Izu powraca z kolejnym rozdziałem~!! Nieee...ja naprawdę jestem w luj leniwa. ;-;
Walić to. XD Z takich ogólnych rzeczy to...chyba nie mam nic do powiedzenia. :) (Jak zawsze)
Wgl ejjj... OwO Moje opo ma tfu cyfrofom liczbe rozdziauf *.*
Bez przedłużania.. (chyba, że coś mi się przypomni to napisze na dole ;w;)
Zapraszam~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział 10
Shizuo:
Po dotarciu do mojego mieszkania, wpuściłem kleszcza do środka i nie zwracając na niego uwagi, poszedłem od razu do pokoju, żeby przebrać się w jakieś luźne ciuchy. "Zwolnienie od Shinry mam do poniedziałku, a skoro zakupy są, jedzenie mam i pchła już jutro się wynosi - mam nadzieję - to do tego głupiego poniedziałku będę siedział w domu. Jestem już zmęczony całą tą sytuacją. Shinra, wbrew pozorom i pierwszemu wrażeniu, jakie sprawia, jest po prostu wrednym, karłowatym potworem." Lekarz. Też mi coś. Czuję się przez niego gorzej, niż lepiej...ale, ale nie powinienem podważać jego autorytetu. Prychnąłem krótko pod nosem i zdjąłem muszkę i kamizelkę, rozpinając dwa pierwsze guziki koszuli, a kiedy znalazłem się w sypialni rzuciłem zdjętą część garderoby na podłogę i jak stałem, tak padłem twarzą na łóżko. No błagam was ludzie. Dzień się dopiero zaczął, a ja już mam ochotę położyć się spać.
- Shizu-chan, chcesz, żebym ugotował coś na obiad~? - od strony drzwi rozległ się rozbawiony głos Informatora. Dopiero wyszedł ze szpitala - czemu oczywiście ja byłem winien - a mimo to, jest tak cholernie wesoły. To też mnie w nim irytuje. "Nie ważne co się stanie, z jego twarzy nigdy nie schodzi ten głupkowaty uśmiech. I co go tak cieszy?" - przekręciłem się na bok i uchylając jedno oko przyjrzałem się całej postaci kleszcza. Co w nim tak bardzo mnie zawsze wkurza? Ah, tak..
- Umiesz gotować? - wsadziłem twarz w poduszkę czekając na jakąś uszczypliwą uwagę z jego strony.
- Nie Shizuś~ Proponuję ci, że mogę coś ugotować, bo chcę spalić twoją kuchnię. - wyobraziłem sobie jak przewraca oczami. Szczerze...przez ostatni czas brakowało mi tych jego uwag i głupich komentarzy.
- Lub po prostu chcesz mi czegoś dosypać i mnie otruć. - sam się, nawet nie spodziewałem tak inteligentnej odpowiedzi ze swojej strony. "No proszę. Mówią, że jak człowiek chce to potrafi. A jednak!" - zaśmiałem się krótko, zdając sobie sprawę z tego, o czym właśnie myślałem. Przez tę wredną pchłę, naprawdę mam niską samoocenę.
- Za kogo ty mnie masz, Shizu-chan~? To oburzające. - przekręciłem głowę w bok i znów mu się przyjrzałem. "Głupi nawyk." Stał wprost w drzwiach ze splecionymi, na piersiach, rękoma i śmiesznie obrażoną miną. Na sam ten widok zachciało mi się śmiać, czego nie omieszkałem zrobić i już po chwili cicho się z niego śmiałem. Przerwałem wykonywanie tej czynności, dopiero w momencie, kiedy zdałem sobie sprawę, że.. "To przecież Izaya! Mój największy wróg!! Nie powinienem zachowywać się przy nim w ten sposób!" - nawrzeszczałem na siebie w myślach, a cała frustracja od nowa zawitała sobie do mojej głowy. - Co chciałbyś zjeść~?- tym razem to on westchnął, najwidoczniej zrezygnowany z tego powodu, że nie chciałem ciągnąć dalej jego zabawy.
- Zrób cokolwiek, co będzie do zjedzenia i nie będzie zatrute. - zastrzegłem, wyciągając w górę palec wskazujący, a następnie odwróciłem się co niego plecami. Ten facet męczy mnie bardziej, niż nasze gonitwy po Ikebukuro. "Co z nim jest nie tak?"
