Tak jak obiecała, postaram się jak najszybciej napisać rozdział, ale no cóż.. Znając mnie i moje "postaram się" możecie bardzo długo nie zobaczyć rozdziału xDD I dlaczego ochota na pisanie nachodzi mnie wtedy, kiedy powinnam pójść spać? Uch.. Whatever~
Zapraszam~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział 16
Shizuo:
Nie mam pojęcia jak znalazłem się w sytuacji, w której się właśnie znalazłem. Jak doszło do tego, że aktualnie chwila dzieliła mnie od tego, aby najzwyczajniej w świecie wejść w tę głupią pchłę i pieprzyć jak pod prysznicem? Pod MOIM prysznicem, który był w MOJEJ łazience, która była w MOIM domu, który był w MOJEJ dzielnicy, czyli w Ikebukuro. "Chyba upadłem na głowę." - tylko na chwilę ta myśl pojawiła się w mojej głowie, a już w następnej wszedłem w kleszcza, bez żadnego przygotowania, trzymając go mocno za biodra, przez co ten ni to krzyknął, ni jęknął, już w następnej chwili zasłaniając swoje usta przedramieniem. A przynajmniej to udało mi się zauważyć. Jednak mimo wszystko zamarłem w miejscu i odczekałem dłuższą chwilę, zanim zacząłem się w nim poruszać. "Powinien być mi wdzięczny." - prychnąłem cicho pod nosem i kiedy nie zaciskał się na mnie już tak mocno, powoli wysunąłem się z niego trochę, aby już zaraz na nowo wejść w niego do samego końca, a wtedy jeden z kącików moich ust powędrował (Z tobołkiem na plecach i fajką w ustach. dp. Izu) do góry, kiedy usłyszałem jęk, który bynajmniej nie był jękiem bólu, a który wydostał się z gardła mniejszego mężczyzny, w tym momencie całkowicie zdanego tylko na mnie. Aż ma się człowiek ochotę śmiać. "Dobra, nie. To jednak objaw jakiejś choroby." - i o czym ja niby myślę w takim momencie? W momencie, kiedy jestem w trakcie stosunku płciowego z innym mężczyzną, a na domiar złego, tym innym mężczyzną jest nie kto inny, jak mój najgorszy wróg. "Teraz to nie wiem czy się śmiać czy płakać. I czemu ja mówię sam do siebie?!" - warknąłem pod nosem, na co ciało pode mną mimowolnie się spięło, a na moje usta znów wpłynął uśmiech. Teraz już znacznie przyspieszyłem ruchy bioder, sunąc dłońmi po bokach Izayi, w górę i w dół, i z w powrotem w górę i w dół. Do tego od czasu do czasu uderzałem pod innym kątem, starając się znaleźć to miejsce, dzięki któremu jemu również byłoby przyjemnie. Tak. Właśnie próbowałem sprawić pchle przyjemność i przyznaję się do tego z czystym sercem. "Co w tym wszystkim jest najdziwniejsze?" Że mimo, iż Izaya nie jest kobietą o kruchym ciele, której bałbym się dotknąć, aby nie zrobić jej krzywdy, to i tak czułem wewnętrzne przeświadczenie o tym, iż nie może go skrzywdzić i powinienem na niego uważać. Czy to nie wręcz ironiczne? Mam uważać, aby nie skrzywdzić osoby, którą do niedawna nienawidziłem najbardziej na świecie? Własnie. Do niedawna. I tu jest pies pogrzebany. (Ta godzina źle na mnie wpływa -_- W czasie seksu robię z Shizusia wielkiego myśliciela. De fak? dp. Izu) Z zamyślenia wyrwał mnie głośniejszy i jakby bardziej jęk rozkoszy, który wydobył się z ust Izayi, przez co na moment aż zamarłem. Przez kilka sekund, które w tej sytuacji ciągnęły mi się w nieskończoność, patrzyłem na jego plecy, wygięte w łuk i mokre od wody, która wciąż na nas spływała, aby zaraz potem z cwanym uśmiechem uderzyć w to samo miejsce. I tym razem reakcja była podoba, a ja nie powstrzymałem się od pochylenia się nad nim i po delikatnym ugryzieniu płatka jego ucha, szepnąłem mu wprost do niego - Znalazłem. - a ten w odpowiedzi jedynie stęknął, więc wróciłem do poruszania się w nim jak do tej pory. Kto by pomyślał, że taki kleszcz nie będzie mnie irytował? Ja na pewno nie. Co gorsza.. Widok jego ciała i twarzy, której i tak zbyt wiele nie widziałem, w tym momencie był dla mnie tak podniecający.. Muszę w końcu spojrzeć prawdzie w oczy. Na sytuacja nie jest normalna i choćbym nie wiem co sobie wmawiał, i co próbował zrobić, nigdy nie będzie. Choć może..
