w historie :D Podoba mi się pomysł z podziałem na różne perspektywy. A jeśli chodzi o sytuacje ze strony Shizu-chana? Geniusz ! Naprawdę oddałaś jego uczucia i jeszcze ten Shinra, który podkreślił wagę całej sytuacji...Ahh <3 Uważam, że dużo też wniosło przemęczenie Izayi i jego przerażenie na koniec. To było takie...jakby coś zimnego przebiegło mi po plecach :D Jestem ciekawa dalszych rozdziałów :3 Jeśli mam się na coś poskarżyć... to byłaby to skórka bloga a konkretnie tło i czcionka, która jest bardzo mała. Naprawdę niewygodnie się czyta a wręcz tragicznie! Nie wiem, czy tylko ja odnoszę takie wrażenie ale te malutkie białe literki na tych wszystkich obrazeczkach, zlewające się niekiedy fragmenty białego uhh... wystarczyłoby nawet zrobić trochę ciemniejsze to "przyciemnienie" na tekst jeśli się da, żeby litery były choć odrobinę wyraźniejsze... Ale to tylko ja i moja małostkowość - wasz blog, wasza decycja ~^^~ Pozdrawiam i zapraszam do mnie : shizaya-wedlug-sashy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby to.. Przyciemnienie tła za tekstem jest raczej nie możliwe.. Musiałabym je zrobić nieprzezroczyste, niestety~ Ale spokojnie.. Kiedyś tam na pewno zrobię ciemne tło, więc będzie je widać.. Tak myślę..
      Dziękuję za komentarz i Pozdrawiam

      Usuń