Izaya:
Chyba pierwszy raz w życiu, postanowiłem dać Potworkowi spokój. Serio wygląda na zmęczone, choć jest dopiero początek dnia. "To oburzające~!! Podejrzewać, że nie umiem gotować~" - prychnąłem pod nosem i poszedłem do kuchni, już po drodze zastanawiając się co ugotować. Shizu-chan jest naprawdę niezdecydowanym człow... A nie, przepraszam. Shizu-chan jest naprawdę niezdecydowanym potworem.
"- Zrób cokolwiek, co będzie do zjedzenia i nie będzie zatrute." - no widzę, że zbyt wymagający to on nie jest na pewno. Ciekawe czy jakbym mu położył na talerzyku suchy makaron to też by go zjadł, czy kazałby mi go najpierw ugotować. "Pewnie, nawet nie zauważyłby różnicy." - na tę myśl zaśmiałem się w duchu, sam z siebie i przeszukałem wszystkie szafki w kuchni, w poszukiwaniu jakichś garnków i składników, z których mógłbym mu coś upichcić. Ciekawe czy Shizuś potrafi coś ugotować~ "Ciastka na pewno upiec potrafi~" - pokręciłem energicznie głową, skupiając całą swoją uwagę na gotowaniu. Zdecydowanie za dużo myślę o Shizuo. O wiele za dużo.
Po nie całych 20 minutach ryż z sosem były gotowe, a ja byłem z siebie dumny~ Ugotować coś dla Potworka i to coś jest jadalne. Mogę to wykreślić z listy: "Rzeczy, które powinienem zrobić w swoim życiu." Nie, żebym miał na tej liście, taki punkt. Powiedzmy, że właśnie go dopisałem i mogę odhaczyć, że został wykonany. Cóż...Coś mi się, chyba jednak należy za to opiekowanie się mną. Nie, żeby jakoś specjalnie się mną opiekował, bo w końcu była to jego wina, ale jednak..
Złapałem talerze i domyślając się, że Shizuś nie zwlecze się z łóżka, żeby przyjść do stołu i zjeść normalnie, zaniosłem mu jedzenie do pokoju. Kiedy przekroczyłem próg drzwi, zachciało mi się śmiać. "Nie wierzę, że ktokolwiek jest w stanie tak szybko zasypiać~" - odstawiłem talerze na szafkę nocną i jeszcze raz, tym razem z bliska przyjrzałem się Heiwajimie. "Matko i córko~! Właśnie - w myślach, bo w myślach, ale zawsze - nazwałem Shizu-chan'a po nazwisku~!! Świat się kończy. Niebo wali się nam na głowę~" Jejku...Shizuś tak uroczo wygląda, przytulony do tej poduszki~ Aż się rozczuliłem..
- Shizu-chan, amebo~!! Obiad ci stygnie!! - wydarłem mu się wprost do ucha na co poderwał się do góry i gdybym się w porę nie odsunął, pewnie dostałbym w nos.
- Jezus, Maryja. Czego się tak drzesz?! - to Shizu-chan nie jest przypadkiem ateistą? A może postanowił, w końcu okazać mi należyty szacunek i zaczął traktować mnie jak swojego Boga~ Tylko nie nazywam się Jezus. jak zawsze coś mu się pokręciło. A moja matka nie nazywała się Maryja. No, ale do tego wrócimy potem. Teraz mamy ważniejsze sprawy na głowie. Obiad.
- Ryż ci stygnie~ - postanowiłem udawać naburmuszoną gosposię, której starania w kuchni nie zostały docenione w należyty sposób. To, nawet zabawniejsze od uwag na temat zachowania Shizu-chan'a~ Ale niestety, nic nie zastąpi mi naszego codziennego berka po ulicach Ikebukuro.
- Dobra...już jem. Nie musisz się od razu obrażać. - no proszę. "Czyli to jednak działa?" - z, prawie, że chorą satysfakcją podałem mu nadal gorący talerz, a sam wziąłem swój i usiadłem obok niego na łóżku. Pewnie nie powinienem być tak wyluzowany siedząc tuż obok osoby, która od kilku lat próbuje mnie zabić i bez przerwy mi grozi~a jak pragnę przypomnieć, groźby są karalne.
- Itadakimasu~ - wyśpiewałem z szerokim uśmiechem i zacząłem jeść, na co w odpowiedzi usłyszałem ciche mruknięcie, które potraktowałem, jako "życzenie mi smacznego". - Ne, ne Shizu-chan~ Co będziemy robić potem~? - przekręciłem lekko głowę i z pałeczkami w ustach, zacząłem wwiercać się w jego pustą głowę. Dlaczego pustą? Jakby nie była pusta to używałby tego co w niej jest, a nie robi tego, więc...
