wtorek, 16 lutego 2016

Bo zazdrosny Shizu-chan, to bardzo uroczy Shizu-chan~ -- Walentynkowa Shizaya

Wyrabianie się w terminie to zdecydowanie nie moja bajka.. Walentynki, walentynki i po walentynkach.. Moje spędzone przy laptopie i dużej czekoladzie, a wasze? #ForeverAlone

Na początku miała to być kontynuacja OneShota z zeszłego roku, ale jakoś pomysł mi uciekł, w głowie urodził się nowy i wyszło na to, że te Walentynki nie będą miały nic wspólnego z tamtymi Walentynkami. Liczę jednak, że spodoba wam się to tak jak "dzieło" sprzed dwunastu miesięcy~

Nie przedłużając, bo mogłabym tak pisać w nieskończoność..
Zapraszam~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
"Bo zazdrosny Shizu-chan,to bardzo uroczy Shizu-chan~"

Walentynki. Dzień, którym wszyscy niesamowicie się ekscytują, kupują kwiaty, czekoladki, dają sobie prezenty, chodzą na randki i w sumie można by tak wymieniać w nieskończoność. Wszyscy doskonale wiemy, jakie są nastolatki. Zdarzają się, jednak osoby, które tego dnia chodzą podminowane i wszystko je drażni. Tak zwani single - ci, którym się nie poszczęściło i kolejny raz spędzają to święto samotnie. Do takich osób należy, między innymi, Shizuo Heiwajima. Praktyczny, lecz nie dosłowny absolwent Rairy. Akademia ta jest na tyle znana, że nie trzeba chyba przypominać, gdzie się ona znajduje ani jak wielu z jej absolwentów jest teraz sławnych w całym świecie. (Izu wysysa sobie bajki z palca.. Zaraz napiszę nową wersję Czerwonego Kapturka *wywraca oczami* dp. Izu) Jak, więc było wspomniane już wcześniej, blondyn o brązowych prawie, że złotych oczach chodził nabuzowany, jakby całe zło tego świata było skumulowane tylko na nim, a on sam miał tego wszystkiego po dziurki w nosie. Łatwo się domyślić co, a raczej kto był głównym powodem jego złego samopoczucia, jednak nikt, nawet nie śmiałby wspomnieć o tym na głos. Mowa tu o niewysokim brunecie, który podobnie jak wspomniany kilka wersów wyżej bohater, mógł poszczycić się brązowymi tęczówkami. Czasami światło nadawało im bordowego czy nawet czerwonego odcieniu, ale nikt nie zawracał sobie tym głowy. Bo w końcu demon w ludzkiej skórze, to po prostu demon w ludzkiej skórze. Tak, więc demon ten, przez większość ludzi uważany za zwykłego nastolatka, robił dziś wszystko, aby wyprowadzić Heiwajimę z równowagi. Na każdym kroku otaczany był przez wianuszek adoratorek i co gorsza adoratorów, co chwilę dostawał jakieś prezenty i kartki z wyznaniami miłosnymi, a w blondynie aż się gotowało na sam widok wykrzywionej w uśmiechu twarzy chłopaka. Zupełnie, jakby ktoś dał mu prawo, aby szczerzyć się tak i przymilać do każdej, zaczepiającej go osoby. Kto by pomyślał, że Bestia Ikebukuro mogłaby odczuwać coś takiego jak zazdrość, względem swojego wroga? A tak przynajmniej byli oni postrzegani. Za każdym, więc razem, kiedy mógł przypadkiem na niego trafić, starał się jak najszybciej zaszyć się w miejscu, w którym przyszły Informator nigdy by go nie znalazł. Trudno, jednak było mu znaleźć takie miejsce, gdyż brunet, jakby na przekór jego wszelkim staraniom, zawsze był tam gdzie on. Na stołówce, w bibliotece, na podwórzu, w toalecie, w sali koła teatralnego, w przypadkowej klasie, do której w końce zdecydował się wejść.. Był po prostu wszędzie, co jeszcze bardziej denerwowało złotookiego. W końcu miał ochotę przyłożyć nie tylko wszystkim tym śliniącym się pannicom,  ale i samemu Izayi. Kiedy tylko ich spojrzenia spotykały się w czasie mijania się na korytarzu lub w czasie lekcji, ten posyłał mu miły, jakby niewinny uśmiech, a Shizuo jedynie nadymał policzki i odwracał głowę w drugą stronę. Oczywiście robili to tak, żeby nikt nie zauważył. Bo jak mogłoby się potoczyć to wszystko, gdyby ktoś przypadkiem zobaczył, jak dwóch największych wrogów - można powiedzieć - na całym świecie, posyła sobie ukradkowe spojrzenia i zachowuje się jak dwójka przyjaciół? Tego nie chciał dowiedzieć się ani jeden, ani drugi. Kiedy, więc w szatni, z szafki Izayi wypadły kolejne czerwone serduszka i czekoladki, w głowie tlenionego blondyna zaczął kiełkować pewien plan, który zaraz po ostatniej lekcji miał wprowadzić w życie. Potrzebowałby tylko kogoś, kto po czasie, którego potrzebował, odciągnąłby napaloną grupę fanów Orihary od samego zainteresowanego. Na szczęście to nie stanowiło większego problemu. Kadota został wtajemniczony w całe planowane przedsięwzięcie i kiedy już rozbrzmiał ostatni dzwonek, obwieszczający zakończenie wszelkich zajęć  lekcyjnych, Kadota udał się za Oriharą, aby ani na chwilę nie spuścić go z oka, a organizator atrakcji ruszył w pierwsze miejsce na jego trasie, którą zmuszony był pokonać dla powodzenia planu - do sklepu.