Izaya:
To w pewnym sensie przerażające co działo się z moim ciałem z winy Shizu-chana. Wzdychałem, stękałem, jęczałem i wychodziłem mu biodrami na przeciw, kiedy on poruszał się we mnie, jakbyśmy byli kochankami. Nie. My w tym momencie nimi jesteśmy. (Cóż za szalona dedukcja Watsonie. dp. Izu) A chyba najbardziej przerażający jest fakt, że to wszystko mi się podoba i wcale nie uważa tego za coś nie na miejscu. Sam fakt, że jesteśmy.. Byliśmy do niedawna największymi wrogami, powinien skutecznie uświadamiać mi jak bardzo sprzeczna jest ta sytuacja. "Tym czasem pokazuję się mu od tak słabej strony mojej osoby." - z ta myślą oparłem dłoń na chłodnych kafelkach, a głowę na jej zewnętrznej stronie, starając się przestać oddychać tak chaotycznie. I właśnie w tym momencie jak na złość Potworek trafił w ten specjalny splot mięśni w moim ciele, który sprawił, że moje plecy wygięły się bardziej do tyłu, a z moich ust uciekł głośniejszy, niż do tej pory jęk rozkoszy. I teraz nici z uspokojenia oddechu, bo jak mam to zrobić, kiedy blondyn uwziął się na to jedno miejsce, a ja nie mogłem się już nawet połapać gdzie kończy się poprzedni, a gdzie zaczyna kolejny jęk. Dopiero po tym jak ugryzł mnie w ucho, co wywołało kolejny cichy jęk z moich ust i szepnął do niego:
- Znalazłem. - uświadomiłem się w fakcie, iż moje reakcje wydały to miejsce na pastwę Shizu-chana. Tak, więc nawet się nie zdziwiłem, kiedy teraz już bez przerwy czułem przyjemność rozchodzącą się po moim ciele, a kiedy byłem już u szczytu, moje uda zaczęły drżeć, a nogi po prostu odmawiać mi posłuszeństwa. Miałem wrażenie, że zaraz się przewrócę, jednak silne ramiona Shizusia, które chwilę wcześniej oplótł wokół mojego ciała, skutecznie utrzymywały mnie w pionie już nawet wtedy, kiedy doszedłem, brudząc przy tym swój brzuch i odrobinę ściany. W dodatku zacisnąłem swoje mięśnie na członku Potworka, chwilę później czując już jak on również dochodzi, rozlewając się w moim wnętrzu. (Czy tylko dla mnie to brzmi tak dziwnie? dp. Izu) Starałem się uspokoić oddech przez cały czas, kiedy przyjaciel blondyna wciąż był we mnie, a i tak jęknąłem niezadowolony, kiedy w końcu ze mnie wyszedł, ponieważ pustka, którą w sobie poczułem i jego nasienie spływające po moich udach nie było ani odrobinę podobnie przyjemnym uczucie, jak to przez chwilą. "Czy to źle, że mimo to, nie przeszkadzała mi nawet sperma Potworka we mnie?" - chyba ze trzy razy zadałem sobie w głowie to pytanie, nim odwróciłem się w jego stronę, o mały włos przewracając się przy tym i po zarzuceniu mu ramion na szyję, połączyłem ze sobą nasze usta. Starałem się całować powoli, żeby móc jednak zachować ten spokój i nie powtarzać znów tych wszystkich chaotycznych zachować, jednak coś mi.. Nam nie wyszło, gdyż nim się umyliśmy, potworek zdążył dojść we mnie jeszcze raz, a potem powtórzyliśmy to jeszcze w sypialni tak, że kiedy Potworek nie miał już siły, ja byłem po prostu padnięty i usnąłem od razu, kiedy ze mnie wyszedł, ciesząc się tuż przed odpłynięciem do krainy sennych marzeń, że tym razem Shizuś założył prezerwatywę i nie muszę się od nowa myć.
Shizuo:
Zrozumiałbym, gdyby to był raz. Poniosło nas. Nie powinniśmy. Ale nie potrafiłem usprawiedliwić ani siebie, ani kleszcza, kiedy patrzyłem na jego niewinnie wyglądającą twarz, kiedy to leżał przytulony do kołdry, po tym jak zasnął po naszym trzecim już stosunku. trzecim w ciągu ostatniej godziny. "Dlaczego patrząc na niego nie czułem teraz żadnych negatywnych uczuć?" - no chyba, że chęć obudzenia go, bo miałem ochotę na jeszcze jedną rundkę też się liczy. Przekrzywiłem lekko głowę, samemu nie zdając sobie sprawy z tego, że to robię i poprawiłem kilka kosmyków jego grzywki, która spadła mu na oczy. Dłuższą chwilę wpatrywałem się w jego usta, które w tym momencie były lekko rozchylone, a zaraz potem delikatnie go w nie ucałowałem, potem to samo robiąc z jego czołem, a na samym końcu ułożyłem się wygodniej obok i przykrywając nas obu kołdrą, przytuliłem do siebie mniejsze ciało Informatora, zastanawiając się co będzie, kiedy się obudzi. A może nawet i kiedy obaj się obudzimy. Aż strach pomyśleć jak się to wszystko potoczy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie martw się Shizu-chan~ Ja też się już tego boję. Boję się też kiedy myślę, że wystarczy, żebym wpadła na pomysł jakiejś głupiej miniaturki, a wtedy pomysł na rozdział sam mi przychodzi. Maj got. Czemu jestem takim gównem? Gome~
Pozdrawiam~
To. Się. Nie. Dzieje. Na. Prawdę. Boszu, Shizu tyle razy... I tak, zdecydowanie nie macie jak tego wytłumaczyć, ani ja nie potrafię, ani pewnie sama Izu-chan nie potrafi, prawda? XDDDD Niemniej jednak ta uroczość na końcu.. Afffff~ no czekam aż ssie obudzi, bo to się źle skończyć xdd
OdpowiedzUsuńWeny ~
Tego się po prostu nie da wytłumaczyć xD .-.
UsuńPozdrawiam xo