- Możesz robić co chcesz. Ja idę spać. - burknął pod nosem, na co zrobiłem niezadowoloną minę.
- Jesteś N.U.D.N.Y~ - wyśpiewałem, a zaraz potem szturchnąłem go między żebra, choć zapewne, nawet tego nie poczuł. - Poróbmy coś ciekawego~ - zacząłem narzekać i skakać po łóżku jak małe dziecko, przez co połowa zawartości talerza Potworka wylądowała na kołdrze. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zamiast dostać czymś ciężkim w moją zacną głowę, zostałem jedynie spiorunowany wzrokiem, a zaraz potem Shizuś wykopał mnie z łóżka.
- Idź po coś, żeby to sprzątnąć. - warknął, choć szczerze nie wydawało mi się, żeby był na mnie zły. "No proszę, coś nowego." Jak na dobrego Boga przystało, postanowiłem spełnić jedną jedyną prośbę mojego Potworka i wyszedłem do łazienki po jakieś papierowe ręczniczki - o ile w ogóle Shizuś ma coś takiego w domu. - I sam jesteś nudny!! - roześmiałem się, tym razem na głos. Wiedziałem~!! Po prostu wiedziałem, że to zrobi!! "Gdybym tylko tak, za każdym razem potrafił przewidzieć, co zrobi..~"
Shinra:
- Celty, kochana, proszę cię pospiesz się!! Zaraz spóźnimy się na samolot!! - biegałem w kółko po naszym hotelowym pokoju, w poszukiwaniu zapasowej pary okularów. "Przecież muszę gdzieś tutaj być."
[Shinra! Jestem gotowa od pół godziny! To ty nie możesz się wyszykować, więc przestań na mnie krzyczeć i szukaj tych okularów!] - eh, chyba naprawdę trochę przesadziłem, skoro udało mi się wyprowadzić Celty z równowagi. - [Jesteś pewien, że nie schowałeś ich do walizki?!] - wystukała szybko na swoim PDA, a kiedy wziąłem walizkę do rąk, zaczęła nerwowo tupać nogą.
- Tak, sprawdzałem! To nie możliwe, żebym przeszukiwał ją kilka razy i nadal ich nie zna... - zamilkłem momentalnie, przyglądając się parze okularów, które aktualnie trzymałem w ręce. - Chyba, jednak sprawdzałem ją trochę nie dokładnie. Wybacz. - zaśmiałem się nerwowo, a odpowiedział mi jedynie głośny trzask drzwi. "Naprawdę będę ją musiał długo przepraszać." - pomyślałem, łapiąc walizkę i wybiegając z hotelu, prawie wpadając na taksówkarza. Czym prędzej spakowałem walizki do bagażnika i z nieco niepewną miną wsiadłem do taksówki. Celty odwróciła się tylko do ona i udawała, że mnie nie ma. Tak ranić moje uczucia, potrafi tylko ona.
No, ale cóż... Ciekawe jak Izaya i Shizuo. "Mam nadzieję, że obaj jeszcze żyją." - wyjrzałem przez okno i przyjrzałem się nieskazitelnie błękitnemu niebu. "Czas wracać do domu."
- Shizu-chan, chcesz, żebym ugotował coś na obiad~? - od strony drzwi rozległ się rozbawiony głos Informatora. Dopiero wyszedł ze szpitala - czemu oczywiście ja byłem winien - a mimo to, jest tak cholernie wesoły. To też mnie w nim irytuje. "Nie ważne co się stanie, z jego twarzy nigdy nie schodzi ten głupkowaty uśmiech. I co go tak cieszy?" - przekręciłem się na bok i uchylając jedno oko przyjrzałem się całej postaci kleszcza. Co w nim tak bardzo mnie zawsze wkurza? Ah, tak..
- Umiesz gotować? - wsadziłem twarz w poduszkę czekając na jakąś uszczypliwą uwagę z jego strony.
- Nie Shizuś~ Proponuję ci, że mogę coś ugotować, bo chcę spalić twoją kuchnię. - wyobraziłem sobie jak przewraca oczami. Szczerze...przez ostatni czas brakowało mi tych jego uwag i głupich komentarzy.