Po półtorej godzinie wszystko było gotowe i trzeba było już tylko, sprowadzić na miejsce tego, przez którego odbywało się całe to zamieszanie. Samego bruneta denerwowały podchody Kadoty, o którego obecności zorientował się, kiedy ten wystawiał głowę zza jednej z latarni, myśląc pewnie, że nadal pozostaje niezauważony. Cieszył się, więc niezmiernie, kiedy ten - jak myślał - odpuścił sobie śledzenie go, a wniebowzięty poczuł się, kiedy otaczający go wianuszek, w końcu zaczął się wykruszać i zniknął zupełnie, kiedy odprowadził ostatnią z dziewczyn pod same drzwi jej domu. W sumie zapraszała go do środka, na "herbatę", jednak on doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak skończyło by się to niewinne zaproszenie. Kobiety to zło wcielone, przemknęło mu przez myśl, kiedy powolnym krokiem z rękoma w kieszeniach, kierował się już w stronę swojego mieszkania. Nie przyznał by się sam przed sobą, jednak czuł pewien żal, że Potworek nie złożył mu dziś, nawet życzeń. Zarówno on, jak i blondyn - obaj zdawali sobie sprawę z tego, iż chłopak prowokował go celowo, jednak nie miał na myśli doprowadzić do tego, aby Shizuo się na niego obraził. Chciał po prostu zwrócić na siebie jego uwagę, co jak musiał przyznać, wyszło mu doskonale. Choć naprawdę zabawnym były przypadki, kiedy trafiali na siebie, na każdym kroku. W pewnym momencie, nawet zaczął zastanawiać się czy, aby na pewno są to tylko czyste przypadki. Ale oglądanie Potworka w takim stanie, kiedy był tak chorobliwie zazdrosny, sprawiało, że czuł dziwnego rodzaju satysfakcję, widząc jego nadęte policzki i rumieńce, kiedy zostawał przyłapany na wpatrywaniu się w niego. Taki zazdrosny Shizu-chan, to zdecydowanie najbardziej uroczy Shizu-chan z jakim miałem do czynienia, na tę myśl zaśmiał się cicho pod nosem, nie spodziewając się, że chwilę później ktoś się na niego rzuci. Oboje wywrócili się na ziemię, czemu towarzyszyły jedynie zaskoczone spojrzenia przechodniów. Niestety, albo nawet i stety nijak oni nie zareagowali, co skończyło się na tym, że brunet skończył z zawiązanymi oczami. W pierwszej chwili serce mu stanęło, aby zaraz potem zacząć bić trzy razy szybciej niż normalnie, jednak czując jak silne ręce, które zdecydowanie wydawały mu się znajome, podnoszą go do pionu, odetchnął odrobinę spokojniejszy, jednak wciąż nie zmieniało to faktu, że był on odrobinę zirytowany, a już na pewno obolały po niemiłym zderzeniu z twardym chodnikiem. Warknął pod nosem i wyszarpnął się z uścisku przyjaciela, co spotkało się z cichym westchnieniem ze strony drugiego chłopaka.
- Kadota czy mógłbym mi wytłumaczyć co ty odwalasz? O co chodzi z tą opaską? - jego ręce powędrowały do tkaniny zawiązanej na oczach, jednak zdjęcie jej zostało mu szybko udaremnione, kiedy przyjaciel zdzielił go po łapach. Trochę zabolało.
- Zostaw. Jest nam potrzebna. - wyjaśnił najbardziej ogólnikowo jak tylko było to możliwe i łapiąc mniejszego chłopaka za dłoń, pociągnął go za sobą w zupełnie innym kierunku niż ten, do którego kierował się Izaya. To wszystko nie bardzo mu się podobało, jednak to zabawne łaskotanie w brzuchu, ciekawość i ekscytacja tym co może się stać, wzięły nad nim górę i bez słowa pozwolił się ciągnąć. Nie był głupi. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nawet jeżeli spytałby dokąd idą, nie otrzymałby żadnej odpowiedzi. Na tym to polegało. Domyślił sie, że miała to być niespodzianka i już nawet podejrzewał kto stał za tym wszystkim, jednak nie dopuszczał do siebie zupełnie tej myśli, bo co jeżeli to wcale nie tak. Nie chciał się rozczarować, gdyby okazało się, że to jednak nie "on" stoi za uprowadzeniem go na ślepo z ulicy.

Droga nie trwała specjalnie długo. Bo przecież miejsce docelowe leżało niedaleko miejsca porwania Izayi z ulicy, jednak blondynowi czas ten dłużył się niemiłosiernie. Chodził w kółko po salonie, zastanawiając się czy przypadkiem nie za bardzo się wydurnił, wyskakując z czymś takim. Znał siebie o wiele lepiej niż ktokolwiek inny i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak impulsywne i nieprzemyślane były jego decyzje. Przyszły Informator również o tym wiedział i często to wykorzystywał, ale czy mógł się domyślać, że coś takiego wpadnie mu do głowy? On sam nie spodziewał się takiego rezultatu ze swoich działań. Ostatni raz sprawdził czy wszytko jest na swoim miejscu i akurat, kiedy wyszedł z salonu, kierując się w stronę kuchni, rozległ się dzwonek do drzwi. Blondyn głośno przełknął ślinę, doskonale zdając sobie sprawę z tego, kto właśnie za nimi stoi. No Shizuo - raz kozie śmierć, pomyślał i zakładając na twarz najszerszy z możliwych uśmiechów, przeznaczony oczywiście dla Kadoty, gdyż Izaya nie byłby w stanie go zobaczyć, otworzył drzwi i bez słowa wpuścił ich do środka. Brunet przez cały czas prowadzony za dłoń, doskonale wiedział gdzie się znajdują. Nie trudno było mu się tego domyślić po tym, jak z zawiązanymi oczami wspinał się na drugie piętro po schodach. Nic nie mógł poradzić na to, że jego chłopak jest amebą i mogło nie przyjść mu do głowy, że "ślepy" człowiek, to człowiek, który przy pierwszym schodku wypierdzieli się szczęką na kilka stopni wyżej. Jemu oczywiście udało się tego uniknąć i stał teraz w jakimś pomieszczeniu, w którym roznosił się, można powiedzieć, wręcz drażniący zapach wanilii i jakichś kwiatów. Pewnie by się skrzywił, gdyby nie myśl, że organizator musiał się naprawdę postarać. W prawdzie nie wiedział jeszcze co się święci, jednak miał nadzieję, że będzie to coś miłego. Nie wiedział, nawet kiedy dłonie przyjaciela zniknęły, a słysząc dźwięk zatrzaskiwanych drzwi frontowych, podskoczył w miejscu i zacisnął dłoń na nogawce spodni, drugą bawiąc się łańcuszkiem przyczepionym do kieszeni. Czuł ekscytację, która doprowadzała do tego, że w jego podbrzuszu zbierało się miłe ciepło, a po brzuchu roznosiło zabawne łaskotanie, przez co nie mógł powstrzymać uśmiechu, który cisnął mu się na usta. Uśmiech ten, jednak szybko zniknął, kiedy chłopak poczuł ciepły oddech na szyi i dłonie, które tak dobrze znał, ułożone na swoich biodrach. Wzdłuż jego pleców przeszedł miły dreszcz, kiedy Potworek złożył pierwszy pocałunek na jego szyi. Potem drugi i trzeci. Czwarty był już na ramieniu, które chwilę wcześniej zostało odsłonięte. Nie mogąc dużej wytrzymać, brunet odwrócił się w stronę drugiego chłopaka i zakładając mu ręce na ramiona, delikatnie złączył ich usta w pocałunku. (#BrakłoJejSłowaDoOpisaniaPocałunku dp. Izu) Trwali tak przez chwilę, nie potrafiąc się od siebie odsunąć, nie chcąc przerwać tej błogiej chwili, jednak to i tak w końcu nastąpiło i ku zdziwieniu niższego z nich, to nie on był tym, który zakończył ten miły moment. Blondyn złapał go za ramiona i ostrożnie pociągnął w stronę przygotowanego wcześniej stolika. Odsunął krzesło i posadził na nim drugiego chłopaka, dopiero wtedy stając za nim, z gotowością zdjęcia opaski z jego oczu.