- Lub po prostu chcesz mi czegoś dosypać i mnie otruć. - sam się, nawet nie spodziewałem tak inteligentnej odpowiedzi ze swojej strony. "No proszę. Mówią, że jak człowiek chce to potrafi. A jednak!" - zaśmiałem się krótko, zdając sobie sprawę z tego, o czym właśnie myślałem. Przez tę wredną pchłę, naprawdę mam niską samoocenę.
- Za kogo ty mnie masz, Shizu-chan~? To oburzające. - przekręciłem głowę w bok i znów mu się przyjrzałem. "Głupi nawyk." Stał wprost w drzwiach ze splecionymi, na piersiach, rękoma i śmiesznie obrażoną miną. Na sam ten widok zachciało mi się śmiać, czego nie omieszkałem zrobić i już po chwili cicho się z niego śmiałem. Przerwałem wykonywanie tej czynności, dopiero w momencie, kiedy zdałem sobie sprawę, że.. "To przecież Izaya! Mój największy wróg!! Nie powinienem zachowywać się przy nim w ten sposób!" - nawrzeszczałem na siebie w myślach, a cała frustracja od nowa zawitała sobie do mojej głowy. - Co chciałbyś zjeść~?- tym razem to on westchnął, najwidoczniej zrezygnowany z tego powodu, że nie chciałem ciągnąć dalej jego zabawy.
- Zrób cokolwiek, co będzie do zjedzenia i nie będzie zatrute. - zastrzegłem, wyciągając w górę palec wskazujący, a następnie odwróciłem się co niego plecami. Ten facet męczy mnie bardziej, niż nasze gonitwy po Ikebukuro. "Co z nim jest nie tak?"
Izaya:
Chyba pierwszy raz w życiu, postanowiłem dać Potworkowi spokój. Serio wygląda na zmęczone, choć jest dopiero początek dnia. "To oburzające~!! Podejrzewać, że nie umiem gotować~" - prychnąłem pod nosem i poszedłem do kuchni, już po drodze zastanawiając się co ugotować. Shizu-chan jest naprawdę niezdecydowanym człow... A nie, przepraszam. Shizu-chan jest naprawdę niezdecydowanym potworem.
"- Zrób cokolwiek, co będzie do zjedzenia i nie będzie zatrute." - no widzę, że zbyt wymagający to on nie jest na pewno. Ciekawe czy jakbym mu położył na talerzyku suchy makaron to też by go zjadł, czy kazałby mi go najpierw ugotować. "Pewnie, nawet nie zauważyłby różnicy." - na tę myśl zaśmiałem się w duchu, sam z siebie i przeszukałem wszystkie szafki w kuchni, w poszukiwaniu jakichś garnków i składników, z których mógłbym mu coś upichcić. Ciekawe czy Shizuś potrafi coś ugotować~ "Ciastka na pewno upiec potrafi~" - pokręciłem energicznie głową, skupiając całą swoją uwagę na gotowaniu. Zdecydowanie za dużo myślę o Shizuo. O wiele za dużo.
Po nie całych 20 minutach ryż z sosem były gotowe, a ja byłem z siebie dumny~ Ugotować coś dla Potworka i to coś jest jadalne. Mogę to wykreślić z listy: "Rzeczy, które powinienem zrobić w swoim życiu." Nie, żebym miał na tej liście, taki punkt. Powiedzmy, że właśnie go dopisałem i mogę odhaczyć, że został wykonany. Cóż...Coś mi się, chyba jednak należy za to opiekowanie się mną. Nie, żeby jakoś specjalnie się mną opiekował, bo w końcu była to jego wina, ale jednak..
Złapałem talerze i domyślając się, że Shizuś nie zwlecze się z łóżka, żeby przyjść do stołu i zjeść normalnie, zaniosłem mu jedzenie do pokoju. Kiedy przekroczyłem próg drzwi, zachciało mi się śmiać. "Nie wierzę, że ktokolwiek jest w stanie tak szybko zasypiać~" - odstawiłem talerze na szafkę nocną i jeszcze raz, tym razem z bliska przyjrzałem się Heiwajimie. "Matko i córko~! Właśnie - w myślach, bo w myślach, ale zawsze - nazwałem Shizu-chan'a po nazwisku~!! Świat się kończy. Niebo wali się nam na głowę~" Jejku...Shizuś tak uroczo wygląda, przytulony do tej poduszki~ Aż się rozczuliłem..