- Gotowy? - można powiedzieć, że wymruczał to mniejszemu do ucha, a ten aż zadrżał słysząc przyjemne wibracje w jego głosie. Nie był w stanie odpowiedzieć. Skinął tylko powoli głową, a opaska poluźniła się, chwilę później opadając czy raczej zostając zdjętą. Przez chwilę siedział jeszcze z zamkniętymi oczami, a kiedy je otworzył, ukazał mu się widok, którego nigdy nie spodziewał się zobaczyć. W salonie poustawianych było pełno świec. Stolik, przy którym siedział został nakryty dla dwóch osób. Sam dokładnie nie potrafił określić jaka potrawa znajdowała się aktualnie na jego talerzu, jednak wyglądała naprawdę zachęcająco. Obok talerzy ustawione były kieliszki, do których w tym momencie Shizuo nalewał wina.
- Gdybym cię nie znał, pomyślałbym, że zrobiłeś to wszystko dla mnie. - Izaya uśmiechnął się jednym kącikiem ust. Bo czemu miałby sobie odmówić droczenia się ze swoim Potworkiem? I pewnie sam by się do tego nie przyznał, ale w ten sposób próbował ukryć swoje zażenowanie całą tą sytuacją. W gruncie rzeczy był to pierwszy raz, kiedy ktoś zrobił coś dla niego.. Bezinteresownie. Z okazji głupiego święta.
- W takim razie, jeszcze słabo mnie znasz, kochanie. - blondyn zaakcentował ostatnie słowo, dając swojemu chłopakowi do zrozumienia, że nie pozwoli wyprowadzić się z równowagi.. A przynajmniej postara się to zrobić. - Pomyślałem, że skoro w szkole czy nawet na mieście nie możemy się razem pokazywać, to zrobię coś innego, żebyśmy mogli świętować Dzień Zakochanych. Jak się pewnie zorientowałeś Kadota trochę mi w tym pomógł. - na wspomnienie miny Kadoty, kiedy wychodził z jego domu, zakłopotany podrapał się z tyłu głowy. Będzie musiał mu się jakoś za to odwdzięczyć.
- To miłe Shizu-chan~ Nie pomyślałbym nigdy, że możesz być tak romantyczny. Szczerze powiedziawszy.. - w tym momencie na ustach Informatora zagościł smutny uśmiech, co nie umknęło uwadze Heiwajimy. - Pomyślałem, że nie chcesz świętować ze mną tego dnia. Widziałem jak zdenerwowany byłeś, kiedy chodziłem otoczony przez grupkę dziewczyn ze szkoły i wydawało mi się, że nie będziesz chciał mnie już dzisiaj widzieć. - bąknął pod nosem i nie chcąc dalej ciągnąć tego tematu, złapał za widelec, nakładając na twarz maskę fałszywego uśmiechu. - To wygląda naprawdę smacznie, więc może zaczniemy jeść? - Shizuo jakby wybudzony z transu, zamrugał kilkukrotnie i przenosił wzrok z Izayi na talerz, to z talerza na Izayę i tak w kółko, dopóki nie przetrawił propozycji przyszłego Informatora na tyle, aby dotarł do niego jej przekaz.
- No tak, dobry pomysł. - złapał za swój widelec, obaj życzyli sobie "smacznego" i zaczęli jeść. Robili to w ciszy, od czasu do czasu wymieniając między sobą krótkie zdania lub przepijając posiłek alkoholem. Mimo wszystko nie było niezręcznie. Po całym dniu hałasu, krzyków, po wielu tygodniach, a nawet miesiącach ciągłego ukrywania się i grania roli śmiertelnych wrogów, mięli w końcu swoją wymarzoną chwilę. Tylko dla nich. Chwilę, w której liczyli się tylko oni dwaj. Oczywiście żaden z nich, nigdy by się do tego nie przyznał.

Tak, więc kolacja upłynęła im w ciszy i miłej atmosferze, jednak to nie był koniec atrakcji, jakie Shizuo przygotował na dzisiejszy wieczór. Włączył najbardziej denny film, jaki kiedykolwiek, ktokolwiek mógł znaleźć w najdalszych odmętach wypożyczalni filmów i ignorując zdziwione spojrzenie drugiego chłopaka, usiadł obok niego z miską popcornu na kolanach. Nie zwracał zbytniej uwagi na to co działo się na ekranie mimo, że przez cały czas wzrok miał utkwiony w wydurniających się aktorach. Co jakiś czas zjadał trochę popcornu i co jakiś czas karmił nim bruneta, na co ten oczywiście nie narzekał. Być może byli właśnie po kolacji, ale kto by się tym przejmował? Liczyło się przecież tu i teraz, a nie dwadzieścia minut temu. W połowie filmu, z którego oni nie rozumieli i nie pamiętali zupełnie nic, skończyło im się jedzenie, jednak blondyn nie miał zamiaru ruszyć się i zrobić kolejną porcję. Miał już powoli dość udawania, że film go ciekawi, jednak do tej pory przeciągał wszystko jak najdłużej, aby odwlec to co miało się za chwile wydarzyć. Odstawił pustą miskę na podłogę, obok kanapy i powoli odwrócił się w stronę swojego chłopaka, który nie miał najmniejszego zamiaru odwrócić wzroku od jego osoby. Powoli przysunął się jeszcze bliżej i oplótł go ramionami w pasie. Przyłożył swoje czoło do jego i wpatrując się sobie w oczy, trwali tak przez jakiś czas. Żaden się nie odzywał, bo żaden nie chciał przerywać wspomnianej wcześniej, błogiej ciszy panującej dookoła. Niczym nie zmąconej, gdyż chwilę wcześniej Shizuo po omacku znalazł pilot i wyłączył telewizor. Delikatnie przejechał wierzchem dłoni po policzku ukochanego, a ten uśmiechnął się do niego delikatnie. Niby tak samo, a jednak inaczej niż zawsze. Blondyn nie mogąc się dłużej powstrzymać, złożył delikatny pocałunek na ustach drugiego i podniósł się, ciągnąc za sobą Izayę, który jakoś nie bardzo protestował. W ten sposób, już po chwili obaj znaleźli się w sypialni i tu bez zbędnych skrupułów zaczęli całować się tak namiętnie, jak jeszcze nigdy dotąd. Ręce na oślep błądziły po ciele drugiego, od nowa poznając, każdy jego zakamarek. (Kurde ja nie wiem czego oni tam szukali.. :/ Bawią się w łowców skarbów chyba. dp. Izu) Nawet nie spostrzegli, kiedy poszczególne części garderoby leżały rozrzucone po całym pokoju, a oni w samej bieliźnie dalej nie potrafili się od siebie odsunąć. Shizuo popchnął mniejszego chłopaka na łóżko, a ten bez oporu się na nim położył, zatapiając się w miękkiej pościeli na co cicho zachichotał. Szybko, jednak zaprzestał tego działania, a z jego ust wyrwało się ciche westchnienie, kiedy blondyn przesunął dłonią po jego boku i ostatecznie zatrzymał dłoń na jego biodrze. (Nie wiem co ludzie widzą w tym wszystkim np. w takim lizaniu drugiego człowieka, ale jak trzeba to trzeba dp. Izu) Pochylił się nad nim i uprzednio składając pocałunek w kąciku jego ust, przeniósł wargi na jego żuchwę, a potem na szyję, całując delikatnie miejsce nad obojczykiem, następnie przygryzając je i zostawiając na nim bordową malinkę. Z ust Izayi co chwilę wyrywały się ciche westchnienia i jęki, kiedy kochanek pieścił jego ciało, natomiast Shizuo, w każdą pieszczotę musiał włożyć szalenie dużo opanowania. Znał swoją siłę i nie chciał zrobić partnerowi krzywdy mimo, że ten już wielokrotnie zapewniał go, że nic się nie stanie, jeżeli raz "da upust swojemu pożądaniu". Tak, to były dokładnie zacytowane słowa przyszłego Informatora. A może nie? Kto to wie, jak się to wszystko potoczy. Na pewno nie główni bohaterowie, którzy w tym momencie byli zajęci czymś znacznie ważniejszym. W czasie od pierwszej zrobionej malinki, do teraz, na ciele Izayi pojawiło się kolejnych pięć, a blondyn tym czasem wylądował ustami na jego podbrzuszu. Przez ciało bruneta przeszedł miły, podniecający dreszcz, kiedy Heiwajima polizał go od pępka, przez cały brzuch i klatkę piersiową, ostatecznie zaczynając znęcać się nad jego lewym sutkiem. Co chwilę przygryzał go, trącał