- Shizu-chan, amebo~!! Obiad ci stygnie!! - wydarłem mu się wprost do ucha na co poderwał się do góry i gdybym się w porę nie odsunął, pewnie dostałbym w nos.
- Jezus, Maryja. Czego się tak drzesz?! - to Shizu-chan nie jest przypadkiem ateistą? A może postanowił, w końcu okazać mi należyty szacunek i zaczął traktować mnie jak swojego Boga~ Tylko nie nazywam się Jezus. jak zawsze coś mu się pokręciło. A moja matka nie nazywała się Maryja. No, ale do tego wrócimy potem. Teraz mamy ważniejsze sprawy na głowie. Obiad.
- Ryż ci stygnie~ - postanowiłem udawać naburmuszoną gosposię, której starania w kuchni nie zostały docenione w należyty sposób. To, nawet zabawniejsze od uwag na temat zachowania Shizu-chan'a~ Ale niestety, nic nie zastąpi mi naszego codziennego berka po ulicach Ikebukuro.
- Dobra...już jem. Nie musisz się od razu obrażać. - no proszę. "Czyli to jednak działa?" - z, prawie, że chorą satysfakcją podałem mu nadal gorący talerz, a sam wziąłem swój i usiadłem obok niego na łóżku. Pewnie nie powinienem być tak wyluzowany siedząc tuż obok osoby, która od kilku lat próbuje mnie zabić i bez przerwy mi grozi~a jak pragnę przypomnieć, groźby są karalne.
- Itadakimasu~ - wyśpiewałem z szerokim uśmiechem i zacząłem jeść, na co w odpowiedzi usłyszałem ciche mruknięcie, które potraktowałem, jako "życzenie mi smacznego". - Ne, ne Shizu-chan~ Co będziemy robić potem~? - przekręciłem lekko głowę i z pałeczkami w ustach, zacząłem wwiercać się w jego pustą głowę. Dlaczego pustą? Jakby nie była pusta to używałby tego co w niej jest, a nie robi tego, więc...
- Możesz robić co chcesz. Ja idę spać. - burknął pod nosem, na co zrobiłem niezadowoloną minę.
- Jesteś N.U.D.N.Y~ - wyśpiewałem, a zaraz potem szturchnąłem go między żebra, choć zapewne, nawet tego nie poczuł. - Poróbmy coś ciekawego~ - zacząłem narzekać i skakać po łóżku jak małe dziecko, przez co połowa zawartości talerza Potworka wylądowała na kołdrze. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zamiast dostać czymś ciężkim w moją zacną głowę, zostałem jedynie spiorunowany wzrokiem, a zaraz potem Shizuś wykopał mnie z łóżka.
- Idź po coś, żeby to sprzątnąć. - warknął, choć szczerze nie wydawało mi się, żeby był na mnie zły. "No proszę, coś nowego." Jak na dobrego Boga przystało, postanowiłem spełnić jedną jedyną prośbę mojego Potworka i wyszedłem do łazienki po jakieś papierowe ręczniczki - o ile w ogóle Shizuś ma coś takiego w domu. - I sam jesteś nudny!! - roześmiałem się, tym razem na głos. Wiedziałem~!! Po prostu wiedziałem, że to zrobi!! "Gdybym tylko tak, za każdym razem potrafił przewidzieć, co zrobi..~"
Shinra:
- Celty, kochana, proszę cię pospiesz się!! Zaraz spóźnimy się na samolot!! - biegałem w kółko po naszym hotelowym pokoju, w poszukiwaniu zapasowej pary okularów. "Przecież muszę gdzieś tutaj być."
[Shinra! Jestem gotowa od pół godziny! To ty nie możesz się wyszykować, więc przestań na mnie krzyczeć i szukaj tych okularów!] - eh, chyba naprawdę trochę przesadziłem, skoro udało mi się wyprowadzić Celty z równowagi. - [Jesteś pewien, że nie schowałeś ich do walizki?!] - wystukała szybko na swoim PDA, a kiedy wziąłem walizkę do rąk, zaczęła nerwowo tupać nogą.