językiem lub wargami i tworzył malinki dookoła niego, w odpowiedzi na co ten zaczął twardnieć, a oczy chłopaka zasnuły się delikatną mgiełką. W momencie, kiedy prawa dłoń starszego - bądź co bądź o prawie pięć miesięcy - bawiła się drugim stukiem, lewa zacisnęła się na jego kroczu, nadal zasłoniętym przez materiał bokserek. Kolejny jęk sprawił, że Shizuo z pożądaniem wymalowanym na twarzy, zaprzestał wszystkich dotychczasowych pieszczot i zahaczając palcem o gumkę majtek drugiego chłopaka, patrzył na niego, jakby pytając o pozwolenie. Ten przez cały czas jedynie leżał i oddawał się przyjemności jaką sprawiał mu drugi nastolatek, co nie przeszkadzało ani jednemu, ani drugiemu. Kiedy, więc skinął głową, gdyż na nic więcej zdolny nie był, blondyn zsunął materiał z jego bioder, w czym Izaya bardzo mu pomógł, podnosząc tyłek do góry, składając delikatne pocałunki na jego udach. Chciał być delikatny. Zdecydowanie bardziej niż zawsze. Dziś miało nie być szybko i cholernie dobrze, a delikatnie i zmysłowo. (Co brzmi przerażająco i idiotycznie. dp. Izu) Sam Shizuo był już niesamowicie podniecony i jedynie resztkami sił powstrzymywał się od zerwania z siebie ostatniej części garderoby i gorącego seksu z ukochanym, bez wcześniejszego przygotowania. Nadal składając pocałunki na udach chłopaka, przesunął dłonią po całej długości jego nogi i łapiąc za przyrodzenie bruneta, drugą ręką podparł się obok jego głowy i kiedy już złożył pocałunek na lekko rozchylonych wargach, podniósł się odrobinę bardziej i sięgnął do szafki nocnej po prezerwatywy i lubrykant, które wcześniej tam schował. Rzucił je obok na łóżko i wrócił do całowania ust Orihary. Nie obchodziło go, nawet, że z kącika jego ust spływała ślina, co pewnie w normalnych okolicznościach, odrobinę by go odpychało. Po raz kolejny, pocałunkami wyznaczył szlak na ciele kochanka, kończąc na podbrzuszu, a zaraz potem delikatnie musnął wargami czubek jego przyrodzenia, w odpowiedzi na co Izaya wygiął się w łuk. (Boże.. Wyobraziłam to sobie. Dosłownie.. Nie tak jak wygląda to w czasie stosunku.. Z tego byłaby świetna analiza~ dp. Izu) W tym samym czasie zacisnął dłoń na trzonie członka i z lubieżnym wzrokiem oblizał wargi, wpatrując się w zaszklone łzami, bordowe, w tym momencie, oczy. Zaraz potem polizał go po całej długości trzonu i napletka, biorąc go ostrożnie do ust. Poruszał ostrożnie głową w górę i w dół, a z ust bruneta wyrwał się cały akompaniament jęków, stęknięć i westchnień. Nie często godził się na robienie Izayi dobrze w ten sposób, dlatego nie za dobrze się na tym znał. Przez cały czas starał się odtworzyć w głowie, w jaki sposób Orihara robił to jemu. Użył, więc języka w sposób jaki wydał mu się najbardziej odpowiedni. Nie musiał, więc długo czekać. Taktyka jaką obrał była na tyle skuteczna, że już po chwili czuł na języku słonawy smak preejakulatu. Przyśpieszył, więc ruchy głowy, a po całym pokoju poniosły się jęki i krzyki drugiego chłopaka. W tym momencie Shizuo cieszył się, że nikogo innego nie ma w domu. Kiedy ten doszedł w jego usta, blondyn starał się nie wypluć wszystkiego na pościel, tak jak to robił w czasie obu wcześniejszych razów. Niestety bez większego skutku, gdyż już po chwili odruchy wymiotne zmusiły go do pozbycia się spermy z jego ust. Izaya tylko odrobinę się skrzywił. Nie, żeby miało to dla niego jakieś większe znaczenie, ale on za każdym razem zmuszał się do połknięcia jego płynów, no ale nie mógł mu się dziwić. Na początku też go to brzydziło. Potem już się przyzwyczaił. Kiedy Heiwajimie udało się już uspokoić swe skołatane nerwy (Bo to przecież takie przeżycie *wywraca oczami* dp. Izu), złapał za tubkę z lubrykantem i otworzył ją, z wyczekiwaniem wpatrując się w czarnowłosego.
- Mogę? - pytanie, jakby samo wyrwało się z jego ust, zanim jeszcze zdążył się nad czymkolwiek zastanowić. Gdyby tylko Izaya był w stanie odpowiedzieć teraz na jakiekolwiek pytanie. Sapał ciężko, a jego ciałem, nadal wstrząsały dreszcze po niedawnym orgazmie. Stęknął, więc tylko co w praktyce miało być jednoznacznym "tak" i na całe szczęście Shizuo domyślił się o co mu chodzi. Wylał, więc odrobinę lubrykantu na palce i ostrożnie zaczął masować dziurkę chłopaka, tym samym rozsmarowując płyn, kciukiem, na całych palcach. Wejście chłopaka drżało podobnie jak on cały i widząc to złotooki w końcu się nad nim zlitował, powoli wsuwając w niego jeden palec. Orihara cały się spiął i zacisnął na palcu. Mimo, że zrobili to już tak wiele razy, za każdym było to tak samo dziwne. Chwilę zajęło mu przyzwyczajenie się do tego uczucia, a kiedy to nastąpiło skinął głową, że wszystko w porządku, co Shizuo odebrał jako zielony światło i zaczął poruszać palcem. Starał się jak najmocniej go rozciągnąć. Kiedy, więc jeden palec wchodzi już bez żadnego problemu, postanowił dołożyć drugi. Znów chwilę musieli czekać, co w sumie nie bardzo podobało się podnieconemu do granic możliwości Heiwajimie. Nie biorąc pod uwagę tego, że on nadal miał na sobie bokserki, a te niemiłosiernie uciskały jego nabrzmiałego już dawno członka. Chłopak znów się przyzwyczaił i blondyn znów poruszał w nim palcami. Tym razem krzyżował je i rozszerzał jak najbardziej, nie mogąc dłużej powstrzymać narastającej w nim żądzy, aby posiąść tego cholernie, w tym momencie, seksownego i zarumienionego nastolatka. Nie chciał, żeby go bolało, ale nie chciał również dłużej zwlekać, a widząc, że Izaya na powrót stał się twardy (Why? WHY to tak brzmi!!?! #NiemaToJakPrzeżywanieScenyErotyczneBoTak To moja pierwsza taka.. W sensie taka powoli opisana i wgl, nie czepiajcie się, ok? dp. Izu), szybko ściągnął z siebie ciemny materiał i rzucając go gdzieś w kąt pokoju, nakierował swojego członka na wejście drugiego, i właśnie w momencie, kiedy już miał zagłębić się w jego ciepłej dziurce, Izaya przypadkowo strącił coś ręką z szafki nocnej, a w całym salonie rozbrzmiał tak idiotycznie brzmiący śmiech, że po chwili zastanowienia obaj nie wytrzymali i zaczęli się śmiać. Jak się potem okazało brunet strącił zapasowy pilot, który Shizuo trzymał w swoim pokoju i uruchomił film, który oglądali. Cóż.. Pewnie, żaden z nich nie pomyślałby, że pilot może działać z takiej odległości.
- Shizu-chan.. Chyba coś.. Ci tam oklapło. - wydukał pomiędzy napadami śmiechu, a blondyn jedynie spłonął szkarłatnym rumieńcem i padł twarzą w poduszkę, zaraz obok głowy swojego chłopaka. Oj, on już dobrze wiedział co teraz będzie. Ten wredny kurdupel przez najbliższy miesiąc, jak nie dłużej, będzie mu to wypominał i się z niego nabijał. Fuknął pod nosem na tę myśl i jakoś tak przeszła mu ochota na cokolwiek. Starał się też ignorować nadal śmiejącego się Izayę, jednak bez większego skutku.
- A idź ty już spać, wredna pchło. - warknął, unosząc głowę odrobinę nad poduszkę tak, żeby było go choć trochę słychać. Zaraz potem obrócił się tyłem do swojego chłopaka i starał się zasnąć jak najszybciej, uprzednio zakrywając się kołdrą po sam nos. Izaya tym czasem był w takim szoku, że zapomniał już, nawet o śmianiu się z całej tej sytuacji. Leżał tylko i wpatrywał się w plecy ukochanego. W sumie, jemu też przeszła już ochota na jakiekolwiek zabawy w łóżku.
- Pchło? Tego jeszcze nie było Shizuś.. Może ja też powinienem znaleźć ci jakieś ładne przezwisko? - zachichotał pod nosem, słysząc niemrawe mruknięcie. Domyślał się, więc że jego chłopak zaczął już przysypiać. - Wesołych walentynek Shizu-chan. - uniósł się tak, aby widzieć jego twarz, pocałował go w skroń i położył się z powrotem, przytulając do jego pleców. Obaj przemilczeli fakt, że pościel była brudna, a oni sami spoceni. Jutro na pewno coś z tym zrobią. Ale to dopiero jutro.
- Wesołych walentynek Izaya.
KONIEC~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Takie cuś wymyśliłam. Oczywiście na dzień singla też się nie wyrobiłam, ale pomińmy ten nic nie znaczący fakt. Tak, więc wszystkiego najlepszego z okazji walentynek i wczorajszego dnia singla, misie~
Kocham was~