- Tak, sprawdzałem! To nie możliwe, żebym przeszukiwał ją kilka razy i nadal ich nie zna... - zamilkłem momentalnie, przyglądając się parze okularów, które aktualnie trzymałem w ręce. - Chyba, jednak sprawdzałem ją trochę nie dokładnie. Wybacz. - zaśmiałem się nerwowo, a odpowiedział mi jedynie głośny trzask drzwi. "Naprawdę będę ją musiał długo przepraszać." - pomyślałem, łapiąc walizkę i wybiegając z hotelu, prawie wpadając na taksówkarza. Czym prędzej spakowałem walizki do bagażnika i z nieco niepewną miną wsiadłem do taksówki. Celty odwróciła się tylko do ona i udawała, że mnie nie ma. Tak ranić moje uczucia, potrafi tylko ona.
No, ale cóż... Ciekawe jak Izaya i Shizuo. "Mam nadzieję, że obaj jeszcze żyją." - wyjrzałem przez okno i przyjrzałem się nieskazitelnie błękitnemu niebu. "Czas wracać do domu."
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękujmy panu, że w końcu skończyłam ten rozdział. :3 I Neko-san, która mnie natchnęła~
Wgl... Pomyślałam, że mogłabym napisać jakieś opo, które nie jest z paringiem Shizayi, tylko chciałabym, żeby to była taka zabawa. =^.^= Chodzi o to, żebyście pomogli wymyślić mi postacie, ich wygląda i zachowanie oraz jako takie streszczenie początku opowiadania. Pewnie nikt, nawet tego nie skomentuje, ale jeśli, to proszę o wasze opinie na ten temat w komentarzach.
Chcecie coś takiego, czy mam się męczyć sama ;-;
Pozdrawiam~
Hmm...nie mam pomysłu ;-; sama coś wymyśl ;-;
OdpowiedzUsuńHai, hai XD Arigatou za komentarz :* Czyli chcesz jakieś opowiadanie, nie koniecznie z Shizayą~?? =^.^=
UsuńOch wiesz co? Serio nie wiem od czego mam zacząć x3
OdpowiedzUsuńOpoko świetne i kocham tego twojego Izayę, jest taki beztroski~ ale tyle razy go już podziwiałam, że ile można~?
Ja CEM daleeeej *próbuje motywować*
Proszę pisz x3
Ne, troszkę czasu minęło od kiedy byłam u Was ostatnio... ale wróciłam i widzę tyle opek, że ojejku! Poprzedniej nocy (czyt. Dwie noce temu, ale poprzedniej brzmi lepiej~) czytałam chyba z 4-5 rozdziałów w sumie? Jestem z siebie dumna, mój mały maratonik~ hihi
Co do innej pary (op) to może Erenek i Leviś? Wiem, że mogłabym wymyślić, ale nie mam do tego głowki! Mogłoby być coś z rozkazami w łóżku .w.
Pozdrawiam i dziękuję za komentarze u nas~
Uuuuuu *o* Inaba-san lubi mojego Izayę *wygląda jakby się modliła, tyle że świecą jej się oczy i wygląda jak naćpana* Awww~ Tak się cieszę..
Usuń...
.
.
.
No jakoś się nie mogę zabrać za kolejny rozdział ;-; Gooome~
Wgl też czekam z niecierpliwością na kolejną notkę u nas (u nas nadrabia Neko-san =*.*= Kocham jom ~ <3)
Pozdrawiam i arigatou za komentarz :*
łał zajebisty *-*
OdpowiedzUsuńa tak w ogóle ... jestem tu nowa XD dzisiaj wpadłam na tego bloga (dlaczego dopiero dzisiaj?? -,-'' ) i ... i mnie urzekł *-* jest tu tyle zajebistych opo. ii no nie wiem co powiedziec :'D po prostu wow , KOCHAM TEGO BLOGA~! Będę tu często wchodziła, czytała i komentowała (o ile mogę, a mogę ?? prawda??) XD ekhm... także pozdrawiam i życzę dużo weny :*
UsuńMożesz, możesz. Cieszę się, że ci się nasz blog spodobał *^*
UsuńPozdrawiam :*
Pięknie <3 W opowiadaniu był błąd przy oknie, zamiast "okno", było "ono" i był problem tutaj :"z, prawie, że chorą satysfakcją podałem mu nadal gorący talerz, " przez przecinek po "z" musiałam zdanie przeczytać trzy razy by zrozumieć o co chodzi :3 Uśmiałam się przy fragmencie z "suchym makaronem" i scena na łóżku też genialna <3 Ahh ten Shinra i okuklary.... nieładnie być tak nierozgarniętym *kręci główką*. Świetny rozdzialik, lece czytać dalej i życzę veeeny ^.* -Sasha-chan
OdpowiedzUsuń