UWAGA!! OneShot nie był sprawdzany..
Pozdrawiam~

7 komentarzy:

  1. Ohayo!
    Przybyłam na twego bloga i przeczytałam walentynkowego one-shota! :D
    Nie martw się, ja też nie zawsze dotrzymuje terminów xddd
    Ale wynagrodziłaś to ciekawym pomysłem i fajnymi opisami ;)

    Osobiście lubię Shizayę, choć z całego anime to Shizuo jest moją ulubioną postacią :P

    Co by tu jeszcze napisać..
    Nie mam pomysłu -_- mogę jedynie skromnie zaprosić do siebie na walentynkowego cosia i jakieś opka, jeśli oczywiście masz ochotę..
    Dobra, kończę, żeby nie było, że się reklamuje xddd

    Pozdrowienia gorące i wenę przesyłam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że spodobał ci się mój pomysł i opisy. Dziękuję również za komentarz i na pewno skorzystam z twojego zaproszenia~ Raport o odebranej wenie, przyjęty!!
      Również pozdrawiam~

      Usuń
  2. Ja na Walę tynki(:P), byłam na Deadpoolu z koleżankami :D Polecam, najzajebistszy film ever XD

    U-ła, strasznie dziwna czcionka o.o nawet nie jestem w stanie powiedzieć co z nią nie tak ;w; Ciężko się to czyta...

    Twoje dopiski rozwalają xD

    Nie no, było spoko :D i ten fail na koniec XDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz.. Jestem kiepska w wybieraniu czcionek *sad emoticon* Popracuję nad tym ;))
      Dziękuję za komentarz i takie tam *już nie ma siły na myślenie*
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Jak tu pięknie i przejrzyście! *^* Jestem pod wrażeniem~!

    No... terminy hehe.. u nas też miało być walentynkowo.. ba, miała być druga część twoshota z tamtego roku (bo pamiętasz x"D) ale plany nie wyszły ;-;
    Moje walentynki były milutkie, tak bardzo, że aż nie pamiętam co się działo ♡

    Wpadłam tak o, żeby pokazać, że istnieję po tych 3 tygodniach? Ta chyba jakoś tak xd Ten czad tak szybko leci, co nie?

    A jutro będę mieć duuuuużo czasu na ten post z przeuroczym tytułem jaki mnie urzekł na dobre *q*

    Yuu pozdrawia~ (i myśli ponownie nad zmianą nazwy x3)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj oj spóźnione ale mega x3 Kto by pomyślał, że Shizu-chan to taki perwers~? Och te wariacje z Kadotą, lol, myślałam, że to Shizuś będzie.
    Seksy były takie rawr, a dopiski Izu- nii .... Matko, zabijały mnie ♡
    Troche szkoda, że tak się zakończyło, ale śmiałam się jak głupia, powaga!
    Jestem dumna~, znów Inaba i na zawsze juz xd Pozdrawia~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się spodobało ^~^ I że pochwaliłaś wygląd bloga~~
      Dziękuję za komentarz Inaba-san (tęskniła za mówieniem w ten sposób)
      Pozdrawiam

      Usuń